Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogórek jako czarny koń, czyli prezydencka choroba polskiej lewicy

Barbara Szczepuła, publicystka
Kobiety do polityki, kobiety na stanowiska - słychać zewsząd nawoływania. Okazało się, że owszem popieramy panie, pod warunkiem jednak, że nie są ani młode, ani ładne. O urodzie zresztą mówić nie wypada, bo zabrania tego polityczna poprawność.

Gdy więc szef SLD wyciągnął z kapelusza kandydatkę na prezydenta, piękną Magdalenę Ogórek, która ma być symbolem przyszłości, nadziei i zmiany, zakotłowało się. Żeby chociaż ogłosiła, że miała dwie lub trzy aborcje, albo odmienną orientację seksualną, to co innego. Ale Ogórek jest uczoną białogłową i zajmuje się średniowieczem! Żeby jeszcze francuskim, templariuszami, których znamy z powieści Druona "Królowie przeklęci", tymczasem pisze o templariuszach na Śląsku i Morawach!

Podobno jednak to właśnie spodobało się Millerowi, który uznał, że historyczna perspektywa przyda się na stanowisku prezydenta. No i stało się, pani Ogórek ogłosiła, bez uzgodnienia z liderem SLD, że chce zmienić polskie prawo i Miller musiał odebrać jej głos, bo można było zrozumieć, że zamierza wzorować się na inkwizycji! Na procesach waldensów konkretnie. Ze Śląska oczywiście, co trochę ją usprawiedliwia.

Pani Ogórek to prawdziwy człowiek renesansu - z jednej strony średniowiecze, a z drugiej współczesne seriale, "Na dobre i na złe" i "Lokatorzy". Zagrała wprawdzie epizody, ale jednak. Zresztą czy rola prezydenta nie jest epizodyczna? Stanie pod żyrandolem - jak chce klasyk - nie jest takie trudne. Więc każdy chciałby trochę postać. Najwięcej chętnych jest dziś na lewicy, którą szczególnie dotknęła prezydencka choroba. Oprócz Ogórek, zgłosił się Palikot, który nadaje się na każde stanowisko, nawet - jeśli będzie trzeba - może zostać wielkim mistrzem zakonu templariuszy. Więc kandydatura Palikota nie budzi zastrzeżeń, choć feministki wolałyby Barbarę Nowacką. Ale Palikota popiera i doradza mu sam przywódca hinduizmu, z którym jest w kontakcie telefonicznym. "Nie przejmuj się, we wrześniu w Polsce zajdzie zmiana" - dodawał mu ostatnio otuchy.

Zgłasza się też Ryszard Kalisz, sympatyczny lewicowiec w jaguarze, aucie popularnym wśród biedoty. Zaś Unia Pracy, o której istnieniu wszyscy zapomnieli, obraziła się na Millera i chce mieć swojego kandydata. Syna Edwarda Gierka! Szkoda, że prezes Kaczyński nie wiedział o tym wcześniej, bo mógłby połączyć siły z UP i poprzeć syna tego - jak o nim mówi - polskiego patrioty. Po co męczyć pana Dudę? Szczególnie, że nie jest rozpoznawalny i Polacy mylą go często z innym Dudą, a mianowicie z przewodniczącym Solidarności. Przewodniczący, choć walczy dzielnie o sprawy górników, to sprawia kłopoty. Postraszył posłów ze Śląska (Sejm pracuje nad specjalną ustawą dotyczącą górnictwa): "Wiemy kim jesteście, wiemy, gdzie mieszkacie i immunitet wam nie pomoże!". Tak sobie zażartował, ale co innego żart związkowy, a co innego prezydencki. Na razie górą jest Miller, bo o Magdalenie Ogórek wszyscy piszą i mówią. Ale co będzie, jeśli nie wejdzie do drugiej tury? "Po klęsce Ogórek Millerowi zostanie tylko sznurek" chichoczą z uciechą przyjaciele przewodniczącego SLD.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ogórek jako czarny koń, czyli prezydencka choroba polskiej lewicy - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki