Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Niech się pan odp...". Dubieniecki w wulgarny sposób odmówił komentarza

Redakcja
"Dostałby pan w dziób", "niech się pan odp..." - usłyszeliśmy od mecenasa Marcina Dubienieckiego, męża Marty Kaczyńskiej, podczas rozmowy telefonicznej. Nagrane wypowiedzi adwokata przekazaliśmy pomorskiej palestrze. W związku z tym Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku wszczęła postępowanie sprawdzające wobec męża Marty Kaczyńskiej.

- Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni.
- Dlaczego?
- Niech pan się ode mnie odpier... i niech pan do mnie nie dzwoni, tak? Do widzenia - usłyszeliśmy od mecenasa Marcina Dubienieckiego, zięcia zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, członka pomorskiej palestry.

Słowa padły w odpowiedzi na pytanie i prośbę o komentarz w sprawie związanej z jednym ze wspólników adwokata. Chodziło o jedna ze spółek na Pomorzu, w której udziały ma m.in. Marcin Dubieniecki. Pytaliśmy w jakich okolicznościach został wspólnikiem.

Nagranie z rozmowy odtworzyliśmy dziekanowi Okręgowej Rady Adwokackiej mec. Jerzemu Glancowi oraz wicedziekanowi mec. Dariuszowi Strzeleckiemu.

Posłuchaj nagrania rozmowy z Marcinem Dubienieckim

Reakcja była natychmiastowa. Wczoraj wysłano do mec. Dubienieckiego pismo z żądaniem złożenia wyjaśnień.

- Jesteśmy zaskoczeni językiem, którego używa w rozmowie pan Marcin Dubieniecki, i sposobem, w jaki się odnosi do dziennikarza - przyznał mec. Jerzy Glanc.

Co zrobi pomorska adwokatura?
- Jeżeli jest uzasadnione przypuszczenie, że zostały naruszone zasady etyki adwokackiej, rzecznik dyscyplinarny wszczyna postępowanie oraz weryfikuje zebrane materiały i okoliczności konkretnego zdarzenia. Nasze dalsze decyzje będą uzależnione, z jednej strony, od wyjaśnień Marcina Dubienieckiego, z drugiej zaś, od materiału dowodowego, którym będzie dysponowała Okręgowa Rada Adwokacka - wyjaśnia dziekan adwokatury.

Wczoraj nagranie audio przekazaliśmy pomorskiej adwokaturze. - Sprawa na pewno zostanie zbadana - zapewnia wicedziekan rady, mec. Dariusz Strzelecki. - Zgodnie z obowiązującymi przepisami, dalsze decyzje zostaną podjęte w ciągu najbliższego miesiąca.

Jeśli rzecznik dyscyplinarny uzna, że Marcin Dubieniecki złamał zasady etyki adwokackiej, grozi mu kara od upomnienia do nawet wydalenia z zawodu.

Zgodnie z obowiązującymi normami, "naruszeniem godności zawodu adwokackiego jest takie postępowanie adwokata, które mogłoby go poniżyć w opinii publicznej lub poderwać zaufanie do zawodu". Każdy adwokat ślubuje m.in. w swoim postępowaniu "kierować się zasadami godności".

Marcin Dubieniecki. Ofiara mediów czy polityczny celebryta

Z Marcinem Dubienieckim rozmawialiśmy dwukrotnie. Kiedy po kilku tygodniach ponownie zadzwoniliśmy do niego z prośbą o komentarz w interesującej nas sprawie, rozmowa była bardzo krótka. Mecenas stwierdził, że nie warto z nami rozmawiać.

Zawierająca wulgaryzm wypowiedź adwokata jest kolejną, która wprawia w osłupienie środowisko prawnicze. Oburzenie wywołały również słowa Marcina Dubienieckiego opublikowane w ostatnim wydaniu "Polityki".

- Czy ja będę prowadził kancelarię z panem M., czy z gangsterem Słowikiem, to moja prywatna sprawa - odpowiedział adwokat dziennikarce "Polityki". Wypowiedź ta została uznana przez prof. Piotra Kruszyńskiego za wyraz pogardy dla samorządu adwokackiego. Rada Adwokacka w Gdańsku w czwartek wysłała pismo do Dubienieckiego z żądaniem wyjaśnień w tej sprawie.

Wczoraj mecenas Marcin Dubieniecki nie odbierał telefonu. Jak się dowiedzieliśmy od jego ojca, Marka Dubienieckiego, przebywa obecnie za granicą.
Swoimi wypowiedziami mąż Marty Kaczyńskiej budzi konsternację również w środowisku politycznym Prawa i Sprawiedliwości.

W maju ubiegłego roku zadeklarował chęć startu w wyborach parlamentarnych z listy PiS. Próbą politycznej siły miały być wybory samorządowe, w których zamierzał kandydować do pomorskiego Sejmiku z pierwszego miejsca w okręgu gdyńsko-słupskim.

Ostatecznie żadnej propozycji z PiS nie otrzymał. Niezrażony, w kolejnych wywiadach i wypowiedziach dla prasy dawał do zrozumienia, że widzi się jeśli nie w roli następcy Jarosława Kaczyńskiego, to przynajmniej w kręgu ścisłej czołówki liderów tej partii.

Marcin Dubieniecki stwierdził ponadto w lutym, że pełne prawo do zaangażowania się w politykę ma także jego żona, Marta Kaczyńska. Co więcej, w jednej z rozmów podkreślił, że prezes Prawa i Sprawiedliwości nie ma prawa odmawiać swojej bratanicy "jedynki" na liście tej partii. Prezydencka córka wkrótce jednak odcięła się od wypowiedzi męża, oświadczając, że nie zamierza kandydować w najbliższych wyborach.

Dubieniecki: Kaczyński nie ma prawa odmówić Marcie "jedynki"

Wypowiedzi Dubienieckiego zaczęły być szeroko cytowane i komentowane, gdy w grudniu publicznie zaczął rozważać hipotezę zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Będąc pełnomocnikiem Marty Kaczyńskiej w śledztwie w sprawie tragedii smoleńskiej, szeroko komentował materiał dowodowy, przecząc nieraz słowom działaczy PiS.

W ostatnich dniach rozgłos wokół niego jakby przycichł, jednak jeszcze w miniony czwartek zdawał się sugerować w rozmowie z Wirtualną Polską, że mógłby kandydować do Senatu RP. Tym razem jednak jego stwierdzenia nie są już tak kategoryczne. - Nie chcę uczestniczyć w medialnej walce dotyczącej mojej osoby ani mojej rodziny, albowiem nikomu to nic dobrego nie przynosi - powiedział "Polsce".

Łukasz Kłos, Tomasz Somczyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki