Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emigracja zarobkowa. Cierpią nie tylko dzieci [RAPORT rzecznika praw dziecka]

Jarosław Zalesiński
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak w niedawno opublikowanym raporcie  apeluje, by dzieci, których rodzice pracują za granicą,  nie nazywać "eurosierotami", bo ma to negatywne i stygmatyzujące konotacje ( zdjęcie ilustracyjne).
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak w niedawno opublikowanym raporcie apeluje, by dzieci, których rodzice pracują za granicą, nie nazywać "eurosierotami", bo ma to negatywne i stygmatyzujące konotacje ( zdjęcie ilustracyjne). M.Suchan/archiwum PP
Co piąte polskie dziecko może powiedzieć: Mój tata, moja mama pracują za granicą. Opracowany na zlecenie rzecznika praw dziecka raport weryfikuje wiele stereotypów na temat "eurosierot".

Osłabienie jakości opieki i więzi, zachwianie stabilnego rytmu życia rodziny, trudności wychowawcze, a w skrajnych sytuacjach rozpad małżeństwa - takie są społeczne konsekwencje zarobkowych emigracji Polaków. To niektóre z wniosków autorów raportu, opracowanego na zlecenie rzecznika praw dziecka. Raport podsumowuje 10 lat członkostwa Polski w Unii Europejskiej.
Raport "Dziecko, rodzina i szkoła wobec migracji rodzicielskich: 10 lat po akcesji do Unii Europejskiej" nie jest jednak, mimo wszystko, zredagowany w alarmistycznym tonie. Jego autorzy zwracają na przykład uwagę na fakt, iż 90 procent ankietowanych dzieci pozytywnie wypowiadało się o swoim domu rodzinnym, mimo iż doświadczają długotrwałej nieobecności jednego z rodziców lub nawet obojga (w prawie co drugiej emigracyjnej rodzinie w takim przypadku rolę rodziców biorą na siebie dziadkowie).

- W rozmowach z nauczycielami dowiaduję się, że kłopoty wychowawcze, przypadki anoreksji i bulimii, inne zaburzenia emocjonalne i choroby bardzo często występują u dzieci i młodzieży, których oboje lub jedno z rodziców przebywają na stałe za granicą - komentuje dane raportu historyk i działacz regionalny prof. Cezary Obracht-Prondzyński.
I dodaje: - Emigracja, wysiedlenia, krótkotrwałe wyjazdy zarobkowe - to wszystko jest dla Kaszubów i Pomorzan chlebem powszednim od wieków.

- Z naszego punktu widzenia nie można mówić o problemie "eurosierot" - podobnie twierdzi Cezary Horewicz, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie z Gdyni. - Nie ma u nas dzieci, które z powodu wyjazdu rodziców muszą być skierowane do pieczy zastępczej.

Mówienie o "dramacie polskich dzieci" - zwłaszcza na Wybrzeżu, gdzie przez dziesiątki lat tysiące młodych ludzi wychowywało się w rodzinach marynarskich, z nieobecnym przez długie miesiące ojcem - brzmi zatem nieco dziwnie. Choć z drugiej strony nie można udawać, że zagrożeń w ogóle nie ma.

Rzecznik zamawia raport
Badanie "Dziecko, rodzina i szkoła wobec migracji rodzicielskich: 10 lat po akcesji do Unii Europejskiej" zrealizowała na zamówienie rzecznika praw dziecka Wyższa Szkoła Nauk Społecznych Pedagogium. W połowie tego roku w stu polskich szkołach zebrano ponad 4 tys. ankiet od uczniów i 272 od nauczycieli.
To drugi taki raport. W pierwszym, powstałym w 2008 r., do rodziców pracujących za granicą przyznało się o 7 proc. więcej uczniów, czyli 27 proc. dzieci. Oznacza to, że albo zmalała skala emigracji zarobkowej, albo - co bardziej prawdopodobne - rodziny w całości przeniosły się na stałe za granicę.

W 2014 r. najwięcej rodziców wyjeżdża za pracą z województw zachodniopomorskiego (28,7 proc.), lubuskiego (26,5 proc.) i podlaskiego (25,3 proc.). Najmniej z Mazowsza i Łódzkiego (ok. 10 proc). Pomorze, z marynarskimi rodzinami, plasuje się pośrodku tabeli, ze średnią wynoszącą około 20 proc.

Najczęściej poza granicami kraju zarabiają ojcowie (17,4 proc.), matki stanowią zaledwie 6,5 proc. wyjeżdżających. Rodziny, w których migrują do pracy oboje rodzice, to 3,5 proc. wszystkich badanych. Jednak aż w dwóch trzecich przypadków rodzice opuszczają dom na zmianę - raz mama, raz tata. Przy czym większość i tak pozostaje poza domem nie dłużej niż dwa miesiące. Tylko trzy osoby na sto (a są to przeważnie mężczyźni) pracują poza granicami ponad rok.

Nic za darmo.
Jak twierdzą autorzy raportu - część rodzin płaci za to "brakiem uczestnictwa rodziców w codziennym życiu dzieci, odczuciem osamotnienia, osłabieniem jakości opieki, więzi, brakiem wspólnego czasu wolnego, stabilizacją rytmu życia rodziny, trudnościami wychowawczymi, rozpadem małżeństwa". Jednak z drugiej strony wskazują, że wyjazd ojca nie zmienia zasadniczo profilu opieki nad dzieckiem, która i tak pozostaje w gestii kobiety...

Często rolę wspierających rodzinę przejmują pozostali krewni, głównie dziadkowie (w prawie co drugim przypadku). Badania także pokazują, że współczesne technologie (ponad 50 proc. wyjeżdżających korzysta ze Skype'a) pozwalają na częste komunikowanie się z rodziną i czasami nawet "zdalne sterowanie" jej życiem. Oczywiście nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu, ale takie ojcowanie lub matkowanie z dystansu przynosi pewne cząstkowe efekty. Ankietowani wskazywali także na częste korzystanie z taniego transportu lotniczego, dzięki któremu może dochodzić do w miarę regularnych spotkań rodziny.
Uczniów z "rodzin transna- rodowych" pytano także o to, jak oceniają swój dom. Odpowiedzi mogą zaskakiwać - u aż 90 proc. dominuje jego pozytywne postrzeganie. Dokładniejsze badania pokazały, że przeważnie negatywne oceny formułowały dzieci z domów, z których wyjechała matka.

Nauka i dyscyplina
Ankietowani nauczyciele z reguły stwierdzali, że dzieci wyjeżdżających rodziców uczą się gorzej. Jednak z dokładniejszych badań wynika, że nie wszystkie i nie zawsze. W raporcie czytamy: "Mankamentem takiego rozwiązania metodologicznego jest trudność w szacowaniu skali zjawiska: badani dyrektorzy i nauczyciele mogą odnosić się do uogólnionego doświadczenia, generalizując skrajne przypadki na całą grupę dzieci z rodzin transnarodowych". Zauważono za to pewne ciekawe zjawisko - im lepiej wykształcony jest nieobecny ojciec, tym większe ryzyko pojawienia się problemów z nauką w wyższych klasach szkół średnich. Do końca nie wiadomo, czy rola ojca polega w takim przypadku bardziej na przypilnowaniu, czy też na pomocy np. w matematyce.

Tomasz Zieliński, polonista z sopockiego liceum , także radzi, by nie generalizować. - Oczywiście są przypadki, gdy wyjazd jednego z rodziców (zwłaszcza matki) sprawia, iż rośnie ryzyko trudności szkolnych- tłumaczy. - Po prostu nie ma kto ucznia dopilnować. Jednak podobnie zdarza się w innych, stresujących sytuacjach, np. z powodu rozwodu rodziców lub z powodów emocjonalnych. W wieku 16-19 lat pojawiają się pierwsze miłości, które równie skutecznie potrafią zaburzyć proces nauczania.
Podobnie wygląda sytuacja, gdy pytano o problemy z dyscypliną. Wbrew stereotypom fakt wyjazdu rodzica ma nieco mniejsze znaczenie niż płeć ucznia, jego wiek (im starszy uczeń, tym większe prawdopodobieństwo spóźnień) oraz to, jaka jest specyfika rodziny. Jednak okazuje się, że nieobecność "dyscyplinującego" taty wpływa na częstotliwość spóźnień uczniów obojga płci. Z kolei wyjazd matki sprawia, że zwiększa się liczba nieusprawiedliwionych nieobecności, ale... tylko wśród chłopców.

U uczniów szkół podstawowych nie zauważono, by rodzic pracujący za granicą zwiększał ryzyko sięgania po nikotynę, alkohol i narkotyki. Gorzej już jest w szkołach ponadpodstawowych, zwłaszcza w pierwszych tygodniach po wyjeździe mamy lub taty.
I na koniec ciekawe spostrzeżenie - dzieci z rodzin transnarodowych - rzadziej niż rówieśnicy rwą się do bitki, rzadziej popełniają też przestępstwa. Są bardziej odpowiedzialne.
Za to dzieci rodziców pracujących za granicą są częściej niż koleżanki i koledzy gotowe do opuszczenia kraju. O ile wśród wszystkich młodych Polaków 38,9 proc. deklaruje, że chce mieszkać poza ojczyzną, to w tej grupie mówi tak niespełna połowa badanych.

C.Obracht-Prondzyński: Emigracja na stałe wpisana w los mieszkańców Pomorza [ROZMOWA]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Emigracja zarobkowa. Cierpią nie tylko dzieci [RAPORT rzecznika praw dziecka] - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki