Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza szopa. Sejm niemy to nasza tradycja

Dariusz Szreter

Był w czasach PRL taki żart: "Czym różni się demokracja ludowa od zwykłej demokracji? Tym, czym krzesło elektryczne różni się od zwykłego krzesła". A gdyby dziś zapytać, czym demokracja III RP różni się od typowych demokracji zachodnich? Otóż tam polityk, aby osiągnąć sukces, musi być elokwentny i umiejętnie przekonywać ludzi do swoich pomysłów. U nas - wręcz przeciwnie. Im mniej gada, tym dla niego lepiej. I to nie tylko w Sowie.

Po opublikowaniu wyników kolejnego sondażu, w którym Bronisław Komorowski bije na głowę resztę stawki, jakiś złośliwy prawicowy publicysta stwierdził, że poparcie rośnie, bo prezydent nic nie mówi. To samo powtarza się od lat o Jarosławie Kaczyńskim - że jeśli tylko się odezwie, od razu szybują słupki poparcia dla Platformy Obywatelskiej. Dlatego im mniej go w kampanii wyborczej, tym lepiej. Jeszcze dobitniej to samo zjawisko uwidoczniło się w przypadku postaci Antoniego Macierewicza.

W trakcie obu ubiegłorocznych batalii Prawo i Sprawiedliwość dokładnie ukryło swojego wiceprzewodniczącego, który się zbyt jednoznacznie kojarzy z fantastyką smoleńską. Dopiero po ogłoszeniu korzystnych dla PiS wstępnych wyników rozradowany Macierewicz pojawił się w sztabie u boku prezesa. I co? Po podliczeniu głosów okazało się, że część poparcia dla ich partii, deklarowanego przez ludzi po wyjściu z lokali wyborczych, gdzieś wyparowała.

Równie ciekawy przypadek stanowi pani premier Kopacz. W sposób niezwykle delikatny jej problem ujął niezrównany prof. Bralczyk: "Wielu polityków, przechodząc na inną funkcję, zaczyna być bardziej świadomych swojego języka i wie, co w danym momencie należy powiedzieć. Mam nadzieję, że pani premier do tej zasady z czasem się dostosuje". Nie wiem, czy można być aż takim optymistą, ale z pewnością Ewa Kopacz powinna częściej gryźć się w język. A już szczególnie wtedy kiedy ma ochotę zapowiadać reformy, do których przeprowadzenia nie ma dość siły ani determinacji.

W tej sytuacji zupełnie niezrozumiałe są zarzuty wobec Magdaleny Ogórek, że czyta z kartki i odmawia rozmów z dziennikarzami. To zdecydowanie najlepsza strategia, szczególnie dla kandydatki, która - jakby to powiedzieć, żeby nie wyjść na seksistę? - milczy najładniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki