Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włącz się do akcji: "Daj włos". Pomóż kobietom, które walczą z chorobą nowotworową

Magdalena Damps
6700 darczyńców, którzy oddali bezpłatnie włosy, około 265 osób chorych na raka, które odebrały za darmo peruki z naturalnych włosów, 167 salonów fryzjerskich w całej Polsce, które włączyły się do akcji.

Dwanaście warkoczyków o długości 32 centymetrów każdy. Zupełnie niepozorny stosik, ważący zaledwie 86 gramów, za chwilkę trafi do koperty, zostanie wysłany do Fundacji Rak'n'Roll i stanie się częścią peruki. Za jakiś czas nieodpłatnie otrzyma ją jedna z wielu kobiet w Polsce, które walczą z chorobą nowotworową.
Hodowanych przez ponad dwa lata, niefarbowanych włosów, pozbyłam się w czwartkowe popołudnie w salonie "U Justyny" w Grzybnie.
Justyna Filemonowicz-Jaworska, fryzjerka z niemal 20- letnim stażem, od prawie czterech lat współpracuje z Fundacją Rak'n'Roll i za darmo strzyże osoby, które chcą oddać swoje włosy w ramach akcji "Daj włos".

Wymarzony włos
Organizatorem tego przedsięwzięcia jest Fundacja Rak'n'Roll - Wygraj Życie.
- Akcja ruszyła w lipcu 2011 roku, jej pomysłodawczynią była Magda Prokopowicz, założycielka fundacji, która sama chorowała na raka - opowiada Kamila Stępień, koordynator akcji "Daj włos". - Magda zmarła w 2012 roku, ale zapoczątkowana przez nią akcja trwa i cieszy się wielką popularnością. Naturalne peruki są bardzo drogie, dofinansowanie w tym momencie jest bardzo niewielkie, dlatego zaczęliśmy zbierać włosy, z których potem powstają peruki bezpłatnie przekazywane kobietom chorującym na nowotwór. Leczenie tej choroby wiąże się z wieloma kosztami, nie każdy może sobie pozwolić na perukę z naturalnych włosów.
Jak podkreśla Kamila Stępień, panie często przekonują się o tym, jak ważne są dla nich włosy, dopiero wtedy, gdy zaczynają je tracić.
- Dbanie o wygląd podczas choroby poprawia komfort pacjentek - opowiada. - Poprzez akcję "Daj włos" i warsztaty piękności, które organizujemy, pokazujemy, że warto zadbać o wygląd zewnętrzny. To poprawia samopoczucie i komfort chorej. Dodaje paniom pewności siebie, a to wpływa na ich samoocenę, a nawet na efekty leczenia.

Do twarzy i charakteru
Dotychczas panie odebrały już około 265 peruk.
- Tak naprawdę panie codziennie odbierają peruki, codziennie przygotowuję nowe umowy darowizny, więc ich liczba szybko rośnie - opowiada Kamila. Po taką perukę mogą zgłaszać się chore z całej Polski. - Kobiety mogą skontaktować się z nami telefonicznie lub mailowo bądź zgłosić się bezpośrednio do naszej siedziby. Wyjaśnimy, jak wyglądają formalności i zbieramy dane do umowy o darowiźnie.
Perukę odbiera się w salonie perukarskim Rokoko, który współpracuje z fundacją od początku akcji. Salony Rokoko znajdują się w czterech miastach w Polsce - w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i w Gdańsku.
- Na miejscu można dopasować perukę - tłumaczy Kamila Stępień. - Najlepiej, jeśli dana osoba zgłosi się do salonu i wybierze sobie konkretną perukę. To produkty półsurowe, fryzurę jeszcze można dobrać, dopasować do typu urody i osobowości przyszłej właścicielki.

Pomaganie jest fajne
Włosy oddało już 6700 osób. Paczki spływają do fundacji codziennie. - Są osoby, które oddały włosy raz i potem zapuszczają specjalnie na rzecz naszej akcji - opowiada Kamila. - Dostajemy je nie tylko z Polski, ale i z różnych zakątków świata. Otrzymaliśmy paczki z Wielkiej Brytanii, USA, Austrii czy Węgier. Za pośrednictwem fanpage'a na Facebooku docieramy do przedstawicieli Polonii.
Justyna Filemonowicz-Jaworska, właścicielka salonu w Grzybnie (pow. kartuski) włączyła się do akcji niemal od samego początku. Jej salon był drugim z współpracujących z fundacją salonów na Pomorzu.
- Nie pamiętam już, ilu osobom obcięłam włosy - opowiada Justyna. - Są tygodnie, gdy przychodzą dwie, trzy osoby, a są też takie, kiedy przez jakiś czas nie pojawia się nikt. Włosy oddają i panie, i panowie.
O akcji opowiedziała jej Weronika Wanarska, córka klientki. - A ja dowiedziałam się zupełnie przez przypadek, informacje o niej w internecie znalazła moja mama - opowiada Weronika, dziś studentka III roku ochrony środowiska na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. - Pomysł bardzo mi się spodobał, przedstawiłam go pani Justynie. Wiedziałam, że się zgodzi, bo jest bardzo dobrym człowiekiem i chętnie angażuje się w akcje charytatywne. Byłam pierwszą klientką, która oddała włosy.
Dziś pani Justyna ma ich bardzo wielu.

Weronika od dziecka miała długie włosy. Specjalnie na rzecz chorych obcięła je dwukrotnie - w wieku osiemnastu lat i ponownie rok temu.
- To przecież tylko włosy, odrosną - odpowiada lekko, pytana, czy nie było jej szkoda skrócić pielęgnowanej tyle lat fryzury. - Na razie nie będę zapuszczać włosów, dobrze mi w krótszej fryzurce, ale już namawiam moją młodszą o 9 lat siostrę, by też się zdecydowała. Ta akcja to wspaniała sprawa, świetnie, że już tyle osób się do niej włączyło.
Pani Justyna za darmo zetnie warkocze i stworzy osobie oddającej włosy piękną i twarzową fryzurkę. - Włączyłam się do akcji, bo uważam, że to bardzo szczytny cel - podkreśla pani Justyna. - Peruki z naturalnych włosów są bardzo drogie, a komfort noszenia tych sztucznych jest znacznie niższy. Już kilka klientek zdecydowało się na obcięcie włosów po raz drugi, uważają, że akcja jest świetna. Kiedyś z dość daleka przyjechała pani z córką i obie obcięły włosy. Była też pani, która dowiedziała się o chorobie i przed chemią postanowiła ściąć i oddać włosy. Włosy sięgały jej do połowy pleców.
Jak opowiadała pani Justyna, włosy oddają też mężczyźni i małe dziewczynki.

- Sporo dziewczynek, po Komunii Świętej decyduje się oddawać włosy - mówi właścicielka salonu. - Wiem, że panie, które otrzymują peruki z naturalnych włosów, wyglądają w nich pięknie i o wiele lepiej się czują.
Włosy w ramach akcji oddała też dwunastoletnia Marta, uczennica szóstej klasy szkoły podstawowej, córka pani Justyny.
- Pierwszy raz obcięłam włosy po Komunii Świętej- opowiada Marta. - Długie włosy mi przeszkadzały i stwierdziłam, że lepiej oddać je komuś, kto ich potrzebuje, niż wyrzucić. Najpierw oddałam włosy o długości 25 centymetrów. W październiku znów obcięłam. Tym razem 30 cm. Pomaganie jest fajne.
- Jestem dumna z córki, cieszę się, że załapała bakcyla i chce pomagać - dodaje pani Justyna.

Imienne podziękowanie
Pani Justyna osoby, które chcą oddać włosy strzyże za darmo. - Tak naprawdę to tylko wkład mojej pracy, perukarnie również pracują za darmo, a panie otrzymują peruki za darmo - opowiada pani Justyna. - Cieszę się, że mogę być częścią tej akcji, przynosi to dużo satysfakcji. Poza tym przecież nigdy nie wiadomo, czy kiedyś nie znajdziemy się w podobnej sytuacji.
Osoby, które oddadzą włosy, otrzymują od fundacji imienne podziękowanie. - Każdy czyn dla dobra innych wymaga podjęcia decyzji, podjęcia pewnych czynności i działania, a to nie wszystkim się udaje, bo jak wiemy, nie jest to zawsze łatwe - pisze prezes fundacji w podziękowaniu dla Marty Filemowicz. - Mając tego świadomość, wyrażamy ogromną wdzięczność w imieniu wszystkich potrzebujących. Miłość to jedyna rzecz, która się mnoży, kiedy się ją dzieli.

Osiem salonów na Pomorzu
Na zrobienie jednej peruki potrzeba warkoczy oddanych przez kilka osób. Jej przygotowanie trwa nawet 2-3 miesiące. Fundacja Rak'n'Roll przekazuje paczki do salonu perukarskiego. Tam włosy są selekcjonowane. Zdrowe oddziela się od tych zniszczonych i dobiera pod kątem koloru i długości.
Włosy można skrócić i oddać w salonach, które włączyły się w akcję, bądź obciąć je gdzie indziej i wysłać samodzielnie. Ważne jednak, by przestrzegać przy tym kilku zasad.
Minimalna długość włosów, które można przekazać fundacji, to 25 cm. Przed ścięciem należy je umyć bez korzystania z odżywki. Wysuszone włosy dzielimy na kilka pasm, każde zaplatamy w warkocz, po czym wiążemy gumkami (najlepiej recepturkami - dla bezpieczeństwa w kilku miejscach). Warkocze tniemy 2 cm powyżej utrzymującej je gumki (od strony głowy).
Ścięte warkocze zawijamy, np. w papier, oznaczamy nasadę włosa (np. wetkniętą za gumkę karteczką z informacją), pakujemy i wysyłamy na adres fundacji - Fundacja Rak'n'Roll, ul. Bagatela 10/17, 00 - 585 Warszawa.

Prócz salonu fryzjerskiego pani Justyny na Pomorzu działa jeszcze siedem innych, które włączyły się w akcję:

Gdańsk, Salon "Kinga", ul. Focha 7/4
Gdynia - Obsessive Studio, ul. S. Batorego 4, Salon OL'A, ul. Starowiejska 42/48, Salon YES, ul. Przebendowskich 26A
Rumia - Livia, ul. Wybickiego 14
Sopot - salon fryzjerski Żaneta Pyzik, ul. Niepodległości 806
Szemud - Atelier Fryzjerskie, ul. Jubilerska 20,
Wejherowo - Studio Fryzjerskie ul. Panek 5A.

Z Fundacją Rak'n'Roll można skontaktować się mailowo pod adresem [email protected] lub pod nr tel. 22 841 27 47.

Trochę żalu, więcej radości
I kilka słów na zakończenie. Decyzję o włączeniu się do akcji podjęłam kilka miesięcy temu, z niecierpliwością czekając, aż włosy urosną na tyle, bym mogła je oddać.
Gdy w końcu umówiłam się na wizytę, pojawiła się nutka żalu i drobne wątpliwości. Na szczęście minęły tak szybko, jak się pojawiły. Cieszę się, że zmieniając fryzurę, mogłam zrobić coś, co komuś przyniesie radość i poprawi samopoczucie. Do włączenia się w akcję "Daj włos" zachęcam wszystkich - i klientów, i salony. Warto!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki