Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Więckiewicz był Wałęsą i Hitlerem. Teraz będzie Szackim z kryminałów Miłoszewskiego [WIDEO]

Ryszarda Wojciechowska
Robert Więckiewicz
Robert Więckiewicz Dariusz Gdesz/Archiwum
Robert Więckiewicz to aktor genialny i genialnie... zapracowany. Przyzwyczaił nas do wielkich ról. I do niewielkich, z których potrafi wyczarować perełki. Przed dwoma laty mówiono nawet o więckiewiczowskim roku. Bo najpierw był Wałęsą w "Człowieku z nadziei", potem Adolfem Hitlerem w "AmbaSSadzie", by wreszcie pojawić się w "Pod Mocnym Aniołem". Niebawem zobaczymy go w nowej roli - prokuratora Teodora Szackiego w filmie Borysa Lankosza "Ziarno prawdy".

My będziemy to mogli ocenić za kilka dni (premiera kinowa 30 stycznia). Na "Ziarno..." czekają wszyscy fani powieści Zygmunta Miłoszewskiego, na podstawie której ten film powstał. Sądząc po liczbie sprzedanych egzemplarzy książki, jest ich naprawdę wielu. Jeśli jeszcze dodać, że każdy fan ma swoje własne wyobrażenie prokuratora Teodora Szackiego, to Robert Więckiewicz miał się naprawdę z czym mierzyć.

"Ziarno prawdy" to thriller. A w tym gatunku polskie kino nie odnosiło do tej pory większych sukcesów. Akcja dzieje się w Sandomierzu, gdzie popełniono straszliwą zbrodnię. Znaleziono nagie ciało zamordowanej kobiety, powszechnie lubianej działaczki społecznej. Sposób, w jaki ją pozbawiono życia, prowadzi w stronę mordu rytualnego.

Robert Więckiewicz, pytany o to, jak mu się pracowało na planie z reżyserem Borysem Lankoszem, odparł, że szybko znaleźli wspólny język i wspólną wizję bohatera, którego miał grać.
- Borys na planie jest bardzo delikatny, powiedziałbym sensualny, a jednocześnie precyzyjny i konkretny. Poza tym zostawia przestrzeń dla aktorów, co ja bardzo lubię - tłumaczył w wywiadzie.

Na pytanie o swojego bohatera Szackiego odpowiada, że jest on dlatego tak interesujący, ponieważ jest kontrowersyjny. Jedni za nim przepadają, innych irytuje i drażni. On sam lubi w swoim bohaterze to zblazowanie i impertynencję. Zazdrości też Teodorowi Szackiemu skuteczności i bezkompromisowości. Podziwia jego inteligencję i pewność siebie.

Ci, którzy już ten obraz widzieli, mówią, że Szacki Więckiewicza jest świetny. Poza Więckiewiczem w filmie zobaczymy Jerzego Trelę, który wcielił się w postać Leona Wilczura oraz Krzysztofa Pieczyńskiego, Andrzeja Zielińskiego, Jacka Poniedziałka i Piotra Głowackiego. Barbarę Sobieraj zagrała Magdalena Walach (znana m.in. z roli policjantki w serialu "Komisarz Alex"), a Klarę - Aleksandra Hamkało.

Ale i tak cały film zawieszony jest na jednej postaci, tej granej przez Więckiewicza. Reżyser Borys Lankosz opowiadał, że poznał aktora, kiedy ten odwiedził Los Angeles przy okazji nominacji do Oscara filmu "W ciemności".
- To była towarzyska sytuacja, spędziliśmy razem miły wieczór. Był już wtedy w trakcie zdjęć do "Wałęsy" i pamiętam, że na moją prośbę, na moment, przeistoczył się w niego. To było genialne, jego zdolność natychmiastowej mimikry była zdumiewająca.

Lankosz mówi też, że Więckiewicz jako Szacki pozornie nie był oczywistym wyborem, bo powierzchownie nie do końca odpowiadał książkowemu wizerunkowi. Ale postać to więcej niż powierzchowność, to także rozum i charakter - tłumaczy. I Robert wydawał mu się w pełni wiarygodny jako prokurator.

Więckiewicz jest więc dzisiaj najbardziej wziętym aktorem swojego pokolenia. I całkiem nieźle "zarządzającym" własną karierą.
I pomyśleć, że jeszcze kilkanaście lat temu na hasło: Robert Więckiewicz mógł paść odzew: A kto to jest? Bo aktor na swoje duże role filmowe, od uzyskania dyplomu w szkole aktorskiej, czekał kilkanaście lat. Można go nawet nazwać późnym debiutantem.

Nie licząc serialowych ogonów, zadebiutował jako trzydziestoparolatek. Ale najpierw dał się poznać w aktorskiej drobnicy, co mu zresztą dobrze zrobiło, bo w tych niewielkich rólkach twórcy dostrzegli jego wielki potencjał.

Takim punktem zwrotnym była dla niego rola w filmie Juliusza Machulskiego "Vinci". Grał tam u boku Borysa Szyca, chociaż to raczej Szyc grał przy nim. Bo Więckiewicz - można powiedzieć - "skradł" wtedy film. Cwaniaczkiem Cumą z "Vinci" wypłynął na szerokie wody. Ale dopiero gangster Blacha z serialu "Odwróceni" i filmu "Świadek koronny" dał mu prawdziwie rozpoznawalną twarz. Potem aktor potrzebował paru lat, żeby odkleić od siebie ten komediowo-gangsterski wizerunek. I żeby sobie - jak żartowano - nieźle teraz pogrywać u takich reżyserów jak Agnieszka Holland, Marek Koterski czy wreszcie Andrzej Wajda.

Po filmie "W ciemności" Juliusz Machulski powiedział nawet, że Więckiewicz włożył nogę w drzwi z napisem "Hollywood". Potem przed światową premierą "Wałęsy. Człowieka z nadziei" padały pytania - czy ten film otworzy mu te drzwi na dobre? Nie otworzył, ale też nie zamknął mu drzwi w polskim kinie, jak to z innymi aktorami czasami bywało. Tak czy owak nie ma wątpliwości, że teraz ma pozycję jeśli nie idola, to na pewno zawodowca na szczycie. Reżyser Greg Zgliński rolę Alfreda w "Wymyku" pisał tylko dla niego ze świadomością, że albo Więckiewicz, albo... nikt inny. Agnieszka Holland po zdjęciach do "W ciemności" powiedziała, że to polski Sean Penn. Filmoznawca Krzysztof Kornacki tak scharakteryzował jego aktorstwo: - Więckiewicz działa na zasadzie silnika. Jest cichy, ale potrafi wybuchnąć. Taki brutalny ekstrawertyk, który zagarnia cały ekran.

Aktor ma coś wspólnego ze swoim najnowszym bohaterem - prokuratorem Szackim. Na jego temat też są zdania podzielone. Zwłaszcza te dotyczące powierzchowności. Dla jednych jest seksowny, z nieodpartym czarem, dla innych niezbyt urodziwy, delikatnie mówiąc. Na szczęście on sam ma do tych porównań duży dystans i o własnej urodzie mówi, że nie jest nachalna, a o głosie, że to aksamit leciutko przetarty ściernym papierem.

Nie jest też na pewno typem celebryty. Niechętnie udziela wywiadów, chyba że jest ze swoim filmem na festiwalu filmowym. Nie bierze udziału w telewizyjnych show, nie sprzedaje twarzy jakiejś nachalnej reklamie. Ale - jak wielu - on też nie uniknął klasycznego tabloidowego magla i zainteresowania jego życiem prywatnym. Tabloidy szperały i pisały o jakimś kryzysie w jego małżeństwie. Potem ucichły szczęśliwie i teraz ma spokój z ich strony. Ale kto wie, jak tylko Szacki się na ekranie pojawi, to pewnie zainteresowanie kolorowych mediów też. Najważniejsza jednak, jak zawsze, będzie jego rola i to, czy potrafi nią widzów oczarować.
[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Robert Więckiewicz był Wałęsą i Hitlerem. Teraz będzie Szackim z kryminałów Miłoszewskiego [WIDEO] - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki