Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jurek Owsiak: Polacy to takie pozytywne świry, pomagają i dobrze się bawią [ROZMOWA]

rozm. Monika Jankowska
Bartek Syta
O Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, o życiu, które potrafi totalnie zaskoczyć i o pomaganiu, które leży w naturze każdego - mówi Jerzy Owsiak.

Przed nami kolejny wyjątkowy Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zagracie już 23 raz!
Ta wyjątkowość budowana jest w trakcie samego finału. Mamy oczywiście gotowy scenariusz, ale to przecież jest tak, że najlepsze scenariusze pisze samo życie. W niedzielę obecny będzie wśród nas duch improwizacji. Fantastyczne i wyjątkowe jest to, że co roku gramy z coraz większym przytupem. Wyjątkowe są też miejsca - gramy nie tylko w całej Polsce. Jesteśmy np. w USA, na antypodach i na Gibraltarze. Mamy 12 sztabów w Wielkiej Brytanii. Na całym świecie czuć tego ducha Polaków i to jest piękne. Zmieniamy zdanie o Polakach, a o to zdanie my jako naród musimy walczyć non stop, bo to ktoś nie chce importować naszej żywność, a to znowu ktoś się o nas niepochlebnie wypowiada. Tymczasem my pokazujemy, że Polacy potrafią się bawić i pomagać jednocześnie. Jesteśmy wszędzie, na wszystkich kontynentach i to też świadczy o wyjątkowości Finału WOŚP. W tym roku zorganizowaliśmy ponad 1800 sztabów, bawi się z nami wiele miejsc.

Tym razem gracie, by utrzymać wysokie standardy leczenia dzieci na oddziałach pediatrycznych i onkologicznych oraz by zapewnić godną opiekę medyczną seniorom. Opowiedz o tej pomocy coś więcej.
Kiedy kupowaliśmy pierwszy sprzęt dla szpitali, jeszcze nie wiedzieliśmy, czym ta Orkiestra będzie stała. Dziś myślę, że nasz największy sukces to narodowe programy medyczne, skierowane do wszystkich dzieci, a zwłaszcza tych, których zagrożone jest zdrowie i życie. Szczególny nacisk kładziemy na onkologię - tu zawsze wymagane są najnowsze urządzenia - i kardiochirurgię. Po raz pierwszy skupimy się na wyposażeniu szpitali w urządzenia dla dzieci z problemami pulmonologicznymi i reumatologicznymi. Chcemy też zwrócić uwagę na potrzeby seniorów. Tylko w województwie pomorskim wyposażyliśmy 5 oddziałów geriatrycznych i psychogeriatrycznych: w Gdańsku, Starogardzie Gdańskim, Kościerzynie, Miastku i Pucku. Jeżeli chodzi o seniorów, to wszyscy sobie odpuściliśmy - i za to powinniśmy posypać głowy popiołem. Przez ostatnich 25 lat odeszliśmy od typowo polskiej zasady - szacunku do starszej osoby. W czasach dwudziestolecia międzywojennego takie osoby otoczone były szczególną opieką. Dziś chcemy wprowadzać zmiany systemowe, trwałe, by ludzie sami się zgłaszali i mówili "właśnie tak mają wyglądać oddziały geriatryczne".

W drugą niedzielę stycznia nikogo nie zdziwi kwestujący na te cele wolontariusz. Na wszelki wypadek przypomnijmy, jak wygląda wolontariusz WOŚP.
Widoczny jest już z daleka. Ma w rękach puszkę w kolorach tęczy, a do tego identyfikator, na którym znajdziemy imię, nazwisko oraz zdjęcie wolontariusza, numer zbiórki, hologram potwierdzający oryginalność identyfikatora oraz kod QR. Wolontariusze zawsze są w grupie. Nie chodzimy po domach, nie pukamy do drzwi, nie jesteśmy nachalni. Widać nas tylko na ulicach miast i to tylko 11 stycznia. Wolontariusze kwestują od samego rana. Są uśmiechnięci, weseli. Zdarza się nawet, że występują w kostiumach, np. historycznych.

Wolontariusze pewnie bardzo przeżywają swoje zadanie?

Oczywiście - są wśród nas tacy, którzy kwestować będą pierwszy raz. Zgłasza się do nas bardzo dużo młodych ludzi i to jest fajne. Czują takiego "nerwa" - czy ludzie będą do nich podchodzili, czy wrócą do sztabu z zapełnioną puszką. Zdarzają się też nieprzyjemne sytuacje. Nastroje ludzi są różne i w takich sytuacjach radzimy, żeby nie wchodzić w spory, dyskusje. Chcemy dbać o ich bezpieczeństwo. Zależy nam też na uczciwości. Dlatego jeżeli ktoś zauważy coś niepokojącego, niech nas powiadomi. To ludzie są najlepszą kontrolą naszych poczynań. Koordynują też, co się dzieje w szpitalach, dzwonią, wysyłają filmiki, kiedy widzą, że coś "nie styka". Na szczęście zdarza się to nieczęsto.

A są tacy wolontariusze, którzy dla WOŚP kwestują od pierwszego finału?
Pewnie, że są z nami takie osoby, które wspierają nas od początku. W wielu przypadkach historie wolontariuszy to gotowe historie filmowe. Tworzą się nawet takie sagi rodzinne - kiedy wolontariuszami zostają dzieci pierwszych wolontariuszy. Z Orkiestrą związane są życiorysy kolejnych osób. Ale pomaganie przecież leży w naturze człowieka. Na naszej stronie internetowej jest wiele pięknych opowieści z życia wziętych.

Życie potrafi jednak czasami zaskoczyć…
Potrafi zaskoczyć totalnie! Jednego dnia wolontariusze zbierają datki na sprzęt medyczny, a potem nagle z tego sprzętu musi skorzystać ich dziecko. Wtedy jeszcze głębiej widzą w tym wszystkim sens. Z drugiej strony ciągle spotykamy się z osobami, które nas krytykują. Ale prawda jest taka, że programy medyczne nie odróżniają tych, którzy nas lubią, a którzy nie. Z bezpłatnych badań przesiewowych słuchu korzystają wszystkie noworodki - przebadano ich już 4,5 miliona. A w sytuacji zagrożenia nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby osoba, która nas krytykuje, miała nie skorzystać z zakupionego przez Orkiestrę sprzętu. I to jest właśnie różnica między nienawiścią, która jest ślepa, a miłością, która jest otwarta na drugą osobę.

Wróćmy do finału. Jak co roku, jednym z punktów jest licytacja. Co będziemy mogli wylicytować?
Wśród licytowanych przedmiotów znajdziemy na przykład piękny sznur pereł podarowany przez Jolantę Kwaśniewską, buty z wyhaftowanym nazwiskiem Wojciecha Szczęsnego - mamy je od jego babci, która uznała, że "nie warto, żeby się w szafie kurzyły", mamy piłkę z autografami Boston Celtics, którą przekazał minister Grzegorz Schetyna - zagorzały fan tej drużyny koszykarskiej. Do wylicytowania jest mnóstwo gadżetów! Na aukcję każdy może coś wrzucić - dla nas jest ważne, by było to od serca.

Charakterystycznym punktem każdego koncertu jest Światełko do Nieba. Jakie emocje Ci towarzyszą, kiedy to światełko na niebie się pojawia?
W USA 4 lipca obchodzony jest Dzień Niepodległości i zdarzyło mi się być wówczas na pokazie sztucznych ogni. Pokaz trwał 30 minut, w czasie jego trwania ludzie zaczynali zajmować się sobą. Nasze Światełko do Nieba trwa 4 i pół minuty i to są niesamowite minuty. 100 tysięcy ludzi - bo tyle mieści plac przy Pałacu Kultury - trzyma głowy zadarte wysoko do góry. Jest za pięć ósma - wtedy zaczynamy odliczanie. Ja daję długą przez całą scenę, aby je obejrzeć spod sceny. Emocje są nieprawdopodobne.

Kilka lat temu podczas finału gościłem znanego diabetyka ze Stanów, który był w Polsce pierwszy raz. Oglądał te nasze sztuczne ognie ze sporym zdziwieniem: "Jak to, dopiero co świętowaliście Nowy Rok, a tu już znowu fajerwerki?". Powiedziałem mu wtedy, że w Polce robi się tak raz na dwa tygodnie. A co tam, niech wie, że u nas świry pozytywne mieszkają.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jurek Owsiak: Polacy to takie pozytywne świry, pomagają i dobrze się bawią [ROZMOWA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki