Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duda wymienia swoje euro, zaś Strzyża jest the best

Barbara Szczepuła
Polska racjonalna czy radykalna? – to pytanie ośmielił się postawić prezydent Komorowski i posypały się na jego głowę gromy. Słusznie, bo czy kandydat Duda jest radykalny?

Ten uroczy – cytując Musila – „człowiek bez właściwości”? Czyż to on wymachuje krzesłami na spotkaniach prezydenta z wyborcami? Czy to on lży go w mediach, czy też robią to panowie Błaszczak, Mastalerek, Brudziński, Kurski, z którymi kandydat Duda nie ma, jak powszechnie wiadomo nic wspólnego? Pokazując jakieś zdjęcie i opowiadając banialuki próbują przyszyć Komorowskiego do SKOK-ków. Zgiełk ma zagłuszyć tych, którzy przypominają, że to Duda w imieniu prezydenta Kaczyńskiego bronił SKOK-ów przed Trybunałem Konstytucyjnym. Prokuratura prowadzi około 2 tysięcy śledztw w sprawie nadużyć w SKOK-ach, a prof. Balcerowicz mówi o największej aferze finansowej III RP. Dudzie rozmowa o SKOK-ach nie leży, więc zamachnął się na prezydenta Komorowskiego walutą euro. Otworzył „Bronko-market”, by pokazać wredotę prezydenta, który chce przyjąć euro natychmiast i Polaków zagłodzić. Prezes Kaczyński ogłosił niedawno że przestał słodzić herbatę więc przynajmniej on nie wpadnie w nędzę słono płacąc za cukier. I za karmę dla kota (odwróconego ogonem). Kandydat Duda o siebie się nie martwi bo jako poseł do Parlamentu Europejskiego euro przyjmuje. Co miesiąc i to w pokaźnych kwotach. Ale podobno zaraz wymienia na patriotyczne złotówki. Jeśli więc zobaczą państwo przed kantorem kogoś z flagą narodową w ręku i workiem pieniędzy – niezawodnie będzie to Andrzej Duda. Kandydatowi dedykuję fragment wiersza Juliana Kornhausera, który – jak słyszę – nie jest mu obcy: „Do rozróby dobra jest każda okazja/ a w sytuacjach konfliktowych doradcy zawsze się znajdą/ stąd szermowanie takimi słowami jak/ praworządność i interes społeczny/ a tak naprawdę wcale nie o to idzie/ o co naprawdę idzie tego jeszcze nie wiemy(…).” Dobrze, byśmy jednak zorientowali się w porę, nim – odpukać – będzie za późno.

Na szczęście nie samą kampanią prezydencką żyje człowiek. W minioną niedzielę wybieraliśmy w Gdańsku rady dzielnic. Pękam z dumy, bo frekwencja w dzielnicy Strzyża, w której mieszkam, była najwyższa w mieście! Mam nadzieję, że w jakimś stopniu przyczyniłam się do tego, zachęcając wraz mężem do głosowania hasłem na bilbordzie zawieszonym przed sklepem. Strzyża jest małą dzielnicą, mieszkańcy znają się, jeśli nie osobiście to przynajmniej z widzenia. Podczas niedzielnych mszy w kościele Zmartwychwstańców podajemy sobie dłonie na znak pokoju, zaczynamy kłaniać się sobie na ulicach i w sklepach, rozmawiać o pogodzie i urodzie naszych psów, a to już krok do przyjaźni. Jeden temat rozmów jest tylko niebezpieczny: polityka, ale to nie przeszkadza we wspólnej zabawie podczas kolejnych „Świąt Sąsiada”, kiedy to częstujemy się domowymi ciastami i karkówką z grilla. Doceniamy pracę naszych radnych patrząc na plac zabaw dla dzieci, ogródek do ćwiczeń fitness czy spowalniacze na jezdniach. Ufamy, że spiszą się w nowej kadencji jeszcze lepiej, szczególnie, że w nagrodę za frekwencję dzielnica dostanie więcej kasy. Vivat Strzyża! Dodam tylko, że jest to dzielnica niezwykła, opisana przez Pawła Huellego w „Weiserze Dawidku”. Tu wszystko zdarzyć się może.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki