Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połączenie kardiologii w Gdyni. "Zaproponowałem marszałkowi wariant alternatywny" [ROZMOWA]

rozm. Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
fot. T. Bołt
Z prof. Grzegorzem Raczakiem, wojewódzkim konsultantem ds. kardiologii na Pomorzu, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

We wtorek zapadła decyzja o**przeniesieniu kardiologii ze Szpitala im. PCK do Szpitala Św. Wincentego a Paulo w Gdyni**

Marszałek poprosił Pana o opinię dotyczącą przeniesienia redłowskiej kardiologii do Szpitala Miejskiego w Gdyni?
Tak, spotkanie w tej sprawie odbyło się w poniedziałek i trwało blisko dwie godziny.

Czytaj też: Prof. Zdrojewski: Szpitale są marszałkowskie, a my doradzamy wojewodzie [ROZMOWA]

Pierwszy raz opiniował Pan ten pomysł?
To już kolejna moja opinia, bo walka o ten oddział trwa od 2013 roku. Do tej pory przygotowywałem je jednak dla pana wojewody, który jest moim bezpośrednim przełożonym, oraz dla zarządu szpitala w Gdyni Redłowie. Pan marszałek zapytał mnie o zdanie po raz pierwszy. Moje obawy związane z tym projektem przedstawiłem mu w czterech punktach.

Czego one dotyczą?
Pierwszy dotyczy obaw związanych z redukcją na Pomorzu kolejnych łóżek kardiologicznych. W ostatnich latach zlikwidowane je już w szpitalach Stoczniowym, Wojewódzkim, Studenckim. W Redłowie ich liczbę zmniejszono z 38 do 23. Wystarczy przejść się po naszym Klinicznym Centrum Kardiologii w UCK, by zrozumieć, czym to grozi. Jesteśmy permanentnie oblężeni, mamy blokady przyjęć, bo liczba chorych jest tak duża, że przyjęcie kolejnego zagraża już ich bezpieczeństwu. Szóste, siódme łóżko na korytarzu można dostawić, ale jak w tych warunkach monitorować stan pacjenta? Skąd wziąć dodatkowe pielęgniarki? Co do tego to pan marszałek rozwiał moje obawy, twierdząc, że bez względu na to jaki ruch zostanie wykonany, żadnej redukcji łóżek kardiologicznych nie będzie.

Ale tak duży szpital jak redłowski zostanie bez kardiologii...
Warto pamiętać też, że jest to szpital onkologiczny, w którym wielu chorych, oprócz nowotworu, ma szereg chorób współistniejących. Poddawani są oni ciężkim zabiegom chirurgicznym i bardzo obciążającej chemioterapii. Wymagają dobrej opieki internistycznej i kardiologicznej.

Co marszałek na to?
Uspokoił mnie, że na oddziale interny zostanie wyodrębnionych sześć łóżek kardiologicznych na potrzeby onkologii. Muszę przyznać, że to zmowa z marszałkiem miała zupełnie inny ton niż rozmowy z prezesami szpitalnej spółki. Prezesi mówili wyłącznie o aspekcie ekonomicznym i wyniku finansowym tego pomysłu. Marszałek widzi ten problem w kategorii województwa, zabezpieczenia pacjentów, co nie zawsze musi się opłacać, myśli też kategoriami polityki zdrowotnej.

Czyżby zmienił Pan zdanie pod wpływem marszałka?
Ależ nie, choć się nie upieram, że jeden zintegrowany ośrodek kardiologii to bardzo zły pomysł. Uważam jednak, że wszystko trzeba gruntownie przeanalizować. Niepokoi mnie pośpiech, w jakim to wszystko jest realizowane. Nikt nie wie, jak ma wyglądać przeprowadzka, miejsce w szpitalu gdyńskim jest nieprzygotowane. Obawy, że ten proces przenoszenia będzie, według polskiej tradycji rozpoznania pola walki - walką, która może być niebezpieczna dla pacjentów - są bardzo silne.

I co Pan usłyszał?

Przyznam, że w tym przypadku moje obawy nie do końca zostały rozwiane, aczkolwiek otrzymałem plan działań związanych z przeprowadzką, z którymi mam się zapoznać. Na chwilę obecną nie wiem, na ile jest on przygotowany. Jestem ostrożny, bo mam własne doświadczenia związane z takimi operacjami. Pochodzę ze Szpitala im. prof. Kieturakisa, który 10 lat temu został zamknięty, między innymi nasza Klinika Kardiologii przeniosła się do UCK. Zachowaliśmy integralność, jednak przeżyliśmy wiele ciężkich chwil. Do dzisiaj nie jesteśmy w stanie odbudować niektórych rzeczy. Mam jeszcze jedno pytanie - czy ta przeprowadzka kardiologii z Redłowa do Gdyni na pewno się opłaci? Przy założeniu, że oddział redłowski przynosi finansowe straty - nie takie duże zresztą, jakby się wydawało - to czy warto wykonywać szereg ruchów, z których każdy też wymaga zainwestowania pieniędzy? Czy jest to finansowo opłacalne? Tymczasem oddział kardiologiczny w szpitalu redłowskim jest wyremontowany, zadbany, oferuje chorym doskonałe warunki, na parterze stoi gotowa poradnia. Najważniejsze, że wszystkie ścieżki organizacyjne są tam przetarte, wszystko działa jak w zegarku. Jest mnóstwo drobiazgów, których się nie dostrzega, dopóki się ich nie zburzy, a potem szalenie trudno je odbudować.

To co Pan proponuje?
Zaproponowałem panu marszałkowi wariant alternatywny i wybór tego, który okaże się lepszy. Zakłada on utworzenie na bazie oddziału w Redłowie ośrodka elektroterapii serca, który wszczepiałby stymulatory, kardiowertery-defibrylatory. Mam w klinice specjalistów od elektroterapii, których mógłbym czasowo oddelegować do Redłowa, by je wszczepiali i jednocześnie szkolili lekarzy. Te procedury są na razie dobrze finansowane. Kontrakt na nie poprawiłby wynik ekonomiczny oddziału, a chorzy z niewydolnością serca zyskaliby jeszcze jedną metodę leczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki