Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraina chłopskich pałaców. Czy żuławskie domy podcieniowe przetrwają?

Andrzej Kasperek
Dom podcieniowy obok wiatraka jest ikoną żuławskiej architektury. Zagadkowa jest geneza tej budowli. Specyficzna historia oraz ukształtowanie Żuław sprawiły, że były one miejscem osadnictwa pruskiego, pomorskiego, polskiego, holenderskiego i niemieckiego.

Chłopi żuławscy tylko z nazwy przypominali kmieci z innych regionów Polski. Szlachty tu nie było, nie było więc pańszczyzny a gospodarze lokowani na prawie chełmińskim otrzymywali zwykle 2-4 łany ziemi. Łan to prawie 18 ha. Chłop gospodarował więc na kilkudziesięciu hektarach.

Bogactwo kłuło w oczy

Francuski dyplomata w XVII wieku pisał o Żuławach: "Wszędzie rozproszone w niewielkich od siebie odstępach domy wieśniaków, porządnie i wygodnie z cegły zbudowane. Wdzięczne ogrody, role najpiękniej uprawiane, siecią strużek wodnych zamknięte i ogrodzone. Bydła na polach ilość niezmierzona, wsie bardzo liczne". Dwieście lat później Wincenty Pol notował: "Zamożność też tu wielka i przy obyczajach kmiecych bogactwo niezwykłe. Czystość budynków i domów iście holenderska!" Opisując dom gbura żuławskiego zauważył w nim: "kosztowne posadzki, obicia i najwytworniejsze meble - rzeźbione starożytne szafy, zbiory porcelany i naczyń srebrnych - okazałe zwierciadła, kosztowne zegary, drzwi z palisandru i mahonie - firanki i pokrycia mebli z ciężkich jedwabnych materii - na posadzkach kosztowne angielskie dywany - po ścianach obrazy i złocone brązy!" Wprost nie do uwierzenia, że mowa o domostwie chłopskim. Wiele dworów szlacheckich było biedniej urządzonych.

Bogactwo kłuło w oczy. Władze Gdańska wydawały ustawy przeciwko zbytkowi - obowiązywały one też na Żuławach i Mierzei. Przepisy ściśle określały zasady stroju, ilość gości na weselach i stypach, jadłospis... Łamano je permanentnie. Michał Biberstein z Krzywego Koła miał przeszło 180 hektarów ziemi. Urządził wesele, na które zaprosił aż 455 par, za co zapłacił 1000 florenów kary. "W czasie uczty trwającej ponad tydzień zjedzono 5 wołów, 165 cieląt, 45 jagniąt, 100 par kapłonów, 145 gołębi, 60 zajęcy, 55 świń, 600 karpi, wypito 62 beczki piwa. Rodziny państwa młodych wydały około 7 tysięcy florenów, co równało się cenie pięciołanowego gospodarstwa z zabudowaniami". Opis przypomina magnackie uczty.

Skąd podcienia?

Na początku podcień spełniał funkcję magazynu. Dodatkowo wystawka (bo tak nazywa się wysuniętą część) mogła też służyć jako pokój latem lub w czasie powodzi. Z czasem przestał pełnić funkcję spichrza i stał się oznaką prestiżu, zaświadczał o bogactwie. Powstawały piękne, liczące kilkaset metrów, rezydencje bogatych gburów. Prawdziwe chłopskie pałace.
Podcienia to domy drewniane. Niby nic dziwnego, bo na wsi był to zawsze materiał budowlany ze względu na swą dostępność i taniość. Ale w delcie Wisły brak lasów, tu drewno było drogie. W Polsce nie ma innej krainy, w której zagrody drewniane występują w takiej ilości. Na Żuławach ten budulec był jeszcze jedną formą podkreślenia statusu, a poza tym był najbardziej pożądany ze względu na swe właściwości. Wilgotny klimat i nieustanne zagrożenie zalaniem sprawiały, że dom zbudowany z sosny lub świerka był tu idealny. Są to gatunki dobrze reagujące na zmiany wilgotności, kurczenie się i pęcznienie.

"Dzięki temu, że żuławskie domy miały bogatych mieszkańców, mają one piękny detal snycerski, który naśladował wzorce architektury stylowej. A były to wzorce najwyższej próby, gdyż pochodziły z Gdańska i Elbląga, a więc z miast, które w czasach świetności należały do światowej elity miast. Chałupy żuławskie miewają zatem wspaniałe renesansowe portale, barokowe gzymsowanie rodem z gdańskich kamienic. Wystawki zazwyczaj są wsparte na kolumnach zgodnie z porządkami: toskańskim jońskim, korynckim. Żuławska architektura drewniana zachwyca różnorodnością form, detali a nawet kolorystyki".

Wreszcie coś pozytywnego

Zagrody holenderskie i domy podcieniowe doskonale wkomponowały się w płaski krajobraz, stanowią o jego pięknie i oryginalności, są dowodem wysokiej kultury mieszkańców i mądrego zagospodarowania przestrzeni. Taki stan równowagi pomiędzy człowiekiem i naturą trwał do końca II wojny światowej. Wycofujące się wojska niemieckie przerwały wały wiślane i zalały Żuławy. Tragedii dopełniła ucieczka mieszkańców, którzy żyli tu od setek lat. Całkowita wymiana ludności oznaczała, że znaleźli się tu nowi mieszkańcy, zupełnie tej ziemi nie rozumiejący. To powodowało narastającą degradację żuławskiego krajobrazu, niszczenie zabytków, lekceważenie ziemi, na której się mieszka. Dawne bogactwo stawało się tylko legendą…
Prasa już po wojnie zauważyła problem: "czas polamentować nad stanem zachowania owych pięknych domów. Nie należy jednak zapominać, że tego rodzaju zespół, jaki znajdujemy w widłach Wisły, Nogatu i Motławy, jest czymś na naszym terenie wyjątkowym. Gdzie indziej można przejechać przez szereg wiosek nie odnajdując śladu zabytku: tu znajdujemy je na każdym kroku i najwyższej rangi artystycznej". Później często można było przeczytać, że kolejny dom niszczeje, spłonął, zawalił się… Lista strat jest ogromna i trzeba ratować to, co jeszcze można ocalić. Według rejestru zabytków wojewódzkiego konserwatora w powiecie nowodworskim są 23 domy podcieniowe objęte ochroną.

Po latach inercji i zaniedbań wreszcie dzieje się coś pozytywnego. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznaje dotacje dla właścicieli na remonty. Wspomaga ich też Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego. Znaleźli się ludzie, którzy rozumieją konieczność ratowania substancji zabytkowej na Żuławach. W tym roku wsparcie finansowe remontu otrzymało kilka projektów. Ruszyła akcja "SOS dla żuławskich domów podcieniowych", dająca nadzieję zwrócenia uwagi na unikatowość tutejszej architektury drewnianej. W planach jest stworzenie filmowej dokumentacji domów podcieniowych, wydanie opracowania książkowego i scenariuszy lekcji dla szkół, organizacja spotkań o ochronie i konserwacji architektury regionalnej.

Wyzwanie, na którym wielu polegnie

Historie Jadwigi Grądkowskiej-Sawickiej, Ewy i Artura Wasilewskich, Magdaleny i Thomasa Hattigów oraz Marka Opitza dają nadzieję na ocalenie domów podcieniowych. Dom pani Jadwigi znajduje się w Marynowach. Zbudowany w 1803 r. do dziś nie przestaje imponować: przeszło 700 m kw. powierzchni, piękna robota stolarska i podcień, który ma dwa poziomy po 70 m kw. Przecież to tyle, co dwa spore mieszkania. I tu widać problem tych domów - kiedy je budowano świadczyły o bogactwie i pozycji swych właścicieli, były rezydencjami, ich mieszkańców stać było na ich utrzymanie. Po wojnie wprowadzili się do nich ludzie, którzy nie traktowali ich jako swojej własności, kwaterowano w nich kilka rodzin. Rolnicy dostali po kilka hektarów, co ledwo starczało na przeżycie. I jak tu utrzymać takiego kolosa, którego ostatni niemiecki właściciel gospodarzył na 70 ha?

Tradycyjny układ domu żuławskiego sprawdzał się kiedyś, ale po zamieszkaniu w nim kilku rodzin był zawadą. Domy dzielono, budowano ścianki działowe, przybudówki. Powierzchnia domu była pułapką. Łatwiej i taniej było wybudować nowy. Marynowski dom stał częściowo pusty i zaczął się proces jego dewastacji. Udało się podstemplować grożący zawaleniem podcień. Prowizorka trwała 23 lata. Pani Jadwiga opowiada o niekończących się pielgrzymkach po urzędach, załatwianiu setek dokumentów, pozwoleń. Zastanawia, skąd brała się jej determinacja i wytrwałość. Gdyby nie miłość do tego miejsca i świadomość, że jej dom ma ogromną wartość historyczną, to dziś tego drewnianego pałacu by nie było. W końcu jej zabiegi zaczęły przynosić rezultaty. Kilka dotacji z ministerstwa pozwoliło na remont wystawki i dachu.

Państwo Wasilewscy kochają Żuławy, kolekcjonują stare meble, elementy wyposażenia, książki. Spełniło się ich marzenie i kupili dom w Orłowie. Właśnie trwa jego remont: rozbiórka, wymiana fundamentów, zastąpienie zniszczonych fragmentów nowymi. Praca gigantyczna, ale też robota wymagająca fachowców i pieniędzy. Gdyby nie wsparcie ministerstwa i urzędu marszałkowskiego, to remont nie byłyby możliwy. Skala przedsięwzięcia jest zbyt duża. Można obejrzeć dom od podszewki, zobaczyć sekrety jego konstrukcji. Jeśli się jej dokładnie przyjrzeć to widać, że nie jest to już budownictwo wiejskie, ale architektura drewniana o cechach klasycystycznych.

Państwo Hattigowie znaleźli swój dom w Przemysławiu z ogłoszenia. Ona skończyła konserwację zabytków, on jest architektem. Po remoncie dom funkcjonuje pod nazwą Salvinia Lodge, można go wynająć na wakacje, choć nie jest to tanie, za tydzień pobytu trzeba zapłacić 1600 euro. Niemało, ale jeśli wynajmie go kilka osób, to cena nie jest zaporowa. Dla niektórych szokujące są rozwiązania zastosowane w wystroju wnętrz - minimalistyczne sypialnie lub nowoczesne łazienki. To jest problem, który staje przed tymi, którzy podejmą się wyzwania, jakim jest remont zabytku. Ma powstać skansen czy coś żywego? Dom został ocalony, zarabia na siebie a Żuławy zyskały kolejne ciekawe miejsce noclegowe. To szalenie ważny problem - trzeba znaleźć sposób, aby te setki metrów po remoncie ogrzać, utrzymać, zagospodarować.

Marek Opitz uratował niszczejący dom. Za ruinę zapłacił kilka tysięcy, ale jego remont, a w zasadzie rekonstrukcja, to wydatek ogromny. Zaplanował swój dom w Cyganku jako miejsce spotkań, konferencji, warsztatów tematycznych. Jest dumny ze swego dzieła, ale dodaje, że gdyby wiedział, ile to pracy, walki z biurokracją, użerania się, to nie jest pewny, czy spróbowałby jeszcze raz. Powtarzają to wszyscy, z którymi rozmawiałem - ratowanie starych domów to wyzwanie, na którym wielu polegnie. A czasem wystarczyłoby, gdyby ktoś nie przeszkadzał, żeby państwo dało choć trochę ulg, np. w podatku gruntowym, co pozwoliłoby ograniczyć wielkie koszty remontu.

Najważniejsze jest, że zmienia się podejście do naszego dziedzictwa, że nie patrzymy na nie jako na coś obcego, że znajdują się ludzie gotowi ciężko pracować, aby uratować stare domy, aby ocalić unikalne zabytki, oddać im cześć, ożywić. Bo czym będziemy bez tradycji?

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki