Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesienna Lechia Gdańsk w liczbach. Zawodzi skuteczność, ale nie kibice [PODSUMOWANIE]

Rafał Rusiecki
Stojan Vranješ najczęściej próbuje zaskakiwać bramkarzy rywali.
Stojan Vranješ najczęściej próbuje zaskakiwać bramkarzy rywali. Tomasz Bolt/Polskapresse
Sportowe wyniki biało-zielonych nie idą w parze ze średnią frekwencją na PGE Arenie Gdańsk. Gdański zespół prowadziło w tym sezonie trzech trenerów. U steru został ostatecznie Jerzy Brzęczek - czas na podsumowania liczbowe rundy jesiennej w wykonaniu Lechii Gdańsk.

Próżno szukać piłkarzy Lechii Gdańsk w czubie tabeli T-Mobile Ekstraklasy. A tam mieli się przecież znaleźć. Po raz kolejny okazało się, że w futbolu wyżej ceniona jest rozumiejąca się drużyna, niż taka - nawet zdolna - ale budowana naprędce. To był niestety grzech kardynalny właścicieli Lechii. Właścicieli z Zachodu, którzy mieli wzbogacić biało-zielonych o tzw. know-how (kompetentną wiedzę, w tym przypadku związaną z prowadzeniem piłkarskiego klubu).

Nie sposób nie wspomnieć o tym, że władze Lechii zbagatelizowały sprawę obsadzenia stanowiska trenera osobą charyzmatyczną, znającą realia polskiego futbolu. Portugalczyk Joaquim Machado okazał się złym wyborem. Zastąpili go we wrześniu jego asystenci Tomasz Unton i Maciej Kalkowski. Zostali jednak rzuceni na zbyt głęboką wodę, a na dodatek mieli za mało czasu, aby się wykazać. W listopadzie zmienił ich Jerzy Brzęczek, który również jest trenerem na dorobku, a na tym stanowisku w ekstraklasie stawia pierwsze kroki.

Na bakier ze skutecznością

Po 19 spotkaniach sezonu zasadniczego gdańszczanie są więc tuż nad strefą spadkową. W tabeli z dorobkiem 21 punktów wyprzedzają jedynie Koronę Kielce (21), Ruch Chorzów (17) oraz Zawiszę Bydgoszcz (9).

Największą bolączką biało-zielonych była bez wątpienia skuteczność. Lechiści w liczbie oddanych strzałów uplasowali się na 5 miejscu w stawce [285 - wszystkie dane podajemy za www.ekstraklasa.org]. 98 z tych strzałów było celnych, co dało im także piąte miejsce w gronie 16 zespołów. Tymczasem gdańszczanie zdobyli raptem 24 bramki (10 miejsce w lidze). Nieszablonowym ideałem może być tutaj GKS Bełchatów, który zdobył najmniej bramek - tylko 16 - a zajmuje 9 miejsce w tabeli z dorobkiem aż 27 punktów.

Ponadto Lechia bardzo rzadko decyduje się na akcje w linii formacji defensywnych rywali. Została złapana na spalonym 24 razy. Mniej ma tylko Bełchatów - 19, a najwięcej Legia Warszawa - 62. Jest przy tym średniakiem, jeśli chodzi o liczbę fauli (279 przewinień). Najbardziej bezpardonowo gra natomiast Lech Poznań (302).

Najczęściej na listę strzelców w zespole biało-zielonych wpisywali się chorwacki napastnik Antonio Čolak oraz Piotr Wiśniewski - po 6 razy (oddali po 15 celnych strzałów). Čolak był jednak bardziej "uniwersalny", ponieważ popularny "Wiśnia" 5 z 6 bramek zdobył przeciwko Piastowi Gliwice. Zresztą hurtowe strzelanie goli w ostatnich latach nie było domeną indywidualności. Wybija się z tego trendu Abdou Razack Traore. W sezonie 2012/13 zdobył on 9 goli, a w 2010/11 aż 12 i został wicekrólem strzelców ekstraklasy. Wynik Chorwata i Wiśniewskiego jest jednak budujący w kontekście poprzedniego sezonu, kiedy to najlepsi Piotr Grzelczak i Stojan Vranješ zaliczyli po 7 trafień.

Kto najczęściej próbuje zaskakiwać bramkarzy? Czytaj na kolejnej stronie!

Teraz Vranješ najczęściej próbuje zaskakiwać bramkarzy rywali. Celnie ostrzeliwał ich bramkę aż 20 razy (szósty wynik w stawce, najczęściej robi to Mateusz Piątkowski z Jagiellonii - 31). Zdobył jednak tylko 4 bramki, co daje mu skuteczność na poziomie 20 procent. Spośród czołówki strzelców najlepiej wygląda tutaj Mateusz Zachara z Górnika Zabrze (8 goli na 11 celnych prób), Paweł Brożek z Wisły Kraków (10 bramek na 16 prób) i Orlando Sa z Legii Warszawa (9 goli na 16 prób).

Jeśli agresywność piłkarzy mierzyć liczbą fauli, to w Lechii na największego "przecinaka" urasta Antonio Čolak. W nieprzepisowy sposób powstrzymywał on rywali aż 42 razy. Więcej grzechów ma na swoim koncie tylko Luis Carlos z Zawiszy Bydgoszcz (44). Najwięcej żółtych kartoników w naszym zespole - po 4 - zebrali jednak Ariel Borysiuk, Rafał Janicki i Maciej Makuszewski. Wśród 20 zawodników T-Mobile Ekstraklasy, którzy zostali ukarani czerwonymi kartkami, znalazło się za to aż trzech lechistów. Byli to: Ariel Borysiuk (bezpośrednia czerwona kartka w 10 minucie meczu ze Śląskiem Wrocław), Mavroudis Bougaidis (bezpośrednia w 45 minucie drugiego meczu z Piastem Gliwice) oraz Maciej Makuszewski (za dwie żółte w pierwszym meczu z Piastem w 85 minucie). Tylko indywidualne kary z gliwickim zespołem nie przełożyły się na stratę przez Lechię punktów.

Kibice są bardzo stęsknieni
Jeśli z szumnych zapowiedzi przed sezonem coś w Gdańsku wyszło, to duża w tym zasługa wiernej publiczności. PGE Arena była bowiem trzecim w Polsce stadionem pod względem średniej frekwencji. Odwiedzało ją więc co mecz ok. 13,3 tys. osób. Lepsze w tym zestawieniu były jedynie stadiony w Poznaniu (średnio 14 530) oraz Warszawie (14 434). Na szarym końcu znalazły się natomiast: Bełchatów (3178), Zabrze (3000, ale tutaj trzeba pamiętać o przebudowie stadionu i czasowym ograniczeniu miejsc) oraz Bydgoszcz (2358).

Najwierniejsi kibice Lechii wciąż liczą, że tak jak w ubiegłym roku, tak i teraz uda się wskoczyć do tzw. grupy mistrzowskiej. Aby tak się stało, piłkarze tej zimy muszą bardzo mocno popracować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki