Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Batory wraca do Gdyni. Model statku będzie można oglądać w Muzeum Emigracji

Marcin Lange
Ogromny model polskiego statku Batory będzie można oglądać w Muzeum Emigracji. Wycieczkowiec był bardzo ważną częścią w historii obecności Polski na morzu.

Słynny transatlantyk Batory po 44 latach, choć dziesięciokrotnie mniejszy, wraca do Gdyni. Powstająca ogromna makieta statku będzie głównym elementem wystawy stałej gdyńskiego Muzeum Emigracji, które swe podwoje ma otworzyć na przełomie maja i czerwca tego roku.

Dlaczego akurat MS Batory ma być symbolem polskiej emigracji? Odpowiedź wydaje się prosta - to z Gdyni w drugiej połowie lat 30. XX wieku i po II wojnie światowej wyruszał on m.in. do Stanów Zjednoczonych i to właśnie na jego pokładzie tysiące Polaków opuszczało ojczyznę na zawsze. Tak więc Batory, jeden z najsłynniejszych polskich statków pasażerskich, do roli symbolu Muzeum Emigracji w Gdyni i jego głównego elementu pasuje idealnie. - Batory to była magiczna nazwa. Takie polskie miasteczko na światowych morzach. Jak przypływał do Gdyni to - znamienne - w mieście nie było ani jednej taksówki, wszystkie stały pod Dworcem Morskim - mówi Janusz Ćwikliński, syn Jana Ćwiklińskiego, dowódcy jednostki w latach 1946-1953.

Statek za węgiel

3 lipca 1935 roku. Przy jednym z doków włoskiej stoczni Cantieri Riuniti dell'Adriatico w Molfancone zebrało się kilkadziesiąt osób, ostatnie próby przeprowadzała orkiestra, a z oddali, przerywając pracę, z zainteresowaniem przyglądali się temu robotnicy stoczniowi. Rozpoczynała się bowiem ceremonia wodowania kadłuba MS Batory.

- Dziś flota polska wzbogaciła się o nowy statek. Będzie on się nazywał Batory i (...) będzie miał zaszczyt roznosić po szerokim świecie sławę Rzeczypospolitej. (…) Życzę mu, aby fale wszystkich mórz i oceanów zawsze były dla niego przyjazne i aby były niezawodnym i miłym schronieniem dla tych, którzy mu się powierzają - powiedziała, uderzając butelką szampana w kadłub, Jadwiga Barthel de Weydenthal, matka chrzestna statku, którą do tej roli osobiście wybrała marszałkowa Aleksandra Piłsudska.
Jak się z czasem okazało, jej słowa były prorocze.

Plan budowy Batorego, i bliźniaczej jednostki o nazwie Piłsudski, pojawił się niespełna trzy lata wcześniej. Polskie Transatlantyckie Towarzystwo Okrętowe postanowiło nimi zastąpić wysłużone jednostki, którymi dotychczas dysponowało. W procesie przetargowym najkorzystniejsza okazała się oferta włoskiej stoczni, m.in. dlatego, iż zgodziła się na zapłatę za statek... węglem o wartości ok. 35 mln lirów.

Sporo zamieszania wywołał wybór imienia statku. Za nazwą "Paderewski" mocno lobbowała Polonia amerykańska, z kolei armator preferował nazwę "Kościuszko". Kompromis osiągnięto dopiero, gdy padła propozycja, aby jednostkę nazwać Batory.

Szczęśliwy statek

Do wybuchu II wojny światowej transatlantyk pływał głównie na trasie Gdynia - Kopenhaga - Nowy Jork - Halifax. Wybuch wojny zastał go na środku Atlantyku. Kapitan Borkowski zdecydował się płynąć do Stanów Zjednoczonych, co się szczęśliwie udało.
Z czasem statek przerobiono na transportowiec wojskowy, a później desantowy, i uzbrojono. W trakcie działań wojennych pływał po całym świecie i przewiózł dziesiątki tysięcy żołnierzy. Brał udział w wielu misjach, a że był wielkim statkiem z dużymi, szerokimi pokładami, stanowił łatwy cel dla niemieckich bombowców.

Mimo to - jak życzyła mu Jadwiga Barthel de Weydenthal - Batoremu dopisywało wyjątkowe szczęście. Prób bombardowań było raptem kilka, na dodatek nieskutecznych. A jak chciano go storpedować, torpeda przeszła pod kadłubem i trafiła sąsiednią jednostkę. Między innymi z tych względów tuż po wojnie nazwano go "szczęśliwym statkiem".

Rozśpiewany statek

Przydomek "rozśpiewanego statku" Batory otrzymał po jednym ze swoich najsłynniejszych rejsów. Pod takim tytułem wydano zresztą w 1941 roku książkę napisaną przez jedną z uczestniczek wyprawy.

Początek sierpnia 1940 roku. Załoga statku cumującego w Anglii wie, że niebawem wyjdą w morze. To jednak, kogo będą przewozić, jak i plan rejsu, do samego końca są owiane tajemnicą. Wreszcie tuż przed rozpoczęciem rejsu na pokład wchodzi ok. 500 dzieci z terenów Anglii zagrożonych bombardowaniem. Cel - Australia. - Plan dnia był dość monotonny. Dlatego opiekunki, aby urozmaicić dzieciom podróż, zorganizowały dla nich między innymi zajęcia ze śpiewu. Tak więc niemal przez wszystkie dni podróży na pokładach słychać było śpiewy. Młodzi pasażerowie zresztą byli zafascynowani kapitanem Zygmuntem Deyczakowskim oraz załogą i uczyli się języka polskiego. Nauczyli się też m.in. Roty - mówi Grzegorz Rogowski - znawca historii Batorego.

Misja się powiodła. Do połowy sierpnia młodzi pasażerowie zostali wyokrętowani w australijskich portach.

Szpiegowski statek

Po wojnie Batory trafił do stoczni w Antwerpii, gdzie na powrót adaptowano go na statek pasażerski. - Jako że byłem synem kapitana, wraz z matką mieszkaliśmy w zasadzie przez cały czas remontu na Batorym - wspomina Janusz Ćwikliński. - Wówczas to w radiokabinie wybuchł pożar, który o mało nie strawił całego statku. Płonął jak pochodnia. Mnie i matkę uratował jeden z marynarzy, wyciągając przez bulaj.

Z czasem Batory wrócił na trasę do Stanów Zjednoczonych, jednak z roku na rok był coraz bardziej szykanowany - nie bezpodstawnie - przez Amerykanów, którzy nazywali go statkiem szpiegowskim. Eskalacja miała miejsce w czerwcu 1949 roku.
Wtedy to w Nowym Jorku na jego pokład, podobno niepostrzeżenie, dostał się agent Kominternu Gerhart Eisler.
Zabunkrował się na statku, a po wyjściu z portu zgłosił się do intendenta i poprosił o możliwość kupna biletu.
O sprawie rozpisywały się gazety z całego świata, sugerując, iż na pokładzie Batorego działacze komunistyczni uciekają do Polski.
Koniec w Hongkongu

Od 1969 roku Batory pełnił funkcję hotelu w Gdyni, a niespełna dwa lata później, wbrew protestom, sprzedano go do Hongkongu na złom. Banderę opuszczono 2 czerwca 1971 roku. W sumie Batory przewiózł około 420 tysięcy osób podczas niespełna 360 podróży.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki