Z etykietką "uwaga, talent" przenosił się z zespołu juniorów MOSiR Pruszcz do nieistniejącego już Debiutanta Gdańsk. Grał w młodzieżowych reprezentacjach Polski, a pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobył jako 18-latek 10 lat temu. Był wówczas zawodnikiem Polonii Warszawa. Wydawało się, że młody, rosły (187 cm) napastnik będzie przez lata błyszczał nie tylko w Polsce.
Tych goli w ekstraklasie zdobył później jeszcze 8, ale grając już w barwach Amiki Wronki i Górnika Łęczna. To chyba nie był szczyt jego marzeń i możliwości. To, że potrafi strzelać, pokazał w lidze cypryjskiej, gdzie spędził jeden sezon (15 goli). To była swoista wizytówka powrotu do kraju. Na dwa sezony, w latach 2010/12 trafił do Arki Gdynia. Miał bramkami pomóc w awansie do ekstraklasy. Niestety snajperski karabin Surdykowskiego znowu się zaciął. W pierwszym sezonie w Gdyni trafił do siatki tylko 3 razy, w drugim 6. Mało.
- Mało strzelałem, bo mało grałem - sam tłumaczy dzisiaj gdyński etap futbolowej kariery. Ale w Arce kontraktu z nim nie przedłużono.
Skorzystali na tym działacze marzącego o awansie do I ligi Druteksu-Bytovii, proponując mu kontrakt w Bytowie. Dla klubu i samego zawodnika był to strzał w dziesiątkę. Z Surdykowskim w składzie i jego 14 golami w sezonie Bytovia dokonała historycznego wręcz wyczynu i awansowała do I ligi. W zespole zaszło wiele zmian kadrowych, ale jedno się nie zmieniło. Także na zapleczu ekstraklasy ustalanie składu trener Paweł Janas zaczyna od najlepszego napastnika. Surdykowski jako jedyny z całej klubowej kadry wystąpił we wszystkich 19 ligowych spotkaniach tej jesieni, zaliczając najwięcej - bo 1617 - minut gry.
Najważniejsze, że po jesieni jest wicekrólem strzelców w I lidze z 11 zdobytymi golami. Przyznam, że dla mnie to pomorski piłkarz numer 1 tego sezonu w tej klasie rozgrywek, biorąc pod uwagę nie tylko Bytovię, ale także Arkę i Chojniczankę.
W ostatnim meczu jesieni Surdykowski zdobył dwa gole, Bytovia wygrała z Wigrami Suwałki 2:1, ale radość z kompletu ligowych punktów zepsuła informacja o kontuzji jej najlepszego napastnika. Pierwsze doniesienia mówiły nawet o trzech miesiącach przerwy w treningach.
- Na szczęście nie jest tak źle, jak po meczu można było sądzić - uspokaja sam Surdykowski. - Miałem naderwane więzadło stawu skokowego. Przerwa w treningach i rehabilitacja już zrobiły swoje. Zaczynam trenować zgodnie z klubowymi zaleceniami, a w styczniu rozpocznę normalne przygotowania do rundy wiosennej z całą drużyną - zapewnia.
A jak ocenia pod względem piłkarskim ten mijający rok?
- Tylko pozytywnie. W połowie roku wraz z kibicami z Bytowa i kolegami z drużyny cieszyliśmy się z awansu. Myślałem, że w I lidze będzie nam łatwiej, ale trzeba walczyć o utrzymanie. Zdobyłem wprawdzie 11 bramek, ale także pod tym względem mogło być lepiej. Myślę, że na wiosnę potrafimy zagrać efektywniej i spokojnie zapewnimy sobie ligowy byt - z optymizmem kończy Surdykowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?