Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

opr. Tadeusz Woźniak
Barbara N.: - Kilka lat temu podjęłam decyzję o wyprowadzeniu się z domu, gdzie mieszkałam z mężem, dorosłą córką i wnukiem, którego wychowałam od urodzenia. Obecnie żyję  sama w wynajętym mieszkaniu. Nie ukrywam, że nieraz mi ciężko samej. Uważam siebie za osobę rodzinną, ale cenię też spokój. Po ciężkich doświadczeniach życiowych odzyskałam wreszcie równowagę. Staram się utrzymywać dobre stosunki z córką i wnukiem. Zależy mi, aby córka usamodzielniła się i ułożyła sobie życie. Nie widzę możliwości powrotu do męża. Obecnie mąż wyprowadził się do swojej dziewczyny, córka zamieszkała ze swoim partnerem, a nasze rodzinne mieszkanie, którego jestem głównym lokatorem, stoi puste. Mam w związku z tym kilka pytań: Czy wprowadzenie się do tego mieszkania będzie dobrym pomysłem? A może kupić dla siebie małe mieszkanko i w nim zamieszkać? Ale wtedy zostanę bez grosza na czarną godzinę. Czy córka ułoży sobie życie z obecnym partnerem, czy też zechce wrócić do wspólnego mieszkania? Czy już zawsze będę sama? Czy zmienię pracę?Krzysztof Jackowski: - Podziwiam Panią za życiową odwagę, a jednocześnie zgadzam się z Pani decyzjami. Podjęła Pani słuszne decyzje. W moim odczuciu powinna Pani wstrzymać się z przeprowadzką do mieszkania, które kiedyś było mieszkaniem waszej rodziny. Dopiero w drugiej połowie tego roku będzie Pani mogła tam wrócić. Na ogół zachęcam ludzi do szukania kompromisów, do ratowania związków, ale w Pani przypadku uważam, że dobrze Pani zrobiła uwalniając się od wszelkich związków a szczególnie od związku małżeńskiego. Nie miała Pani wyboru, to były toksyczne związki, a teraz wraca Pani do zdrowia i odzyskała dobre samopoczucie. Uwolniła się Pani od tych więzi, które w gruncie rzeczy były kajdanami, domownicy "wisieli" na Pani, krępując ruchy. Bliscy nie cenili Pani, a teraz mają nauczkę. Gdyby Pani zbyt szybko wróciła do dawnego mieszkania, oni też by tam wrócili, bo już przekonali się, jak wiele stracili. Nie warto im tego umożliwiać. Niech Pani zadba o siebie. Jeśli doskwiera Pani samotność, to niech Pani wyjedzie na wczasy lub do sanatorium,  tam pozna Pani przyjaciela. Ale nie będzie to ktoś do nowego, stałego związku. I bardzo dobrze. Pani powinna być sama, z Pani naturą tak łatwo dającą się wykorzystywać. A przecież żyjąc sama, nie musi Pani być samotna. Niech Pani nie pakuje się w nowe, toksyczne związki. Będąc sama, Pani sobie świetnie radzi i nie narzeka na brak towarzystwa. Na temat przyszłości córki i jej partnera nic nie mogę powiedzieć, bo nie przysłała Pani ich zdjęć.
Barbara N.: - Kilka lat temu podjęłam decyzję o wyprowadzeniu się z domu, gdzie mieszkałam z mężem, dorosłą córką i wnukiem, którego wychowałam od urodzenia. Obecnie żyję sama w wynajętym mieszkaniu. Nie ukrywam, że nieraz mi ciężko samej. Uważam siebie za osobę rodzinną, ale cenię też spokój. Po ciężkich doświadczeniach życiowych odzyskałam wreszcie równowagę. Staram się utrzymywać dobre stosunki z córką i wnukiem. Zależy mi, aby córka usamodzielniła się i ułożyła sobie życie. Nie widzę możliwości powrotu do męża. Obecnie mąż wyprowadził się do swojej dziewczyny, córka zamieszkała ze swoim partnerem, a nasze rodzinne mieszkanie, którego jestem głównym lokatorem, stoi puste. Mam w związku z tym kilka pytań: Czy wprowadzenie się do tego mieszkania będzie dobrym pomysłem? A może kupić dla siebie małe mieszkanko i w nim zamieszkać? Ale wtedy zostanę bez grosza na czarną godzinę. Czy córka ułoży sobie życie z obecnym partnerem, czy też zechce wrócić do wspólnego mieszkania? Czy już zawsze będę sama? Czy zmienię pracę?Krzysztof Jackowski: - Podziwiam Panią za życiową odwagę, a jednocześnie zgadzam się z Pani decyzjami. Podjęła Pani słuszne decyzje. W moim odczuciu powinna Pani wstrzymać się z przeprowadzką do mieszkania, które kiedyś było mieszkaniem waszej rodziny. Dopiero w drugiej połowie tego roku będzie Pani mogła tam wrócić. Na ogół zachęcam ludzi do szukania kompromisów, do ratowania związków, ale w Pani przypadku uważam, że dobrze Pani zrobiła uwalniając się od wszelkich związków a szczególnie od związku małżeńskiego. Nie miała Pani wyboru, to były toksyczne związki, a teraz wraca Pani do zdrowia i odzyskała dobre samopoczucie. Uwolniła się Pani od tych więzi, które w gruncie rzeczy były kajdanami, domownicy "wisieli" na Pani, krępując ruchy. Bliscy nie cenili Pani, a teraz mają nauczkę. Gdyby Pani zbyt szybko wróciła do dawnego mieszkania, oni też by tam wrócili, bo już przekonali się, jak wiele stracili. Nie warto im tego umożliwiać. Niech Pani zadba o siebie. Jeśli doskwiera Pani samotność, to niech Pani wyjedzie na wczasy lub do sanatorium, tam pozna Pani przyjaciela. Ale nie będzie to ktoś do nowego, stałego związku. I bardzo dobrze. Pani powinna być sama, z Pani naturą tak łatwo dającą się wykorzystywać. A przecież żyjąc sama, nie musi Pani być samotna. Niech Pani nie pakuje się w nowe, toksyczne związki. Będąc sama, Pani sobie świetnie radzi i nie narzeka na brak towarzystwa. Na temat przyszłości córki i jej partnera nic nie mogę powiedzieć, bo nie przysłała Pani ich zdjęć. archiwum
Zapraszamy do korzystania z naszego pośrednictwa - tel. 889 239 323 lub [email protected]. Adres do wysyłki: Tadeusz Woźniak, Urząd Pocztowy Gdynia 24, ul. II MPS 11, 81-624 Gdynia, skr. 21.
Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki