Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lider musi być twardy, ale musi też dobrze się komunikować. Władza w Gdańsku wyszła w miasto

Jarosław Zalesiński
Karolina Misztal
Konflikty są nieodłączną częścią władzy, a samorządowiec musi mieć szerszą perspektywę niż interes kilkusetosobowej grupy - mówi prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Na początku kolejnej pańskiej kadencji media obiegło zdjęcie, na którym Pan, siedząc za jednym stołem z przedstawicielami opozycji i zawsze krytycznych wobec Pana ruchów miejskich, debatował o zmianie zasad budżetu obywatelskiego. Pomyślałem wtedy: jakiś nowy duch w gdańskim magistracie...
Szczerze powiedziawszy, nie zauważam jakiejś radykalnej zmiany. Z opozycją rozmawiałem i wcześniej. Ale zgoda, ta kadencja, jak każda zresztą, ma być inna. Z jednej strony, stać będzie pod znakiem przygotowań projektów inwestycyjnych, realizowanych głównie w latach 2018-2020, a z drugiej - jej przesłaniem będzie jeszcze lepsza niż do tej pory komunikacja z bardzo zróżnicowaną, pluralistyczną i ciągle różnicującą się społecznością Gdańska. To rzecz, której uczę się ja, ale też uczy się różnicujące się społeczeństwo, nie mówiąc już o pracownikach samorządowych czy radnych. W ogóle słowo komunikacja stanie się kluczem nie tylko w tej kadencji samorządów, ale śmiem twierdzić, że również rządu. Szansę przetrwania będą mieć ci politycy szczebla lokalnego czy centralnego, którzy to zrozumieją i będą potrafili się komunikować.

Komunikowanie się w Gdańsku polega ostatnio na ulicznych manifestacjach i pyskówkach w sprawie Pałacu Młodzieży. Coś poszło nie tak....
Komunikowanie się nie oznacza, że lider może przerzucić odpowiedzialność za podejmowanie decyzji na tę czy inną społeczność. Przestrzegałbym każdego lidera przed rezygnowaniem z pewnej twardości, rozumianej jako branie odpowiedzialności za zmiany.

Twardość nie może być jedyną cnotą politycznego lidera.
Zgoda, komunikacja to także styl przeprowadzania zmian. Ale żadna zmiana nigdy nie wykluczy konfliktów. One były, są i będą nieodłączną częścią władzy, także tej dobrze komunikującej się.

Styl może konflikty albo zaogniać, albo je tonować. Pański nowy wiceprezydent znienacka ogłosił cały pakiet zmian w funkcjonowaniu placówek oświatowych. Czy te zmiany na przykład konsultował z kadrą Pałacu Młodzieży? Z kimkolwiek?
Podzielam cele zmian zaproponowanych przez wiceprezydenta Kowalczuka, natomiast rzeczywiście ze względu na bardzo krótki czas między mianowaniem go na tę funkcję a wymogami nieszczęsnego kalendarza ustawowego nie mógł sobie pozwolić na rozbudowany dialog z adresatami tych zmian. Ten kalendarz wynika z logiki prawa narzuconego przez Sejm. Do końca lutego każdego roku trzeba przegłosować ustawy inicjujące zmiany w placówkach oświatowych. Inicjujące, a nie przesądzające - podkreślam. Lepiej byłoby przenieść te zmiany na rok 2016, ale wiceprezydent Kowalczuk nie chciał tracić roku. Nie wziął jednak pod uwagę tego, że 2015 rok to rok wyborczy. Część posłów bardzo przeżywała to, że konflikty w placówkach oświatowych mogą ich kosztować niższe poparcie czy nawet utratę mandatów.

Dzwonili do Pana ci zaniepokojeni parlamentarzyści, prosząc, żeby w Gdańsku zapanował spokój?
Było paru posłów ponadprzeciętnie aktywnych w tej sprawie. Bez wątpienia przydałoby się więcej czasu na przedstawienie w szczegółach projektów zmian. Ale nie ma co się spodziewać, że poziom emocji byłby wtedy niższy.

Myślę, że byłby.
Otwartość na racjonalną rozmowę raczej nie charakteryzowała protestujących. Nie interesowało ich, po co, dlaczego i ile to kosztuje, mówili tylko nie i koniec.

Sztuka komunikowania wymaga...
Dwóch stron, które powinny się nawzajem szanować.

Z wypowiedzi o Pałacu Młodzieży na pańskim blogu można się na przykład dowiedzieć, że jeden pracownik administracji przypada tam na dwóch nauczycieli, ponad 3 miliony idzie na płace, a tylko ponad 0,5 miliona na wydatki pozapłacowe, albo że zatrudnieni tam instruktorzy gdzie indziej brali od miasta drugą pensję. Nie ma słowa o funkcjonującej tam mikrospołeczności i o jej osiągnięciach. Tak wygląda przedstawianie oponenta z szacunkiem? Czy z okna pańskiego gabinetu widać tylko finansowe parametry, a nie widać tej małej społeczności?
Samorządowiec musi mieć szerszą perspektywę niż tylko ulicy Ogarnej, przy której mieści się pałac, szersze spojrzenie niż interes kilkusetosobowej grupy uczniów, rodziców i nauczycieli. Nasz pomysł na pałac jest niezwykle prosty, tylko z trudem przebija się w mediach, a za ich pośrednictwem do świadomości mieszkańców. Pałac jako i budynek, i instytucja kultury pozostanie. Ma natomiast świadczyć swoje usługi dla znacznie szerszego grona młodzieży i dzieci niż dzisiaj. Jak to zrobić? Osoby tam zatrudnione mogą świadczyć pracę albo na zasadach kodeksu pracy, albo w oparciu o przywileje karty nauczyciela. Jako prezydent zapowiedziałem wyraźnie, że w Pałacu Młodzieży karta nauczyciela nie ma przyszłości. Pracownicy wcześniej czy później przejdą na umowy o pracę. Podatników gdańskich nie stać na to, aby zdolna, ale jednak wąska grupa młodzieży korzystała z tej edukacyjnej oferty, a większość była jej pozbawiona. Musimy tak przeorganizować pałac, aby pracował dla szerszego grona, nie tylko przy Ogarnej, ale i w innych dzielnicach Gdańska.

Decyzja dotycząca pałacu została odłożona o rok, co przedstawiano jako klęskę prezydenta Adamowicza...
Zwłaszcza pana gazeta.

Ale można pewnie popatrzeć na ten rok jako na czas wzajemnego uczenia się, jak koncyliacyjnie problem rozwiązać, nie wylewając przy tej okazji dziecka z kąpielą. Bo jednak, Panie Prezydencie, funkcjonująca tam mała społeczność to jakaś wartość.
Doceniam osiągnięcia pałacu. Tylko jeśli ta społeczność jest pewna tego, co robiła do tej pory, nie powinna bać się zmian, tylko odważnie do nich stanąć i powinna być na nie otwarta. Ode mnie stale się oczekuje, żebym był innowacyjny i gospodarski, inwestował i poprawiał jakość. A ja za każdym razem pytam, za ile, za co.

Najczęstszy zarzut pod adresem pańskich rządów jest właśnie taki, że patrzy Pan tylko na rubrykę "dochodowość", a zaniedbuje dialog z ludźmi.
To mit, powielany przez opozycję, czemu się nie dziwię, ale też przez część dziennikarzy. Jestem stale obecny w mediach społecznościowych. Oprócz tego są spotkania z mieszkańcami, stworzyłem też system ciał, w których uczestniczą przedstawiciele różnych grup środowiskowych czy zawodowych.

Dialog władzy z ciałami, które ta władza sama zorganizowała, to jeszcze nie dialog.
Dlaczego? Przedstawiam tym gremiom politykę miasta w różnych dziedzinach: kultury, sportu, inwestycji, terenów postoczniowych. Władza na Nowych Ogrodach wyszła w miasto i komunikuje się z ludźmi.

Stworzył Pan nawet nowy etat dla osoby od pijaru do specjalnych poruczeń. Nie za wiele pijarowych etatów w pańskim urzędzie?
Dziennikarze we wszystkim szukają sensacji. A tu jej nie ma. Widzi pan, w urzędzie, jak w każdej firmie, jest ruch - jedni odchodzą, drudzy przychodzą. Jak w piosence - "ci odlatują, ci zostają". Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. A inna sprawa, że właśnie w tej delikatnej materii potrzeba u nas kogoś, kto miałby świeże spojrzenie. I kogoś takiego szukamy. A wracając do polityki informacyjnej - jest nią także program "Otwarty Gdańsk". Pokazujemy wszystkie dane związane z funkcjonowaniem samorządu, każdy może przeczytać, na co idą pieniądze. To przykład naszego nowoczesnego podejścia do pluralizującego się społeczeństwa, naszej otwartości. Celem tego programu jest dostarczanie danych, które pozwolą uczestnikom debaty publicznej dokonywać samodzielnych ocen i wyborów, tak aby mogli oni uczestniczyć w tej debacie na choćby zbliżonym poziomie do lepiej wyposażonych w informacje i kompetencje decydentów.

W jednej sprawie dialog w Trójmieście przyniósł piękny owoc: prezydenci porozumieli się co do powołania stowarzyszenia. Wiceminister Paweł Orłowski komentuje jednak: to nie koniec metropolitalnego procesu, a co najwyżej początek.
Tę samą świadomość mają Wojciech Szczurek, Jacek Karnowski i Paweł Adamowicz. Rozpoczęliśmy kolejny etap metropolitalnej integracji.

Bo nie chodzi po prostu o skonsumowanie miliarda złotych na Zintegrowane Inwestycje Terytorialne.
Dla mnie ten miliard nigdy nie był najważniejszy. Mam nawet obawę, że on może się okazać większym problemem niż dobrodziejstwem. Może skłócić rdzeń metropolii z miastami i gminami obszaru metropolitalnego. Często te mniejsze gminy pytają: a co my będziemy mieli z tego miliarda? I tu pojawia się drażliwe pole różnic interesów i rozumienia reguł gry między urzędnikami Urzędu Marszałkowskiego a samorządowcami szczebla gminnego. Dlatego dla mnie ważniejsze od miliarda jest stworzenie platformy stałej współpracy i ciągłego budowania więzi metropolitalnych. To horyzont wybiegający poza 2020 rok, kiedy dobiegnie końca kolejna unijna perspektywa finansowa.

Ten budujący się układ metropolitalny będzie potrzebował lidera w najwyższym stopniu wykazującego się umiejętnością komunikacji. Kto tym liderem będzie?
Przewodniczącym stowarzyszenia został wybrany Paweł Adamowicz. Moi koledzy, włącznie z prezydentem Gdyni, akceptują to.
Ale jeśli pyta Pan o perspektywę roku 2019 i 2020 czy lat kolejnych, to...

Nie, pytam o 2018 rok, po kolejnej pańskiej kadencji jako prezydenta Gdańska.
To proszę zadać mi to pytanie w lutym 2018 roku.

Znacznie krótsza jest perspektywa zakończenia postępowania prokuratury, badającej pańskie rozliczenia majątkowe.
Pańska gazeta stale o tym pisze, muszę z tym żyć. Za jakiś czas prokuratura pewnie mnie wezwie, ale na razie muszę być grillowany przez media, trudno.

Sam by Pan pewnie sobie życzył, żeby grillowanie się skończyło i prokuratura podjęła jakąś decyzję, w lewo albo w prawo.
Poczekajmy. Praca samorządowca pełna jest ryzyk, również i to ryzyko trzeba podjąć.

Rozmawiał Jarosław Zalesiński

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki