Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Zaroślińska z PGE Atomu Trefla Sopot: Trener wie, co zrobić, abyśmy wygrywały [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal / Polskapresse
Z Katarzyną Zaroślińską, atakującą PGE Atomu Trefla Sopot, rozmawiamy o batalii z Galatasarayem Stambuł w półfinale Pucharu CEV. W pierwszym spotkaniu nasza drużyna wygrała 3:0. Aby w sobotę w Stambule cieszyć się z awansu do finału musi ugrać przynajmniej dwa sety albo wygrać po tzw. złotym secie.

Spodziewałyście się, że w pierwszym meczu z Galatasarayem Stambuł możecie wygrać szybko 3:0?
Bardziej obawiam się meczu u nich, niż tego w Ergo Arenie. Tutaj byłam bardziej spokojna. To nasza hala, nasi kibice. Nie nastawiałyśmy się na pewno na wynik 3:0, ale na ostrą walkę. Sety były jednak wyrównane i to nie jest tak, że łatwo przyszło. Było przecież do 20, 22 i 19. Musiałyśmy się cały czas koncentrować. Cieszę się, że skończyło się 3:0. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo.

Piękna gra zagrywką, w bloku, na przyjęciu. Ręce same składają się do oklasków. Co zrobić, żeby powtórzyć to w sobotę w Stambule?
Spokojnie. Trzeba to powtórzyć. Dopiero wówczas będzie można nam gratulować. Jesteśmy w czwórce Pucharu CEV i myślę, że jest to nasz duży sukces. Został jeden mecz do wygrania w Turcji, aby być w wielkim finale. Myślę, że jest to do zrobienia. Trener powiedział nam, że drzwi po tym pierwszym spotkaniu są już zamknięte. Koncentrujemy się przed meczem w Turcji. Uważam, że czeka nas bardzo ciężka przeprawa. Trenujemy nad zagrywką. Mamy bardzo fajny zespół. Wielokrotnie powtarzam, że to, co ćwiczymy na treningach, przekłada się na mecze. Na początku sezonu może tego nie było widać, natomiast teraz możemy to pokazać.

Galatasaray już dwukrotnie w tej edycji Pucharu CEV przegrywał pierwsze mecze wyjazdowe, ale odrabiał straty właśnie u siebie. Czy to oznacza, że to jest zespół o dwóch obliczach?
Spotkanie w Turcji będzie na pewno zupełnie inne. Będzie ciężej. Nastawiamy się na wygraną. Nie jedziemy z myślą, że spoko, było 3:0, to finał już mamy w kieszeni. To jest pierwszy krok do zguby.

Macie mentora. Macie człowieka, który spędził cztery sezony w drużynie Eczacibasi Stambuł, więc wie o tamtejszej siatkówce żeńskiej wszystko. Lorenzo Micelli to wasz największy atut w tej konfrontacji?
Trener w każdym meczu wie, co zrobić, abyśmy wygrywały. Myślę, że to, że był w Turcji, w jakimś stopniu nam pomoże. Wiele zależeć będzie jednak od naszej gry. Trener przed spotkaniem powiedział, że jesteśmy na dobrej drodze, że jest z naszej pracy zadowolony. Na pewno to dodaje skrzydeł. Same jesteśmy przekonane o tym, że to, co robimy, ma sens i jest dobre. Razem z dziewczynami wierzymy, że możemy zagrać w finale Pucharu CEV.

Włoska myśl szkoleniowa uskrzydla. Trener Lorenzo Micelli z Atomem wspina się na wyżyny. Trener Andrea Anastasi z Lotosem Treflem Gdańsk pisze historię gdańskiej siatkówki. Czy w tym kontekście walczący o posadę w naszej kobiecej reprezentacji Massimo Barbolini ma większe szanse?
Tak naprawdę, to, co będzie w kadrze, to nie moja kwestia...

Ale przecież jesteś częścią tej reprezentacji.
Na pewno potrzebna jest nowa krew. Jako zawodniczki będziemy musiały przystać na to, co zdecydują działacze Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Potrzebny nam jest dobry trener, żeby kadra wróciła do świetnych lat. Powiem szczerze, że w tej chwili nie interesuję się bardzo tym, kogo władze związku wybiorą. Skupiam się na grze w Sopocie, na tym sezonie. A reprezentacja jest przecież dopiero po rozgrywkach. Dla mnie najważniejsza w tym momencie jest gra w klubie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki