Mark B. leciał bez uprawnień, niezarejestrowanym helikopterem. Maszyna runęła na ziemię w maju ubegłego roku. Śledczy zarzucają pilotowi złamanie wielu przepisów lotniczych. Przede wszystkim Amerykanin nie miał prawa kierować maszyną – bo nie posiadał polskiej licencji. Mark B. nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
Prawdopodobnie do wypadku doszło na skutek niebezpiecznego manewru jaki wykonał emerytowany major. W śmigłowcu miały nagle zgasnać wszystkie silniki.
Wcześniej zarzuty usłyszał Jan G., właściciel śmigłowca. Z informacji - do których dodarło Radio Gdańsk - wynika, że mężczyzna zamierza dobrowolnie poddać się karze. Maszyna nie miała niezbędnych badań technicznych i od 12 lat nie jest ujęta w rejestrach. Podejrzanym grozi do trzech lat więzienia.
Przypomnijmy: śmigłowiec spadł na ziemię z siedmioma osobami na pokładzie, wśród pasażerów była dwójka dzieci. Wszyscy przeżyli, 17-letni chłopak złamał nogę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?