Na piątkowym posiedzeniu pojawili się notariusz C. oraz Marek P. Obaj z torbami, na wypadek, gdyby sąd jednak ich aresztował. Na poranne posiedzenie nie stawił się jedynie adwokat R. Jak powiedziała jego adwokat, mecenas akurat tego dnia brał ślub.
Dlaczego poznański Sąd Okręgowy wydał w piątek postanowienie odnoszące się do wydarzeń sprzed niemalże roku? Między innymi dlatego, że tak długo zajęło sądowi ponowne zbieranie dowodów.
Przypomnijmy: w styczniu 2014 roku Paweł B., jeden z głównych oskarżonych w aferze gruntowej, który poszedł na współpracę ze śledczymi, zawiadomił, że trzech współoskarżonych chce go przekupić. Spotkania w tej sprawie miały trwać od późnej jesieni 2013 roku do stycznia 2014 roku. Według relacji Pawła B., współoskarżeni w sprawie notariusz C., adwokat R. oraz jego bliski kolega Marek P. namawiali go do złożenia nowych, kłamliwych wyjaśnień. Jak opowiadał Paweł B., adwokat R. miał nawet przygotować mu wydruki z nową wersją wyjaśnień. Miał się ich nauczyć na pamięć i potem w sądzie „wybielać” obu oskarżonych prawników. Tak, by w przyszłości mogli wrócić do zawodu notariusza i adwokata jako uniewinnieni od wszelkich zarzutów.
Prokuratura Okręgowa, do której zgłosił się Paweł B., nie wyjaśniła jego doniesienia. Sprawę w jawny sposób przekazała do Sądu Okręgowego prowadzącego proces ws. afery gruntowej. Rzekomi „matacze” szybko dowiedzieli się o zawiadomieniu Pawła B. Przedstawili linię obrony. Z kolei sąd zaczął zbierać dowody.
W marcu sędzia Dorota Biernikowicz uznała, że należy aresztować notariusza, adwokata i Marka P. Uznała, że wersja mówiąca o ich matactwie procesowym jest prawdopodobna, a relacja Pawła B. wiarygodna. Trzech oskarżonych trafiło do aresztu. Ale niebawem go opuścili wskutek zażalenia ich obrońców do Sądu Apelacyjnego. Ten uznał, że należy dokładnie zbadać zgromadzone dowody, m.in. nagrania z monitoringu dokumentującego rzekome spotkania współoskarżonych.
Sprawa ponownie trafiła więc do Sądu Okręgowego, ale do innego sędzia. Przez ostatnie miesiące trwało zbieranie dowodów. Opinię przedstawił ekspert od badania billingów i logowań do stacji BTS. Opinia była niekorzystna dla tych oskarżonych, którzy mieli mataczyć.
W piątek w mowach końcowych obrońcy oskarżonych kwestionowali zgromadzone dowody. Adw. Żanna Dembska przekonywała, że opinia biegłego to „fikcja literacka”. - Biegły chyba przypuszczał, że jesteśmy tak głupi, że nie sprawdzimy pewnych rzeczy – mówiła adw. Dembska na piątkowym posiedzeniu.
Z kolei adw. Mariusz Paplaczyk wskazywał, że opinia biegłego nie jest obiektywna. Bo biegły to policjant w stanie spoczynku, który nie jest niezależny, bo, jak dowodził adw. Paplaczyk, wywodzi się z kręgu oskarżenia.
Ostatecznie sąd nie aresztował dwóch prawników i Marka P. Sędzia Michał Ziemniewski wskazywał, że obecnie nie ma już obawy matactwa z ich strony. Dodał, że postępowanie dowodowe prowadzone w ostatnich miesiącach nie wniosło do sprawy niczego nowego. Odniósł się także do opinii biegłego. Stwierdził, że ekspert ma prawo nie tylko do przedstawienia faktów, ale również ich analizy.
- W marcu tymczasowe aresztowanie trzech oskarżonych było uzasadnione. Natomiast teraz sam Paweł B. przyznaje, że nikt na niego nie wpływa i może swobodnie wypowiadać się w trwającym procesie. Nie ma więc potrzeby stosowania aresztu – stwierdził sędzia Ziemniewski.
Kolejne rozprawy w tzw. aferze gruntowej odbędą się już w styczniu. Przypomnijmy, że o oszustwa i wyłudzenia nieruchomości oskarżonych jest 18 osób, w tym poznańscy prawnicy oraz osoby z półświatka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?