Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura sprawdza, czy wójt Przechlewa dopuścił się oszustwa

Wojciech Piepiorka
Wójt Przechlewa zapewnia, że sprawa jest czysta
Wójt Przechlewa zapewnia, że sprawa jest czysta Wojciech Piepiorka
Żona wójta Przechlewa nabyła domek letniskowy nad jeziorem Szczytno, którego kupno urzędnik miał odradzać innym. Prokuratura sprawdza, czy włodarz wykorzystał swoje stanowisko do tego, by wyeliminować żonie konkurencję w przetargach na ten zakup. Miał zapewniać potencjalnych kupców, że gmina nie przedłuży im umowy dzierżawy na działkę pod domkami.

Ostatnia, wtorkowa sesja Rady Gminy Przechlewo może przejść do historii. A to za sprawą zgody, jaką samorządowcy wyrazili na bezprzetargową 10-letnią dzierżawę gminnego gruntu. Chodzi o teren o powierzchni 1330 m kw. pod trzema domkami letniskowymi w miejscowości Klęśnik, nad jez. Szczytno, w gminie Przechlewo. Niby uchwała, jakich wiele, jednak inne światło rzuca na sprawę fakt, że właścicielami domków są Ewa Żmuda Trzebiatowska (żona wójta Andrzeja Żmudy Trzebiatowskiego), Monika Pluto Prądzyńska (córka skarbnik gminy Przechlewo Elżbiety Pluto Prądzyńskiej) i Hanna Adamowska, prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego w Człuchowie.

To nie koniec historii. Prokuratura Rejonowa w Chojnicach prowadzi bowiem postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez wójta Żmudę Trzebiatowskiego. Śledczy sprawdzają, czy włodarz wykorzystał swoje stanowisko do tego, by wyeliminować żonie konkurencję w przetargach na zakup domków. Miał zapewniać potencjalnych kupców, że gmina nie przedłuży im umowy dzierżawy na działkę pod domkami. O sprawie prokuratorom donieśli mieszkańcy.

- Byłem u wójta trzy razy i powiedział mi, że nikomu nie przedłuży dzierżawy - mówi pan Krzysztof (nazwisko do wiadomości redakcji).
Jak twierdzi nasz rozmówca, w rezultacie nikt do przetargów nie stawał, a domki kupili żona wójta, córka pani skarbnik i prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego.

Wójt Andrzej Żmuda Trze-biatowski nie chciał się odnieść do zarzutów.
- Nie będę tego komentował, wiem, że sprawa jest czysta i uważam, że jest to zagrywka polityczna - twierdzi.

Przed drugą turą ubiegłorocznych wyborów samorządowych wójt wydał oświadczenie, które trafiło do skrzynek pocztowych mieszkańców Przechlewa. Oto jak opisuje w nim sprawę domków: "Rzeczywiście taki domek kupiłem na Klęśniku i nie robiłem z tego żadnej tajemnicy. Domki te były własnością Przedsiębiorstwa Komunalnego w Człuchowie, a informacja o sprzedaży ww. domku ukazana była kilkakrotnie m.in. w »Dzienniku Bałtyckim«. Odbyły się w tej sprawie trzy przetargi nieograniczone (01 lipca 2009 r., 03 sierpnia 2009 r. oraz 07 kwietnia 2010 r.) - za każdym razem brak było chętnych do kupna. Ostatecznie Przedsiębiorstwo Komunalne w Człuchowie zdecydowało o sprzedaży domku w formie licytacji (16 kwietnia 2010 roku) - do której zgłosiła się jedna osoba. Jak widać z powyższego, domek ten mógł kupić każdy i doprawdy przykro mi, że posądza się mnie o nielegalne interesy".

Rzeczywiście na domki odbyły się trzy przetargi, na które nie było chętnych. Za czwartym razem przedsiębiorstwo chciało sprzedać domki pracownikom. Cena wywoławcza w licytacji wynosiła 500 zł za domek, choć pierwotnie wyceniono je na kwoty od 43 do 45 tys. zł. Zainteresowanie wyraziła tylko prezes Hanna Adamowska.

- Bardzo zależało nam na pozbyciu się domków, ponieważ rokrocznie malało zainteresowanie wśród załogi na spędzanie tam urlopu, a utrzymanie domków kosztowało spółkę kilkanaście tysięcy złotych rocznie - tłumaczy Hanna Adamowska. - Wszystko się działo w uzgodnieniu z radą nadzorczą, związkami zawodowymi i po ustaleniach z radcą prawnym.

Domki udało się sprzedać za piątym razem, po negocjacjach cenowych w maju 2010 roku.
- Chcieliśmy na siłę pozbyć się domków, żeby nie ponosić kosztów rozbiórki, więc zaczęliśmy szukać chętnych na własną rękę - mówi Adamowska. - Zwróciliśmy się z informacją do gminy Przechlewo, że jesteśmy gotowi zbyć dwa domki w Klęśniku, ponieważ liczyliśmy, że może na terenie gminy znajdzie się ktoś chętny. Po około miesiącu otrzymaliśmy telefon z gminy, że są zainteresowane dwie osoby.

Adamowska nie chciała zdradzić, po jakiej cenie domki sprzedano, tłumacząc odmowę udzielenia tej informacji tajemnicą handlową. - Z naszej strony nie może być mowy o żadnych nieprawidłowościach czy układach. Domki mógł kupić każdy - dodała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki