- Tych zimnych parówek nie dałabym nawet psu, a co dopiero dziecku. Ratujemy się jedzeniem przynoszonym z domu, bo szpitalnego się po prostu brzydzimy - ubolewa pani Małgorzata z Gdańska, która wraz z chorym maluchem jest w szpitalu. - Serdecznie pozdrawiam firmę cateringową z Krakowa, która dostarcza posiłki do szpitala na Polankach. Moje dziecko chętnie rzuca waszą zupą o smaku glutaminianu, pulpetem zaś chciało wbijać gwoździe. Zapewne dlatego zmieliliście go i dodaliście następnego dnia do zupy, która ponadto cuchnęła szmatą. Kochamy szczególnie wasze zimne parówki, tak bardzo, że nie dajemy ich nawet psu - napisała pani Małgorzata, nasza Czytelniczka z Gdańska.
Jak tłumaczą na "Polankach", kłopoty są przejściowe - od stycznia placówka ma nową firmę dostarczającą posiłki, która dopiero się wdraża. Jolanta Madej, dyrektor ds. pielęgniarstwa Szpitala Dziecięcego "Polanki" w Gdańsku mówi, że ta skarga to przypadek jednorazowy.
Przeczytaj komentarz: Szpitalne menu dla dzieci. Dieta w szpitalu jak sytuacja w naszym kraju [KOMENTARZ]
- Pod koniec ubiegłego roku przeprowadziliśmy przetarg na żywienie, bo umowa z dotychczasową firmą cateringową zbliżała się ku końcowi. Od 1 stycznia jest nowa firma, która powoli się wdraża - mówi Jolanta Madej. - Rzeczywiście, od jednej z mam usłyszałam uwagę co do jakości posiłków. Ale codziennie pytam się o to m.in. pielęgniarek oddziałowych i oprócz tej jednej uwagi nie usłyszałam żadnej innej negatywnej. Jeśli chodzi o zimne parówki, na każdym oddziale jest kuchenka mikrofalowa i zarówno pacjenci, jak i ich rodzice mają możliwość podgrzania posiłków.
W tłumaczenia o okresie przejściowym trudno jednak uwierzyć rodzicom pacjentów, bo na jedzenie w szpitalu żalą się też ci, którzy mieli okazję spróbować go jeszcze w ubiegłym roku - wtedy usługi cateringowe świadczyła poprzednia firma.
Dwie kromki suchego chleba, mała kostka masła wielkości kostki cukru i …no właśnie, nie bardzo wiadomo co, czyli kulka zmielonego mięsa. Do tego czasami jabłko. Tak wyglądało zazwyczaj śniadanie i kolacja podawane przez 11 dni dziecku Agnieszki Sierackiej, które na Polanki trafiło na początku grudnia 2014 r.
- Na śniadania i kolacje zawsze było to samo. Na obiad zawsze purée i mielone mięso oblane białym sosem. Nie obyło się bez przynoszenia posiłków z domu. Dla mnie wstrząsające było to, że wpływ żywienia na proces zdrowienia szpital miał najwyraźniej "w poważaniu". Wiadomo, że stawki żywieniowe są niskie, ale firmy cateringowe powinny uwzględniać to, że są produkty tanie i pełnowartościowe - wskazuje pani Agnieszka.
Dyrekcja szpitala zapewnia, że temat jakości posiłków zostanie poruszony z nową firmą cateringową.
Jesienią ubiegłego roku sprawą jakości posiłków serwowanych w szpitalach zainteresował się Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego. I co z tego wynikło?
Więcej na ten temat przeczytasz kupując
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?