Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia Redłowo: Szpital Morski idzie na wojnę z NFZ

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Do chirurgii onkologicznej ustawiają się kolejki, bo oddział cieszy się świetną renomą
Do chirurgii onkologicznej ustawiają się kolejki, bo oddział cieszy się świetną renomą Tomasz Bołt
Dyrekcja Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni Redłowie odrzuciła warunki finansowej ugody w zakresie radioterapii, zaproponowane jej przez pomorski NFZ. Zwrotu 500 tys. zł wydanych na leczenie tą metodą "ponadlimitowych" pacjentów chorych na raka w ubiegłym roku zamierza dochodzić przed sądem. Zdaniem dyrekcji, wyrok w tej sprawie będzie miał dla szpitala znaczenie precedensowe.

Jeśli sąd uzna, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie musi płacić za leczenie każdego chorego na raka, który zgłosi się do tej placówki, jedynym wyjściem będzie ograniczenie przyjęć do wysokości narzuconego przez fundusz limitu.

- I dla nas onkologia jest priorytetem - zapewnia Barbara Kawińska, p.o. dyrektor pomorskiego NFZ. - Spór dotyczy jedynie ostatniego kwartału ubiegłego roku, bo zapłaciliśmy za wszystkich pacjentów onkologicznych leczonych w tym szpitalu do końca września. Poza tym pomorskie szpitale powinny się cieszyć, że w ogóle coś dostaną, bo tylko dwa oddziały NFZ w kraju, w tym Pomorski, płacą "nadwykonania" za rok 2010. Kasa funduszu świeci pustkami, a ten rok będzie jeszcze gorszy, bo wpływy ze zdrowotnych składek są dużo niższe.

W ubiegłym roku redłowski szpital wydał na leczenie "ponadlimitowych" pacjentów około 4 mln zł, z czego 750 tys. zł to koszt terapii chorych na nowotwory złośliwe.
- Udało się nam z tego odzyskać zaledwie 1,9 mln zł - tłumaczy Irena Erecińska-Siwy, dyrektor Szpitala Morskiego. Za "nadwykonania" na oddziale chirurgii onkologicznej pomorski NFZ zwrócił jedynie 30 proc. należnej zapłaty. Podobnie za podawanie chorym chemioterapii.

- Zgodziliśmy się na to z bólem serca, ale innego wyjścia nie było - tłumaczy dyrektor Erecińska-Siwy. Gdyby szpital tę propozycję odrzucił, cała wypłata za "nadwykonania" zostałaby wstrzymana. A tak odzyskał choć sto procent pieniędzy, które wydał na zakup leków do chemioterapii. Nie da się jednak ukryć, że 1,3 mln zł szpital na tym stracił.

Gdy okazało się, że również za radioterapię - niezwykle ważną metodę w walce z rakiem - pomorski NFZ chce zwrócić tylko 70 proc., onkologom z "Morskiego" puściły nerwy. - Obdzwoniłam wszystkie ośrodki onkologiczne w Polsce - przyznaje dr Elżbieta Kruszewska, specjalista w zakresie radioterapii. - Okazało się, że wszędzie oddziały NFZ płacą za napromienianie każdego chorego 100 proc., a jedynie pomorski tę stawkę zaniża. W sumie więc wojna toczyć się będzie o 500 tys. zł.

- W tym sporze chodzi nie tyle o pieniądze, ile o to, jak problem zapłaty za leczenie chorych na raka potraktuje sąd - uważa dyrektor Erecińska-Siwy. Jeśli uzna, że NFZ musi płacić pełną kwotę za każdego chorego, szpital nie będzie zobowiązany do przestrzegania limitów. Jeżeli jednak wyrok sądu okaże się dla szpitala niepomyślny, okres oczekiwania na radioterapię znów będzie musiał się wydłużyć, jak to było jeszcze kilka lat temu, gdy borykał się z brakiem aparatury do naświetleń.

- Z tego powodu jeszcze sześć lat temu okres oczekiwania na rozpoczęcie radioterapii sięgał trzech miesięcy, co było nieludzkie - wspomina dr Kruszewska. - Wielu chorych w ogóle nie doczekało tego terminu, wielu straciło szanse na wyleczenie.

W ciągu ostatnich pięciu lat, odkąd utworzono Gdyńskie Centrum Onkologii, sytuacja chorych poprawiła się radykalnie. - Pacjent dochodzący na radioterapię z domu przyjmowany jest z dnia na dzień, jeśli musi w jej trakcie leżeć w szpitalu, czeka do dwóch tygodni - wylicza dyrektor Erecińska-Siwy. - Zgoda na warunki finansowe dyktowane przez NFZ oznacza wyrok śmierci dla tysięcy chorych, a na to nie będzie zgody.
Z dr Elżbietą Kruszewską, zastępcą dyrektora Szpitala Morskiego ds. onkologii, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Gdyńska onkologia służy pomocą mieszkańcom miasta?
Nie tylko. Zgłaszają się do nas chorzy z całego Pomorza, ostatnio mamy też wielu pacjentów z samego Gdańska. Przeżywamy prawdziwe oblężenie.

Dlaczego?
Chyba dlatego, że oferujemy pacjentom opiekę kompleksową. Chorzy na raka są u nas operowani, są leczeni za pomocą radioterapii i chemioterapii. W ciągu ostatnich pięciu lat powstał tu ośrodek onkologiczny zgodnie z zapisami programu "Zdrowie dla Pomorzan". Tylko w konkursach ogłaszanych przez Ministerstwo Zdrowia wygraliśmy ponad 42 mln zł, które w całości przeznaczyliśmy na zakup aparatury do radioterapii.

Bez wsparcia Urzędu Marszałkowskiego?
Ależ z ogromną pomocą samorządu. To urząd przekazał nam 9,5 mln zł na budowę bunkrów do tych aparatów, zagwarantował finansowy wkład na Zakład Medycyny Nuklearnej i nowy blok operacyjny.
Te niezbędne inwestycje? Niezbędne, bo chorych na raka przybywa w zastraszającym tempie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki