Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Stachura, trener rugbistów Arki Gdyni o miłości do zwierząt [ROZMOWA]

Adam Mauks
Maciej Stachura: Nie planujemy obecności zwierząt w domu. Same się przy nas pojawiają. Był moment, że mieliśmy sześć kotów
Maciej Stachura: Nie planujemy obecności zwierząt w domu. Same się przy nas pojawiają. Był moment, że mieliśmy sześć kotów Przemek Świderski
Maciej Stachura przed laty jeden z najlepszych polskich rugbistów, dziś trener Arki Gdynia, opowiada nam o swoich domowych pupilach, o przywiązaniu do zwierząt, a także o tym, dlaczego należy im pomagać.

Wiem, że masz w domu kilka zwierząt?
Mam dwa koty, to stare kocury. Mieszanka kota rosyjskiego i egzotycznego. Mama była rosyjska. Mam też dwa psiaki rasy jack russell terrier i kundelka przygarniętego z ulicy. Te zwierzęta są u nas, kochamy je, a znalazły się tu zupełnie naturalnie. Jak byłem mały i mieszkałem na Morenie, to zimą znalazłem małego kota. Poszedł za mną i nie chciał odpuścić aż do domu. I te koty przez całe życie są ze mną. Przez moment miałem ich sześć. Nie planujemy ich obecności. Same się przy nas pojawiają.

Jak one się ze sobą godzą?
Zwierzęta same sobie ustalają hierarchię. Z tym nigdy nie było u nas w domu problemów. Teraz mama kocica chce sobie w domu podporządkować wszystkie zwierzęta. Ułożyła sobie nawet psa. Przed drugim kotem ma respekt, więc nie podchodzi do niego zbyt często.

Kto w domu jest dla nich postacią numer jeden?
Dla psów to jest moja żona, ja chyba raczej dla kotów. Koty chyba czują, że jestem kociarzem, a żona psiarą.

Aktywnie działasz ma portalach społecznościowych w sprawach zaginionych lub krzywdzonych zwierząt. Dlaczego?
Jeżeli widzę, że ktoś ma problem i mogę chociaż tak pomóc, to staram się nie być obojętny. Udostępniam informacje z nadzieją, że zwierzak się odnajdzie, a jego pan czy pani będzie się cieszyć z powrotu pupila. Staram się podejść do tego tak, że ja też mogę kiedyś stracić swojego ulubieńca. Chciałbym, aby inni nie pozostali wtedy obojętni. Podobnie jest z apelami z Ciapkowa, kiedy potrzebne są jakieś środki na lekarstwa czy koce. Staram się pomagać. Warto to robić, w końcu to nasi mniejsi i młodsi bracia.

Nie interesują Cię tylko Twoje zwierzęta, te domowe.
Oczywiście, kocha się wszystkie. Ale to nie jest żaden szeroko zakrojony plan czy ideologia. Po prostu czuję, że trzeba pomóc zwierzętom, które tego potrzebują. Z człowiekiem jest podobnie, chociaż człowiek łatwiej daje sobie radę, na przykład zimą. Zwierzę, które znajdzie się w ekstremalnie trudnej sytuacji, może liczyć tylko na pomoc człowieka.

Mieszkasz poza Trójmiastem. Wiesz już, czy jest różnica w traktowaniu zwierząt na wsi i w mieście?
Z moich obserwacji wynika, że zwierzęta na wsi są o wiele gorzej traktowane. Mieszkam w Baninie i widzę, że wielu mieszkańców traktuje zwierzęta specyficznie. Pies jest dla nich tylko przedmiotem. Prawie w każdym gospodarstwie są trzymane na łańcuchu.

Myślałeś o tym, by z nimi o tym porozmawiać.

Nie, ale mam wrażenie, że z tymi ludźmi nie da się o tym rozmawiać. Robią tak od lat, od pokoleń. Pies musi pilnować i tyle. Chyba sobie nie wyobrażają, że może być inaczej.

Myślisz, że to znieczulica wobec losu zwierząt?
Nie wiem, ale coś w tym jest. Niedawno jechałem samochodem, zresztą nie daleko mojego domu. Na ulicy leżał kot. Zatrzymałem się, ale widziałem, że mogli to zrobić wcześniej inni kierowcy, którzy pędzili po 100 km na godzinę i chyba udawali, że nie widzą tego biedaka. Kot jeszcze żył, ale nie mógł się ruszyć. Oprócz mnie zatrzymało się jeszcze jakieś małżeństwo. Powiedzieli, że mają już w domu koty. Ja spojrzałem na ich samochód, a tam siedzi jeszcze wilczur. Kociak pojechał na prześwietlenie. Potem dowiedziałem się, że jednak nie przeżył.

Co sądzisz o akcjach pomocy zwierzętom?

Są bardzo potrzebne. Widzę, że w szkołach nie jest z tym najgorzej, ale to nie znaczy, że tych akcji jest wystarczająco dużo. Zawsze może być lepiej. To jest dobra robota, uświadamia i pozytywnie nastraja. Ja uważam, że tam gdzie są zwierzaki, tam jest lepsza energia. Moja mama niedawno przygarnęła starego kota, teściowa też znalazła kociaka na parkingu samochodowym i bardzo się zżyli. W ogóle uważam, że warto mieć kota lub psa w domu. Człowiek staje się lepszy, bardziej obowiązkowy. Jasne, że często nie chce się wyjść z domu na spacer, bo za oknem zimno albo wiatr i deszcz, ale kiedy twój pies spojrzy na ciebie, to nie można mu odmówić. Oczy zwierzaka mówią wszystko. To dla niego najwspanialsza chwila dnia. Dla człowieka też jest dobrze, kiedy się przejdzie i dotleni.

Patrząc na Ciebie, dużego człowieka, rugbistę to Twoja postawa wobec zwierząt nieco kontrastuje z tym, co robisz na co dzień.
Nie ma reguły, a pozory często mylą. Nie ma we mnie nic wyjątkowego. Znam wiele osób, które mają po kilka zwierząt w domu i jeszcze by chcieli.

Koledzy z drużyny, którą trenujesz RC Arka Gdynia - też mają w domu zwierzęta?
Wiem, że Kamil Simionkowski ma kilka psów, Paweł Dąbrowski też ma małego pieska.

Uczestnictwo Was, rugbistów w akcji na rzecz zwierząt byłoby problemem?
Nie sądzę. Myślę, że znalazłoby się wielu chętnych do działania na rzecz zwierzaków.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki