Kibice gdańskiej drużyny mają powody do radości, a może być przecież jeszcze lepiej. Choć mało kto o tym głośno mówi, to jednak warto to wyraźnie podkreślić - Lotos Trefl stać na duży sukces w tym sezonie. Sukces nie musi wcale znaczyć - medal, choć i tego wykluczyć nie można. A biorąc pod uwagę wyniki, i taki scenariusz jest jak najbardziej realny. Istnieje bowiem co najmniej sześć powodów, dla których sen o wielkich dokonaniach może stać się jawą.
Po pierwsze - drużynę prowadzi trener Andrea Anastasi, czyli człowiek, który wie, co to sukces i nie jest minimalistą, choć czasem stara się ukrywać prawdziwą twarz. W Polsce dał się poznać jako znakomity fachowiec i przywódca. Ze swoimi podopiecznymi żyje w bardzo dobrych relacjach. Widać, że zawodnicy gdańskiego zespołu mu ufają. Włoski szkoleniowiec skompletował solidny zespół, a później z powodzeniem poukładał puzzle.
Po drugie - w zespole pojawił się team spirit - duch drużyny. Oczywiście swoje zrobiły wyniki, ale nie zmienia to faktu, że zawodnicy Lotosu Trefla świetnie ze sobą współpracują i rozumieją się na boisku. W szatni nie ma zgrzytów. A dobra atmosfera to przecież połowa sukcesu.
Po trzecie - świetna, żelazna szóstka Lotosu Trefla. Marco Falaschi, Mateusz Mika, Sebastian Schwarz, Murphy Troy, Bartosz Gawryszewski, Wojciech Grzyb, a na libero Piotr Gacek - większość z tych zawodników ma uznaną markę nie tylko na polskich parkietach, ale też w Europie i na świecie. Trener Anastasi konsekwentnie stawia na tych siatkarzy i jak na razie każdy z nich kredyt zaufania spłaca w stu procentach.
Po czwarte - gdańszczanie uwierzyli we własne umiejętności i w to, że każdego rywala, bez względu na jego klasę, da się pokonać. Nasza drużyna gra bez żadnych kompleksów. Co więcej, momentami reprezentantom nawet takich zespołów, jak Skra, Resovia czy Zaksa, drżała ręka, gdy po drugiej stronie siatki stawali gdańscy siatkarze.
Po piąte - drużyna Lotosu Trefla potrafi się podnosić po porażkach. Kiedy gdańszczanie zaliczyli wpadkę z Cuprumem Lubin, nie potrzebowali dużo czasu, by podnieść się z kolan. Już w kolejnym spotkaniu wrócili z pełną mocą. A to buduje charakter drużyny i dowodzi, że potrafi ona przezwyciężać kryzysy, które są nieodłącznym elementem sportu.
Po szóste - w tym sezonie zespoły ze ścisłej czołówki nie wydają się już takie straszne. Każdy z wielkich faworytów zaliczył już jakąś wpadkę. Choć nadal oczywiście w PlusLidze brylują zespoły, które od wielu lat są na głównej scenie, to jednak ich przewaga nie jest już tak wyraźna. To dobry znak dla Lotosu Trefla i szansa na atak na czołówkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?