Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skra Bełchatów musi, Lotos Trefl Gdańsk może. "Najlepsze dopiero nadchodzi"

Łukasz Żaguń
Tomasz Bolt/Polskapresse
Po wtorkowej wygranej 3:1 nad Transferem Bydgoszcz gdańscy siatkarze wywalczyli historyczny awans do półfinału mistrzostw Polski. Na tym jednak żółto-czarni poprzestać nie zamierzają.

- Nie mówiłem tego wcześniej, ale teraz otwarcie mogę już to wygłosić - bijemy się o medal! Zrobiliśmy już wiele w tym sezonie, ale na pewno nie postawiliśmy jeszcze kropki nad i - deklarował po wtorkowej batalii z Transferem Bartosz Gawryszewski, środkowy Lotosu Trefla.

W zgoła odmiennych nastrojach byli bydgoszczanie. Trudno się jednak temu dziwić. W tym sezonie recepty na znakomicie dysponowanych siatkarzy Lotosu Trefla nie znaleźli. Można nawet powiedzieć, że gdańszczanie byli dla nich wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem.

- Pięć razy próbowaliśmy pokonać drużynę z Gdańska i pięć razy była od nas lepsza. Absolutnie zasłużenie awansowała do półfinału PlusLigi. Wielkie gratulacje dla zespołu i trenera Andrei Anastasiego - oznajmił Vital Heynen, szkoleniowiec Transferu.

W półfinale poprzeczka zawieszona zostanie znacznie wyżej. Skra to obecnie jedyny zespół w PlusLidze, którego gdańszczanie pokonać nie zdołali. Choć awans do wielkiego finału wydaje się być zadaniem arcytrudnym, nasi siatkarze zgodnie deklarują, że nie położą się przed rywalem tylko dlatego, że jest bardziej utytułowany i uchodzi za bezapelacyjnego faworyta tej konfrontacji.

- Piszemy historię tego klubu, ale najlepsze dopiero nadchodzi - zapowiada Marco Falaschi, rozgrywający Lotosu Trefla.

Analizując tylko suche fakty czy porównania liczbowe, gdańszczanie w starciu z ośmiokrotnymi mistrzami Polski i regularnym uczestnikiem Ligi Mistrzów szanse mają niewielkie. Nasza drużyna jeszcze nigdy nie wygrała ze Skrą, w teorii ma mniej wartościowych zmienników i mniejszy potencjał, nie może się też z rywalem równać pod względem budżetu. Jak to się jednak zwykło mawiać - dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. A przed startem półfinałowej rywalizacji szans gdańskiej drużynie odbierać nie należy. Tym bardziej że ten sezon w wykonaniu podopiecznych trenera Anastasiego pod wieloma względami jest wyjątkowy.

- Plan minimum został w pełni zrealizowany, ale wierzymy, że uda nam się osiągnąć jeszcze więcej - mówi z nadzieją Mateusz Mika, przyjmujący gdańskiego teamu.

Pierwszy mecz półfinałowy zaplanowany został na sobotę w Bełchatowie. Początek spotkania o godz. 14.45. Transmisję z tego pojedynku przeprowadzi Polsat Sport. Tydzień później rywalizacja przeniesie się do gdańsko-sopockiej Ergo Areny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki