Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomysł na obronę terytorialną. Za broń mają chwycić organizacje paramilitarne

Tomasz Modzelewski
Piotr Krzyżanowski
Z generałem dyw. rez. Bogusławem Packiem, pełnomocnik MON ds. społecznych inicjatyw proobronnych rozmawiał Tomasz Modzelewski.

Zakończył się właśnie kongres organizacji proobronnych. Czy, nie kwestionując tej idei, uważa Pan, że realne jest skoordynowanie tak szerokiego spektrum organizacji, choćby od PCK po związki strzeleckie?
Nie mam takich ambicji, żeby obejmować wszystkie organizacje pozarządowe w Polsce, ponieważ są ich tysiące. Od połowy listopada współpracuję z wieloma organizacjami, ale głównie typowo proobronnymi, na przykład związkami strzeleckimi, obroną narodową, Legią Akademicką, które w swoich statutach kwestie obronności i bezpieczeństwa mają wpisane na pierwszym miejscu. W Polsce jest też co najmniej kilkadziesiąt organizacji takich jak PCK, ZHP, ZHR, LOK, związki sportowo-obronne, które mają wpisane zadania związane z działaniem na rzecz bezpieczeństwa i obronności, ale nie są to zadania priorytetowe. Po to jest kongres, żeby porozmawiać również o tym. Dzisiaj mamy taką sytuację, że grupa organizacji chce skonsolidować ruch proobronny w Polsce, a ja jako przedstawiciel resortu obrony im w tym pomagam.

Po takim sformalizowaniu resort obrony będzie mógł je wspierać, udostępniać na przykład sprzęt?
Resort i tak je wspiera. Mamy podpisanych około 80 porozumień z organizacjami pozarządowymi, które mają związki z bezpieczeństwem i obronnością, a jednostki wojskowe podpisały w tym roku około 700 porozumień, ale jest to działanie dość rozproszone. Czym innym jest podpisywanie kilkuset porozumień, a czym innym działanie na rzecz federacji. Można pokusić się o bardziej systemowe działania, tym bardziej że same organizacje mówią nie tylko o tym, czego oczekują, ale też co chcą dać państwu. One chcą przede wszystkim szkolić, zgodnie z programami uzgodnionymi w wojsku, po drugie włączyć się w system reagowania kryzysowego państwa na poziomie władz lokalnych, a po trzecie oddziaływać wychowawczo oraz patriotycznie na młodzież.

Czyli będzie można je wykorzystywać w sytuacji na przykład klęsk żywiołowych.
Do tego dążymy, aby z porozumień z lokalnymi władzami wynikała konkretna pomoc, czyli na przykład na sygnał wójta jednostka może na rzecz gminy wykonywać konkretne czynności w sytuacji kryzysowej.

Koordynacja będzie mogła jednocześnie oznaczać trochę zwiększoną kontrolę nad organizacjami?

Nie kontrolę, ale pewien monitoring działań. Organizacje oczekują od władz większego wsparcia, ale też odpowiedniego ukierunkowania. Dzisiaj w tych organizacjach działa co najmniej 10 tysięcy ludzi. Są w mundurach, szkolą się, ale nie są do końca wykorzystani. W związku z tym mówimy też o profesjonalnym szkoleniu przyszłych grup paramilitarnych na wypadek poważnego zagrożenia wojennego.

Czy w tej układance jest również miejsce dla młodzieży, która obecnie uczy się w klasach mundurowych?
To jest kongres organizacji proobronnych, ale i klas mundurowych, ponieważ dzisiaj wojsko ma ofertę skierowaną również do klas. Mówimy o wsparciu, programach nauczania i szkoleniu wspólnie z wojskiem. Jest rozkaz szefa Sztabu Generalnego, wprowadzony w życie zarządzeniem ministra obrony narodowej, który umożliwia organizacjom proobronnym, ale także szkołom z klasami mundurowymi, zawieranie umów z wojskiem na wspólne szkolenia. To jest szersze otwarcie Sił Zbrojnych RP na inicjatywy społeczne, proobronne, a potencjał jest bardzo duży, ponieważ w klasach mundurowych mamy ponad 30 tysięcy uczniów. Codziennie przez trzy lata chodzą do szkoły w mundurach i niezależnie od tego, ile godzin spędzają na szkoleniu wojskowym, to sam fakt takiego podkreślania związku z wojskiem skłania do tego, żeby wyciągnąć do nich rękę.

Innymi słowy, niech coś wynika z tego, że młodzi ludzie chodzą w mundurach.
To jest puenta. Zadaję pytanie dyrektorom i nauczycielom, z którymi spotykam się od lat, co wynika z tego, że uczniowie chodzą w mundurze? Część ma nadzieję na to, że pójdzie do wojska, policji, straży granicznej, ale to jest mały procent, a my wskazujemy na kongresie kierunek działania dla całej młodzieży, sensowne zagospodarowanie ich potencjału - taki jest cel tego kongresu, zarówno wobec organizacji proobronnych, jak i klas mundurowych.

Podsumowując; jeśli mówimy o wykorzystaniu organizacji proobronnych i klas mundurowych, to można to traktować albo jako dodatkowy potencjał, albo uzupełnienie braków. Nawiązuję tu do pojawiających się opinii, na przykład Romualda Szeremietiewa, o "rozłożeniu na łopatki" obrony terytorialnej w Polsce.
Nie ma mowy o rozłożeniu obrony terytorialnej. Nie można wciąż powoływać się na Szwajcarię i Szwecję, ponieważ jest jeszcze parę innych państw w Europie ze świetnymi systemami obronnymi, choć nie mają wcale obrony terytorialnej na czas pokoju. Polska ma obronę terytorialną, ale ona nie funkcjonuje w czasie pokoju. Pewnie, że można pomyśleć i o utworzeniu komponentu terytorialnego. Mógłby on działać kompatybilnie z proobronnym system złożonym z grup paramilitarnych.

No więc jak ma być po zmianach?

Zmierzamy z organizacjami proobronnymi i klasami mundurowymi do stworzenia proobronnego systemu obrony terytorialnej. Jeżeli uda nam się razem ze strzelcami, klasami mundurowymi, innymi organizacjami pójść wspólnie w jednym kierunku, to jestem przekonany, że za kilka lat w każdej większej miejscowości, może i w każdej gminie, będzie istniała grupa ludzi w różnym wieku skupiona w organizacji paramilitarnej. Prawo międzynarodowe pozwala, aby w czasie konfliktu zbrojnego organizacje paramilitarne, zbrojone, oznakowane, umundurowane działały w systemie obronnym państwa i były dowodzone przez wojsko. To jest nasz pomysł na obronę terytorialną w Polsce, złożoną z organizacji paramilitarnych, w przyszłości jednostek paramilitarnych, wyszkolonych, wyposażonych i zdeterminowanych do obrony swojej ojcowizny, wsi, gminy, miasta, powiatu, także przed zagrożeniami czasu pokoju, powodzią, pożarem czy złodziejstwem, a więc różnymi zagrożeniami, które dotyczą nas wszystkich. To jest rozłożenie odpowiedzialności za obronność na wszystkich nas zamiast tworzenia oddzielnej, stutysięcznej zawodowej armii obrony terytorialnej.

Dzisiaj mamy w wojsku 120 tysięcy etatów i nasza armia jest adekwatna w stosunku do potencjału państwa. Żeby zwiększyć zdolności obronne państwa, myślimy o stworzeniu systemu obrony terytorialnej, ale w dużym stopniu wypełnionego paramilitarnymi organizacjami. Myślę, że to przemówi do ludzi. Do obrony na przykład Pucka, Helu czy Wejherowa niekoniecznie musi stanąć brygada czy batalion. Tych miejscowości może również bronić 500-osobowa organizacja paramilitarna, która działa w sposób bardzo podobny do wojska.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki