Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były komendant straży miejskiej w Czersku znowu pracuje w urzędzie. Pomaga w... likwidacji jednostki

Beata Gliwka
Jarosław Szwil walczył w sądzie o powrót do pracy w straży bądź w urzędzie i rzeczywiście- choć na krótko- do pracy wrócił
Jarosław Szwil walczył w sądzie o powrót do pracy w straży bądź w urzędzie i rzeczywiście- choć na krótko- do pracy wrócił Beata Gliwka
Jarosław Szwil, były komendant Straży Miejskiej w Czersku, który stracił pracę po słynnej aferze z lawetą, znów pracuje w czerskim urzędzie. Na podstawie umowy-zlecenia pomaga w... likwidacji tutejszej jednostki.

Jolanta Fierek, nowa burmistrz Czerska, podpisała z nim umowę 8 stycznia tego roku, a były komendant ma się wywiązać z zadania do końca tego miesiąca.

Komendant Jarosław Szwil został zwolniony przez Marka Jankowskiego, poprzedniego burmistrza Czerska, po tym jak Straż Miejska namierzyła fotoradarem auto wiezione na lawecie i zażądała personaliów kierowcy. Z tej historii śmiała się cała Polska. Zwolnionemu komendantowi do śmiechu jednak nie było. Sprawiedliwości szukał w sądzie pracy, gdzie zażądał przywrócenia do pracy, jeśli nie w jednostce, to w urzędzie, byle na godnym jego kwalifikacjom stanowisku. Burmistrz się na to nie zgodził, a komendant ostatecznie sprawę w sądzie pracy przegrał. W efekcie jednak to on wygrał - bo do czerskiego urzędu trafił, choć na krótko. To wystarczyło, żeby na nową burmistrz posypały się gromy - co było do przewidzenia. Burmistrz zasłynęła bowiem tym, że w swoim programie wyborczym postulowała rozwiązanie Straży Miejskiej w Czersku.

I rzeczywiście była to jedna z jej pierwszych decyzji po wygranych wyborach. Na dodatek skuteczna. Zgodnie z uchwałą podjętą w grudniu ubiegłego roku przez czerskich radnych, 31 stycznia tego roku przestanie tam istnieć. Podobnie jak w przypadku zwolnienia z pracy komendanta Jarosława Szwila, również jednym z powodów rozwiązania samej jednostki była "afera lawetowa". Zarówno były, i jak obecna burmistrz są w tej kwestii zgodni - to historia, która ośmieszyła i strażników, i całą gminę. Teraz burmistrz zatrudniła byłego komendanta w urzędzie, żeby koordynował zamknięcie postępowań mandatowych Straży Miejskiej. Zostało ich jeszcze około tysiąca. Sprawy, których SM zakończyć nie zdąży, przejmie policja, a środki z mandatów, zamiast do gminy, trafią do Skarbu Państwa. Warto się więc pospieszyć.

Dlaczego jednak główna likwidatorka Straży Miejskiej zdecydowała się zatrudnić jej byłego komendanta?
- Mówiłam, że chcę zlikwidować formację, ale nie miałam i nie mam żadnych uprzedzeń do jej pracowników. To przecież nasi mieszkańcy - wyjaśnia Jolanta Fierek. - A sam komendant Szwil znany był z tego, że był bardzo oddany swojej pracy, świetnie zna się na przepisach. Ponieważ chciałam zamknąć jak najwięcej postępowań mandatowych, poprosiłam go o pomoc w koordynowaniu tego zadania. Wiedziałam, że media zainteresują się tym tematem, ale liczyłam, że wiarygodność uzasadnienia przekona wszystkich, że podjęłam słuszną decyzję. A uzasadnienie jest takie, że komendant zwyczajnie najlepiej się zna na tej robocie, co widać zresztą w postępach prac. Nie słyszę też znowu tak wiele tej krytyki.

Niektórzy zarzucają mi, że z jednej strony "brzydzę się pieniędzmi z mandatów", a z drugiej - chcę przyspieszyć zakończenie postępowań. Prawda jest taka, że ukarani kierowcy i tak będą musieli zapłacić. Zwykłą głupotą byłoby pozwolić, aby te pieniądze zasiliły Skarb Państwa, a nie budżet naszej gminy.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Były komendant straży miejskiej w Czersku znowu pracuje w urzędzie. Pomaga w... likwidacji jednostki - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki