Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bernard Szyc aktor Teatru Muzycznego w Gdyni: Bez śpiewu jesteśmy ubożsi

Dominika Fenikowska
Tomasz Bołt
Moim zdaniem, nie można powiedzieć, że mieszkańcy naszego regionu i w ogóle Polacy są rozśpiewanym narodem - mówi wybitny aktor Teatru Muzycznego w Gdyni Bernard Szyc

Castingi do musicalowej jubileuszowej gali "Dziennika Bałtyckiego" cieszą się wielkim zainteresowaniem. Zgłosiło się na nie prawie 300 osób. Czy można powiedzieć, że Pomorze to rozśpiewany region?
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony dużą liczbą kandydatów na przesłuchaniach i ich poziomem. Ale niestety, moim zdaniem, nie można powiedzieć, że mieszkańcy naszego regionu i w ogóle Polacy są bardzo rozśpiewanym narodem. W porównaniu z naszymi sąsiadami, jesteśmy postrzegani jako naród mniej umuzykalniony. Często kiedy jeździliśmy z Teatrem Muzycznym na zagraniczne tournée okazywało się, że na przykład Bawaria cudownie śpiewa. Tamtejsza publiczność nawet w czasie naszych występów śpiewała razem z nami. Byłem tam też w kościele. Wierni siedzieli w trzech nawach. Kiedy ksiądz od ołtarza zaintonował pieśń, oni zaczęli śpiewać w harmonii na trzy głosy. Ich kultura muzyczna jest na tyle wysoka, że mogli sobie na to pozwolić. Latem pracowałem na Białorusi, gdzie muzyka i śpiew są bardzo ważne podczas spotkań towarzyskich - gitara, romanse i dumki są czymś nieodzownym. U nas niestety zdarza się to w mniejszym stopniu.

Dlaczego?
Może dlatego, że jesteśmy kojarzeni z narodem północnym, a ta północ jest bardziej skryta i przez to może mniej śpiewa. Włochów kojarzymy z neapolitańskimi pieśniami, wyobrażamy sobie Hiszpana z gitarą czy namiętnego Rosjanina, który rozrywa koszulę i wyśpiewuje swoje emocje. Jednak takie niekorzystne określenie Polaków nie jest do końca prawdziwe i sprawiedliwe. Jeśli wgłębić się w naszą kulturę muzyczną, zwłaszcza tą ludową, to okazuje się, że jest ona bardzo bogata. Mamy ogromny potencjał pieśni. Sam przez prawie 20 lat uczestniczyłem w działalności różnych zespołów ludowych na Kaszubach i wiem, że w każdej gminie jest przynajmniej po jednym takim zespole.

Czyli Kaszubi wyróżniają się pod tym względem na mapie Polski?
Myślę, że tak, choć trzeba by to pewnie zbadać. Nasza kultura muzyczna jest bardzo różnorodna. Od Górali, przez Śląsk, Małopolskę, Wielkopolskę, Mazowsze, Polesie, Mazury, aż po Kaszuby. Przed wojną było nawet takie określenie, że Pomorze nie śpiewa. Ale uważam, że nie było i nie jest prawdą.

Co zniechęca do śpiewania?
Przede wszystkim to, że śpiewu jest mniej wokół nas. Coraz mniej śpiewa się w domu. Na urodzinach każdy umie zaśpiewać sto lat, ale często nic poza tym. Nawet śpiewanie kolęd podczas Bożego Narodzenia kończy się na jednej zwrotce. W szkole zanika przedmiot - muzyka. Czasami nie ma go w ogóle. Dawniej był po prostu śpiew. Edukacja polegała na uczeniu się piosenek. Był pewien kanon, którego trzeba było się nauczyć, np. pieśni patriotycznych, okazjonalnych czy regionalnych. Prawie każda szkoła prowadziła chór, a ludzie w szarych czasach bardziej garnęli się do śpiewu. Dawniej, kiedy szła drużyna harcerska czy maszerowało wojsko, to ze śpiewem na ustach.

A jak w takim razie zachęcać do śpiewania?

Trzeba popracować nad śpiewem w miejscu, gdzie ludzie śpiewają najczęściej, czyli na przykład w kościele. To powinna być troska wszystkich, aby w ten sposób pełniej uczestniczyć w nabożeństwach, bo przecież ,,kto śpiewa modli się dwa razy". Uważam, że świetną rolę pełni karaoke oraz wszystkie talent show, które ośmielają do występów i takie castingi jak akcja "Dziennika Bałtyckiego". Na przesłuchania do niektórych programów przychodzą bardzo utalentowani ludzie i aż szkoda, że nie śpiewają profesjonalnie.

Nowoczesna technika potrafi pomóc?
Moim zdaniem, technika i rozwój cywilizacyjny osłabiły wolę i potrzebę śpiewu. Kiedyś trzeba było samemu sobie zagrać i zaśpiewać. Wystarczy spojrzeć, ile tradycyjne pieśni mają zwrotek.
Były one celowo tak długie, by jak najdłużej trwały i wypełniały potrzebę muzykowania. Uprzyjemnianie sobie życia przez samodzielny śpiew było koniecznością. Dzisiaj zastępujemy to włączeniem radia czy odtwarzacza MP3.

Czy rodzaj muzyki, której słuchamy, ma wpływ na to, ile śpiewamy?
Oczywiście. To świadczy o naszej wrażliwości. Muzyki słuchamy bardzo dużo, towarzyszy nam w domu, w samochodzie, w zakładach pracy, w sklepach. Wystarczy spojrzeć na ulicy, ile osób nosi słuchawki w uszach. Prawie każdy, kto biega czy jeździ na rowerze, czegoś słucha. Jednak przez to sami mniej śpiewamy.

Z biegiem lat śpiewamy mniej czy więcej?
Trudno to określić. Maluchy w przedszkolu więcej śpiewają od nastolatków, którzy uważają śpiew za coś wstydliwego. Ale pamiętamy przecież spontaniczne śpiewanie w autokarach podczas wycieczek. Chociaż z przykrością muszę stwierdzić, że częściej śpiewali ludzie starsi, pokolenie przed- i powojenne. Mój ojciec jest znakomitym śpiewakiem. Prześpiewał całe życie w folklorze, w kościele, na weselach i zabawach, choć w ogóle się tego profesjonalnie nie uczył. Jest inżynierem, ale śpiewał, bo chce i nie wstydzie się tego, że daje mu to radość.

Czy Teatr Muzyczny ma sposoby, aby promować śpiewanie?
Cała nasza działalność temu służy. Wystawiamy sztuki dla szerokiej publiczności, w których śpiew jest językiem dominującym. Wierzymy, że jeśli komuś to się spodoba, zechce sam to powtarzać. Danuta Baduszkowa prawie 50 lat temu założyła w Gdyni studium wokalno-aktorskie przy naszym teatrze, którego głównym zadaniem jest kształcenie bardzo dobrze śpiewających i tańczących aktorów.

się, że szkoła cieszy się dużym powodzeniem…
Tak. Jednak pozostaje jeden problem - mamy deficyt mężczyzn.

Kobiety są bardziej chętne do śpiewania na scenie?
Zdecydowanie tak. Nie mamy problemu ze znalezieniem przyszłych śpiewających aktorek. Ale z panami jest inaczej. Pewnie dlatego, że na przykład śpiewanie w chórze jest dziś dla młodych chłopców "obciachem". Jestem przekonany, że to właśnie ta zewnętrzna opinia jest kluczowa, a nie brak wewnętrznej potrzeby śpiewu u chłopców.

Kiedy rozpocząć zawodowe śpiewanie? Wystarczy przyjść do studium?
Jest oczywiście pewna bariera wieku. Od pewnego wieku nie warto już kształcić zawodowo. Jednak można próbować. Dobrze jest zasięgnąć rady u profesjonalisty, który określi możliwości aparatu głosowego, rodzaj głosu, skalę, słuch muzyczny, a także dobierze ćwiczenia i repertuar.

Dla wielu osób ważne jest wyższe wykształcenie. Czy studium je zapewnia?
Od dwóch lat współpracujemy z Uniwersytetem Gdańskim i dajemy możliwość uzyskania licencjatu. Ucząc się w naszym studium można uczęszczać na zajęcia, które odbywają się raz w tygodniu na uniwersytecie. Po trzech latach można zdobyć tytuł licencjata na kierunku zarządzanie instytucjami artystycznymi. Jeśli komuś nie powiedzie się na scenie, to ma możliwość poszukać pracy w innych dziedzinach. Po tym licencjacie adepci naszego studium mogą robić magisterkę na każdej uczelni, która uczy systemem bolońskim.

A można się utrzymać z samego aktorstwa?
To jest skomplikowane pytanie. O karierze i powodzeniu decyduje wiele czynników. W pewnym stopniu można to przewidzieć obserwując postępy podczas nauki w studium. Szkoła jest w teatrze, więc dajemy pewne wskazania, kto ma szansę w zawodzie. Reszta to zbieg szeregu różnych szczęśliwych okoliczności.

Czy wielu waszych aktorów to absolwenci studium?

Około trzy czwarte naszego zespołu. Głównie dlatego, że śledzimy rozwój studentów od początku, znamy ich możliwości i wprowadzamy do repertuaru.

Jeśli przyjdzie amator, który jest wyjątkowo utalentowany, czy może dostać rolę w spektaklu?

Tak, ale będziemy namawiać do rozwijania warsztatu aktorskiego, jeżeli jest dostatecznie młody. Jest u nas znakomita aktorka Marta Smuk, która nie ukończyła żadnej aktorskiej szkoły. Jest tak utalentowana, że z wielkim powodzeniem gra główne musicalowe role.

Co jest ważniejsze - talent czy ciężka praca?
Uważam, że talent, ponieważ barwa i kolor głosu, która nas urzeka, jest czymś, czego nie możemy wyćwiczyć. Trzeba to dostać od Boga, ale potem pieczołowicie pracować nad tym. Bez pracy nad głosem można go, jak każdy dar, zmarnować. Śpiewu uczymy się przez całe życie.

A czym jest dla Pana śpiewanie?

Jest takie przysłowie: ,,Tam ostań, gdzie śpiewają, bo źli ludzie śpiewu nie znają". Jeśli nie będziemy śpiewać, nasze życie będzie dużo uboższe.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki