Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk zremisowała w Chorzowie. Mecz rzutów karnych [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Ruch - Lechia
Ruch - Lechia Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
Piłkarze Lechii Gdańsk w drugim spotkaniu rundy wiosennej zremisowali w Chorzowie z zespołem Ruchu 1:1. Obie bramki padły po rzutach karnych.

Jerzy Brzęczek, trener Lechii, stosuje rotację zawodników na ławce rezerwowych. Po meczu przerwy do kadry wrócił Gerson, a po raz pierwszy wiosną w "18" znalazł się Stojan Vranjes. W podstawowym składzie znowu pojawił się Kevin Friesenbichler po kontuzji, a w porównaniu z pierwszym spotkaniem wiosny Ariel Borysiuk zastąpił Mateusza Możdżenia. Taka drużyna miała zapewnić biało-zielonym w Chorzowie bardzo cenne trzy punkty. Zadanie na pewno nie było łatwe, bo pięć ostatnich meczów między tymi zespołami kończyło się remisami.

Jesienią problemem Lechii była słaba gra w defensywie. Gdańszczanie popełniali zbyt wiele prostych błędów, grali w sposób mało odpowiedzialny i tracili zbyt dużo bramek. I to zimą udało się poprawić. Dużo dało dojście doświadczonych Jakuba Wawrzyniaka i Grzegorza Wojtkowiaka, którzy na bokach obrony dają zespołowi dużo spokoju. Dzięki temu cała drużyna biało-zielonych zaczęła grać defensywnie w sposób bardziej odpowiedzialny.

Za to gra ofensywna nie istnieje. W Chorzowie wyglądało to jeszcze gorzej niż z Zawiszą. Chaos, brak pomysłu na przeprowadzenie akcji, w ataku biało-zielonych brakuje piłkarskiej jakości. Trudno myśleć o wygraniu meczu, jeśli przez 90 minut oddaje się zaledwie dwa celne strzały, a w tym jest uderzenie z rzutu karnego. Oba zespoły przyczyniły się do tego, że to był bardzo słaby mecz.

Co z tego, że podopieczni trenera Jerzego Brzęczka zdecydowanie dłużej utrzymywali się przy piłce, skoro zupełnie nic z tego nie wynikało. To Ruch miał w pierwszej połowie lepsze okazje bramkowe i był bliższy objęcia prowadzenia. Tymczasem to Lechia wygrała pierwszą połowę, bo po akcji Kevina Friesenbichlera i Sebastiana Mili w doliczonym czasie piłkę ręką zagrał w polu karnym Rafał Grodzicki. Friesenbichler wykorzystał jedenastkę i strzelił swojego trzeciego gola w tym sezonie.

- Zagranie ręką było, ale nie wykonałem ruchu do piłki i nie miałem możliwości obronić się w tej sytuacji - tłumaczył po meczu Grodzicki.

W drugiej połowie był kolejny rzut karny, ale tym razem dla Ruchu, za bezsensowny faul Mavroudisa Bougaidisa na Eduardsie Visnakovsie. Wyrównującego gola strzelił Filip Starzyński. To pierwszy stracony gol wiosną przez biało-zielonych.
- Spokojnie, Lechia będzie strzelać gole i wygrywać - zapowiedział Mila.

Na plus, że Lechia wiosną nie przegrała żadnego z trzech meczów. Jednak wygrała tylko jeden, a remisami nie da się odrobić strat z jesieni i awansować do grupy mistrzowskiej. Biało-zieloni zdobyli tylko dwa punkty w meczach z Zawiszą i Ruchem, czyli ostatnimi zespołami w T-Mobile Ekstraklasie. Z taką grą marzenia o wejściu do "8" szybko prysną jak mydlana bańka.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki