Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motoryzacyjne fotografie pełne tajemnic [ZDJĘCIA]

Marek Ponikowski
Niedzielna przejażdżka po lesie w okolicy Brus. Lato roku 1925
Niedzielna przejażdżka po lesie w okolicy Brus. Lato roku 1925 z archiwum rodzinnego Henryki Klodzikowej
Dzięki Czytelnikom ,,Rejsów" znów uzbierałem ciekawy zestaw motoryzacyjnych zdjęć z przeszłości. Łączy je tym razem geografia: wszystkie zrobiono na Pomorzu: w Gdańsku, Gdyni, Brusach i Nowym Stawie. W każdym jest jakaś intrygująca zagadka.

Zdjęcie 1

Tę piękną grupową fotografię udostępniła mi pani Henryka Kledzikowa, która dostała ją kiedyś od kuzynki swego ojca. Ojcem pani Henryki był Alfons Flisykowski, podreferendarz na Poczcie Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku, uczestnik jej obrony pierwszego września 1939 roku, jeden z piątki pocztowców, którym udało się uciec, gdy pod karabinami wyprowadzali ich z budynku żołnierze SS Heimwehr. Rannego Flisykowskiego ujęto w pustym mieszkaniu przy sąsiedniej ulicy. Piątego października został rozstrzelany na Zaspie wraz z innymi pocztowcami. To jego losy posłużyły Günterowi Grassowi do stworzenia postaci Jana Brońskiego w "Blaszanym bębenku". O tę właśnie, bardzo odległą od rzeczywistości literacką kreację córka ma wielki żal do niemieckiego noblisty. Próbuję dowiedzieć się, jaki związek z Alfonsem Flisykowskim ma zdjęcie z samochodem? Kim są widoczne na niej osoby? Niestety. W chwili śmierci ojca pani Henryka miała ledwie trzy lata. Los nie dał jej sposobności, by siadać z nim nad albumem i z fotografii poznawać rodzinne koligacje. Wie tylko, że Alfons Flisykowski miał rodzinę w Kartuzach. Czy także w Brusach? Na odwrocie zdjęcia wykaligrafowano: "Brusy, 26 lipca 1925". To była niedziela, więc wszyscy ubrani są odświętnie.

Dumny kierowca ma "automobilowy" kaszkiet, a pod brodą muszkę. Chłopiec udający, że kręci korbą i nastolatka na tzw. strapontenie noszą harcerskie rogatywki. Panie z racji wieku ubrane są na ciemno. Mimo pozorów, że to po prostu krótki postój podczas poobiedniej przejażdżki, zdjęcie jest bardzo starannie upozowane. Robił je niemal na pewno profesjonalista. I to właściwie wszystko, co można z niego wyczytać. Pozostaje samochód. Ze sporym prawdopodobieństwem można przyjąć, że to niemiecki Benz 39/100 HP model 1912 z czterocylindrowym silnikiem o pojemności 1570 cm sześc. i mocy 18 KM. W roku 1925 był dość już wiekowy i sfatygowany, co widać choćby po stanie przedniego błotnika. Być może pochodził z demobilu, bo właśnie w tym czasie Wojsko Polskie pozbywało się najróżniejszych nietypowych samochodów.

Zdjęcie 2

W tym przypadku zagadkowe jest pochodzenie zdjęcia. Dostałem je pocztą, bez adresu zwrotnego na kopercie. Na odwrocie fotografii znajdowała się informacja, że przedstawia personel Portowej Straży Pożarnej w Gdyni. Polski Fiat 518 Mazur (po lewej) to zapewne służbowe auto komendanta Bronisława Witkowskiego. Drugi samochód to także Polski Fiat, lekka ciężarówka 618 Grom o ładowności 1,2 tony, produkowana podobnie jak Mazur w warszawskich PZInż. i napędzana tym samym co on czterocylindrowym silnikiem o pojemności 2 litrów i mocy 45 KM. Wzór tablic rejestracyjnych wskazuje, że zdjęcie wykonano nie wcześniej niż w drugim półroczu 1937 roku. Poza widocznymi na zdjęciu pojazdami gdyńska straż portowa miała jeszcze trzy inne, w tym dwa wozy bojowe. Jeden z nich był również krajowy, na podwoziu ciężarówki Ursus A (licencja włoskiej firmy SPA). We wrześniu '39 strażacy dzielnie walczyli z ogniem w porcie i w mieście, potem bronili wraz z wojskiem Kępy Oksywskiej.

Zdjęcie 3

Pozostałe fotografie przysłała mi pani Krystyna Rudzik, której z kolei udostępnił je mieszkający za granicą pan Jacek Agejczyk z Nowego Stawu. Mniej problemów miałem ze zdjęciem, na którym dominującym motywem jest przód autobusu Mercedes Benz O (Omnibus) 10000. Kursował on między Gdańskiem a Nowym Stawem (Neuteich) w barwach Deutsche Reichspost, czyli niemieckiej poczty. Wskazuje na to tablica rejestracyjna z literami RP. Zdjęcie wykonano w latach wojny (widać zamaskowane reflektory) na gdańskim dworcu autobusowym na Targu Siennym. Żołnierz Wehrmachtu, który przysiadł na zderzaku, jedzie pewnie na przepustkę do domu.

Mercedes Benz O 10000 był największym autobusem niemieckim skonstruowanym w okresie międzywojennym. Miał prawie 12 metrów długości, ważył 11 ton. W widocznej na zdjęciu wersji mieścił 47 pasażerów na miejscach siedzących i 23 stojących. Napędzał go sześciocylindrowy diesel o pojemności 11,2 l później zwiększonej do 12,5 l. Jego moc, 150 KM pozwalała na jazdę z prędkością 65 km/godz. Trzyosiowego Mercedesa produkowano również w wersji miejskiej, jedno- lub dwupokładowej. Występował też jako ambulans pocztowy. Dane fabryczne mówią, że w latach 1937-41 powstało 386 tych pojazdów.

Zdjęcie 4

Niewątpliwie najbardziej intrygujące. Widoczna na nim ciężarówka to dwutonowa ciężarówka Peugeot DMA z lat 1941-48. Fabryka w Sochaux, gdzie ją produkowano, znajdowała się podczas wojny w tzw. wolnej strefie Francji, rządzonej przez kolaborantów z Vichy. Kilkanaście tysięcy tych samochodów trafiło do Wehrmachtu. Zdjęcie najwyraźniej pochodzi z okresu tuż po wojnie, o czym świadczy opłakany stan pojazdu. Pani Krystyna Rudzik jest przekonana, że zrobiono je w Nowym Stawie na tle muru dawnego kościoła ewangelickiego. Przyglądając się fotografii, odniosłem wrażenie, że ludzie w samochodzie mogą być cudzoziemcami. Skąd taki domysł? Raczej intuicja: ciemne okulary kilkorga z nich, aparat fotograficzny w etui, fryzura jednego z mężczyzn. Cudzoziemcy w Nowym Stawie w latach 40.? Ale przecież bardzo blisko był Elbląg, gdzie po wojnie osiedlono dużą grupę repatriantów z Francji! W roku 1949 wielu z nich zostało aresztowanych w związku z wielkim pożarem w Zakładach Mechanicznych im. Świerczewskiego, późniejszym Zamechu. Ubeccy śledczy, wśród nich Humer i Różański, torturami usiłowali wymóc przyznanie, że jako francuscy szpiedzy podpalili halę. W sfingowanym procesie zapadły trzy wyroki śmierci i wiele kar długoletniego więzienia. Skazańcy, wśród nich główny oskarżony, żonaty z Polką Jean Bastard, wyszli na wolność dopiero w przełomowym roku 1956. Czy więc zdjęcie przedstawia elbląskich "Francuzów" podczas niedzielnej wycieczki? To czysta spekulacja, która zresztą nie wyjaśnia jeszcze jednej intrygującej tajemnicy: tablicy rejestracyjnej Peugeota, której nie udało mi się skojarzyć z żadnym państwem!

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki