Za kilka dni, jak co roku w dzień kobiet, na ulicach Trójmiasta pojawią się uczestnicy Manify. Dziś przed gdańskim sądem Rejonowym Gdańsk-Południe odbyła się rozprawa nawiązująca jeszcze do zeszłorocznej edycji tej akcji.
21-letni student Krzysztof P. i sześć lat starszy doktorant Mateusz R. (sąd mimo chęci obwinionych nie zezwolił na publikację ich pełnych nazwisk), byli wśród osób ze środowisk narodowych, które zebrały się pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w kontrze do kończącej swój marsz pod bramą stoczni Manifie 2014. Wcześniej uczestniczyli także w legalnej manifestacji prawicy pod fontanną Neptuna i stamtąd udali się pod stocznię. Mężczyźni zostali już skazani wyrokiem nakazowym na prace społeczne za przewodniczenie nielegalnej manifestacji i próbę zakłócenia legalnego zgromadzenia środowisk feministycznych i lewicowych. Odwołali się jednak od decyzji sądu.
Choć sprawa dotyczy jedynie wykroczenia, na małej sali rozpraw w sądzie stawiła się duża ilość publiczności wspierającej obwinionych. Wśród nich byli m.in. byli opozycjoniści, stoczniowcy oraz radna Prawa i Sprawiedliwości Anna Kołakowska – o której głośno było ostatnio w związku ze sprawą przedłużenia umowy najmu lokalu dla Stowarzyszenia Współpracy Kobiet, którą opisywaliśmy.
Na dzisiejszej rozprawie swój obraz wydarzeń z marca zeszłego roku przedstawili obaj obwinieni oraz zeznający w charakterze świadka policjant, który dowodził zaopatrzeniem obu odbywających się wówczas manifestacji. Obie strony podtrzymały wyjaśnienia złożone rok temu. Zdaniem studenta i doktoranta, nie uczestniczyli oni w żadnej zorganizowanej manifestacji pod „trzema krzyżami”, przyszli pod stocznię z „ciekawości postulatów Manify”. Z ich relacji wynika, że było tam kilka grupek narodowców liczących poniżej 15 osób, ustawionych tak żeby nie naruszać ustawy prawo o zgromadzeniach. Odpowiadający dziś przed sądem mężczyźni poczuli się urażeni hasłami i transparentami z Manify, mieli być słownie prowokowani przez jej uczestników i swoje okrzyki wygłaszać w odpowiedzi. Obie grupy oddzieliła policja.
Zeznający dziś funkcjonariusz przyznał, że nie doszło między grupami do żadnej fizycznej agresji. Narodowcy zostali jednak otoczeni kordonem i wylegitymowani. Z grupy ok 60 osób jako liderzy zostali wytypowani Krzysztof P. i Mateusz R., gdyż zdaniem policjanta wygłaszali swoje hasła przez megafony, czym zagłuszali przemawiających na Manifie i byli najbardziej „aktywni”.
Mundurowy Sylwester M. dodał dziś do swoich zeszłorocznych wyjaśnień informację o tym, że na trasie Manify jej uczestnicy zostali obrzuceni przez kontrmanifestantów jajkami. Policjant przyznał jednak, że tą wiedzę ma z... publikacji w jednej z gazet.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?