Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Chamera: Stawiam na szkolenie

Janusz Woźniak
Michał Chamera nie rozstał się z futbolem
Michał Chamera nie rozstał się z futbolem Grzegorz Mehring
Rozmowa z Michałem Chamerą, byłym bramkarzem Arki i Bałtyku.

- Czerwiec 2005 roku. Powrót piłkarzy Arki do ekstraklasy, triumfalny przejazd drużyny przez Gdynię. Jako 24-letni wówczas podstawowy bramkarz żółto-niebieskich miał Pan prawo myśleć, że futbolowa kariera dopiero przed panem.

- To były piękne chwile. Rzeczywiście wydawało mi się, że mogę na długo zadomowić się w futbolu na najwyższym poziomie. Różne myśli chodziły człowiekowi po głowie. Awans z Arką do europejskich pucharów, w niedalekiej perspektywie zagraniczny transfer do znanego klubu...

- To były piękne plany, marzenia. Co z nich zostało?

- Tylko że szybko zweryfikowane przez życie. W Arce, w ekstraklasie, zagrałem w dziewięciu meczach. Później była poważna kontuzja, a także pożegnanie z tym klubem. Ciągle miałem nadzieję na swoje miejsce w ligowym futbolu, ale zamiast lepiej, było już tylko gorzej. Były jeszcze ekstraklasowe drużyny Polonii Warszawa i Piasta Gliwice, przedzielone zagraniczną przygodą w drugiej lidze duńskiej. Powrót do Trójmiasta wiązał się także z powrotem do klubu, którego jestem wychowankiem, czyli Bałtyku Gdynia. Myślę, że pomogłem Bałtykowi awansować do drugiej ligi, w której jeszcze trochę pograłem.

- Dość nagle zabrakło Pana w poprzednim sezonie w składzie Bałtyku. W klubie usłyszałem, że postawił Pan na rodzinę, a nie na futbol. To prawda?

- W krótkim czasie musiałem podjąć męską decyzję. Postawiłem na rodzinę, żona wówczas potrzebowała pomocy, co w naturalny sposób przyspieszyło decyzję o rozstaniu z czynnym uprawianiem futbolu.

- Dla każdego piłkarza to trudny moment w życiu. Wielu ma później kłopoty, aby znaleźć swoje miejsce poza boiskiem.

- Byłem w nieco innej, lepszej, sytuacji. Równolegle z grą w Bałtyku pracowałem w Katedrze Zespołowych Gier Sportowych AWFiS w Gdańsku. Prowadziłem, co robię do dzisiaj, zajęcia ze studentami, na specjalizacji z piłki nożnej. Mam się bardzo dobrze. Skoro z różnych przyczyn, z czym się pogodziłem, nie mogłem zagrać w Barcelonie czy w Chelsea (śmiech), to płynnie zmieniły mi się priorytety w życiu. Pracuję jako asystent na uczelni, ponadto jako koordynator ds. szkolenia bramkarzy w GKS Gedania 1922 Gdańsk, gdzie zajmuję się szkoleniem bramkarzy. Ponadto zajmuję się również szkoleniem bramkarzy w Wojewódzkim Ośrodku Szkolenia Sportowego Młodzieży w Gdańsku, a także bramkarzy w kadrach młodzieżowych w Pomorskim Związku Piłki Nożnej.

- Stawia Pan na rozwój trenerski i dydaktyczno-naukowy?

- Zdecydowanie tak! Postanowiłem się skoncentrować na AWFiS, gdzie zamierzam otworzyć przewód i obronić doktorat. Jestem również w trakcie kursu trenerskiego UEFA - A połączonego ze zdobyciem uprawnień trenera I klasy w Warszawie, gdyż zamierzam podnosić swoje kwalifikacje na drodze trenerskiej. Co do Gedanii, to w tym klubie powstaje ciekawa perspektywa. Klub dostał tereny przy alei Hallera w Gdańsku, gdzie ma powstać Profesjonalna Akademia Bramkarska, za którą miałbym odpowiadać. Na Wybrzeżu, a nawet sięgając dalej w Polskę, takiego projektu nie ma. Byłaby to, jak do tej pory, jedyna taka inwestycja, która legitymowałaby się nowoczesną infrastrukturą, sprzętem treningowym, profesjonalną i wysoko wykwalifikowaną kadrą menedżersko-trenerską, a ponadto stałym monitoringiem zawodników, zarówno pod względem techniczno-taktycznym, jak i np. psychologicznym oraz laboratoryjnym.

- W wieku 30 lat nie myśli Pan już o graniu w piłkę?

- Ale ten czas leci (śmiech). Powiem tak: "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść" - to mój punkt widzenia. Uważam, że jako zawodnik coś tam zagrałem i zobaczyłem. Z perspektywy czasu mogło może być inaczej. Może lepiej, może gorzej, ale nie ma co analizować przeszłości, tylko trzeba myśleć i działać perspektywicznie. Co więcej, w życiu trzeba stawiać sobie wysokie cele. Ja mam to szczęście, że futbol jest nadal moją pasją, chociaż teraz już w innym wydaniu. Skoro nie zagrałem w renomowanym europejskim klubie, to może trafię tam jako trener, jako specjalista od szkolenia bramkarzy. Kto wie? Przecież na każdym etapie życia trzeba mieć marzenia i ja je mam.

- Ma Pan jeszcze czas, aby obejrzeć ligowe mecze swoich byłych klubów, Arki albo Bałtyku?

- Rzadko, ale na bieżąco śledzę losy obydwu tych drużyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki