Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lorenzo Micelli, trener PGE Atomu Trefla: Nie dokonaliśmy cudu, ale wykonaliśmy świetną robotę

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal / Polskapresse
PGE Atom Trefl Sopot w sobotę w Stambule zameldował się w finale Pucharu CEV, drugich pod względem rangi zawodów Starego Kontynentu. Piękny sen siatkarek z Sopotu zatem trwa, a historyczny sukces jest coraz bliżej.

W Stambule jasne się stało, że Galatasaray potrafi wejść na inny poziom. Bogaty klub z gwiazdami w składzie miał chrapkę na odrobienie strat po raz trzeci w tej edycji Pucharu CEV (wcześniej robił to po meczach w Dąbrowie Górniczej i Omsku).

- Potwierdziło się, że Galatasaray rzeczywiście słabo zaprezentował się we wtorek w Ergo Arenie - relacjonuje nam Roman Szczepan Kniter, prezes sopockiego klubu, który wraz z drużyną był w Stambule. - Nadia Centoni atakowała aż 76 razy. Samo spotkanie było dla mnie zaskoczeniem, ponieważ nie spodziewałem się tak negatywnego dopingu, łącznie z bójką pomiędzy tureckimi kibicami na trybunach. Później trener Micelli mówił mi, że wcale nie było najgorzej, bo na parkiecie mogły znaleźć się m.in. kanapki czy butelki. Jestem pod wrażeniem, że dziewczyny wytrzymały tę presję.

Polscy kibice, którzy rewanżowy mecz w Stambule mogli oglądać tylko w internecie, przeżywali również. Pierwszy set padł łupem Galatasarayu. W drugim, zakończonym na przewagi, także triumfowały miejscowe. W tym momencie jasne się stało, że tylko przełamanie pozwoli atomówkom uniknąć jeszcze większych nerwów w tzw. złotym secie. Sopocianki stanęły jednak na wysokości zadania. Pomogły w tym także zmiany na parkiecie. W efekcie trzy kolejne partie padły łupem naszej drużyny.

- Cała drużyna zagrała świetnie - podkreśla Lorenzo Micelli. - Tutaj nie można chwalić tylko pierwszej szóstki. Dużo dała zmiana rytmu, jaką zagwarantowały Anna Kaczmar, Anna Miros i Falyn Fonoimoana. Niewielu wierzyło mi po meczu w Ergo Arenie, że Galatasaray nie zagrał na swoim poziomie. Dopiero w Stambule ta drużyna pokazała pełnię swoich możliwości. Nie dokonaliśmy może cudu, ale rzeczywiście wykonaliśmy świetną robotę.

Poruszające się rejsowymi samolotami sopocianki nie miały wiele czasu na odpoczynek. Mogły sobie pozwolić raptem na trzy godziny snu. W niedzielę przed południem Atom przyleciał do Gdańska.

- Ja spałem tylko godzinę - śmieje się w rozmowie z nami Micelli. - Musiałem jeszcze spotkać się ze starymi przyjaciółmi ze Stambułu, więc czas szybko zleciał na rozmowie. Przed nami jeszcze wielki finał z Dinamem Krasnodar. W składzie tego zespołu są znakomite siatkarki, które z powodzeniem poradziłyby sobie w kluczowych momentach Ligi Mistrzyń.

Finał Pucharu CEV rozpocznie się od meczu w Krasnodarze, który to odbędzie się we wtorek, 7 kwietnia. Rewanż w Ergo Arenie zaplanowano w sobotę, 11 kwietnia.

Więcej na ten temat przeczytasz w poniedziałkowym (30.03) Magazynie Sport w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego".

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki