Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk wciąż czeka na transfer Sebastiana Mili. Mandziara: Czas nas nie goni

Paweł Stankiewicz
Fot. Janusz WóJtowicz / Polskapresse
Piłkarze Lechii Gdańsk kończą pierwsze zimowe zgrupowanie w Turcji. Dziś na jego zakończenie zagrają z Anży Machaczkała.

Najbliższe dni będą kluczowe w sprawie powrotu Sebastiana Mili do Lechii. W klubie z Gdańska bardzo chcą pozyskać tego piłkarza. Sam piłkarz marzy o powrocie do klubu, w którym zaczął robić piłkarską karierę. Na przeszkodzie stoją tylko wygórowane oczekiwania Śląska Wrocław. Lechia proponowała za Milę pół miliona złotych, ale Śląsk twardo stał przy kwocie dwóch milionów. Ostatnio te rozbieżności nieco zmalały, ale wciąż są duże. Lechia podniosła bowiem swoją propozycję do miliona dodając jednocześnie, że to jest ostateczna oferta. A co na to klub z Wrocławia? Zszedł do kwoty 1,5 miliona złotych zaznaczając, że już bardziej ceny nie opuści. I na tym negocjacje się zatrzymały. Niby jest bliżej, ale do ostatecznego porozumienia jest daleko i pojawia się nerwowość z obu stron. Prezes Lechii Adam Mandziara przyznaje, że jego cierpliwość się kończy. Tadeusz Pawłowski, trener Śląska, uważa, że jeśli Lechia nie chce płacić, to piłkarz powinien zostać w klubie z Wrocławia. Mila jednak chce do Lechii, w której ma propozycję trzyletniego kontraktu, a potem zapewnienie dwuletniej pracy w klubie. Wszystko powinno wyjaśnić się do jutra. W środę Śląsk leci na zgrupowanie do Turcji i jeśli Mila wsiądzie do samolotu, to w zimowym oknie transferowym już klubu nie zmieni. Wówczas Lechia poszuka innego ofensywnego gracza. Na liście życzeń jest Semir Stilić z Wisły Kraków.

- Zrobiliśmy już duże ustępstwa, żeby Sebastian mógł zmienić klub. Dalej nie mamy zamiaru ulegać, bo różnice nie są już wielkie. Teraz piłka leży po stronie Lechii - powiedział Paweł Żelem, prezes Śląska, na łamach "Przeglądu Sportowego", który tym samym bierze pod uwagę, że transfer może jednak dojść do skutku.

Lechia skupia się nie tylko na tym transferze. W klubie wciąż trwają poszukiwania środkowego obrońcy. W kręgu zainteresowań są Brazylijczyk Gerson oraz Węgier Tamas Kadar.

- To nie jedyne kandydatury - zapewnił nas prezes Mandziara. - Czas nas nie goni, więc na spokojnie dokonamy najlepszego wyboru.

Lechia tymczasem kończy swoje pierwsze zimowe zgrupowanie w Turcji. Dziś zagra mecz sparingowy z rosyjską Anży Machaczkała i wróci do Gdańska. Na sobotę biało-zieloni mają zaplanowany mecz sparingowy z pierwszoligową Olimpią Grudziądz, której trenerem jest Dariusz Kubicki. Trener Jerzy Brzęczek i jego podopieczni długo jednak w Polsce nie pozostaną, bo już 25 stycznia polecą do Hiszpanii. Lechia w okolicach Malagi przebywać będzie przez osiem dni i w tym czasie planuje rozegrać dwa mecze kontrolne.

Po dwóch meczach sparingowych w Turcji najbardziej wygrani mogą czuć się Kevin Friesenbichler i Mateusz Możdżeń. Austriak strzelił obydwa gole, które biało-zieloni zdobyli w tych meczach i jego notowania zdecydowanie poszły w górę. Z kolei Możdżeń przy tych trafieniach notował asysty. Zwłaszcza w tym drugiem spotkaniu, kiedy zagrał jako defensywny pomocnik, popisał się bardzo dobrym odbiorem piłki w środkowej strefie boiska i świetnie podał do Friesenbichlera, który wykończył akcję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lechia Gdańsk wciąż czeka na transfer Sebastiana Mili. Mandziara: Czas nas nie goni - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki