Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plebiscyt Dziennika Bałtyckiego. Piotr Myszka - kolejny rok to szansa

Rafał Rusiecki
Przemyslaw Swiderski
Przedstawiamy kolejną sylwetkę sportowca, który bierze udział w naszym plebiscycie. Dziś Piotr Myszka z AZS AWFiS Gdańsk.

O tym sezonie sympatyczny deskarz z Gdańska chciałby zapomnieć jak najszybciej. Zdobył co prawda w olimpijskiej klasie RS:X mistrzostwo Europy. Na mistrzostwach globu był jednak czwarty. Co istotne, w tych najważniejszych regatach pech go nie opuszczał.

Zaczęło się w tureckim Cesme, gdzie podczas rywalizacji Europejczyków spisywał się rewelacyjnie. Aż do wyścigu medalowego, w którym najechał na niego na starcie... kolega z reprezentacji Polski - Paweł Tarnowski. Myszce udało się pozbierać i odrobił aż cztery miejsca, ale najadł się strachu i tuż po zakończonym wyścigu nie wiedział, czy obronił złoto.

Podczas mistrzostw globu w Santander nie było wcale prościej. Tym razem sprawę zawalił cały zespół. Do wyścigu medalowego Przemysław Miarczyński z SKŻ Ergo Hestia Sopot był na trzeciej pozycji, a Piotr na drugiej. Wydawało się, że dwa medale dla Polski są pewne. Stało się jednak inaczej.

- Medal straciłem nie ze swojej winy - mówi nam Piotr Myszka. - Tuż przed startem razem z Przemkiem zostaliśmy ukarani dwoma punktami. Sędziowie chcieli się wykazać, bo w wyznaczonej strefie nie było naszego sprzętu. Byłem zły, wściekły na trenerów, że tego nie dopilnowali. Później okazało się, że tych dwóch punktów zabrakło mi do brązowego medalu.
Miarczyński ostatecznie wylądował na drugim miejscu, a Myszka tuż za podium.

- Dwie godziny przed startem sprzęt musiał znaleźć się w strefie wyznaczonej przez organizatora - wyjaśnia Cezariusz Piórczyk, trener AZS AWFiS Gdańsk i drugi trener w reprezentacji Polski.

- Nie było jednak do końca jasne, gdzie ta strefa jest. Sprzęt znalazł się, ale 200 metrów dalej. Spóźniliśmy się o 5 minut i tych odjętych punktów zabrakło później do medalu. Myślę, że wszyscy to bardzo mocno odczuli.

Wrześniowe wydarzenia w Hiszpanii okazały się więc nauczką dla wszystkich. Piotr Myszka stara się jednak nie rozmyślać o tamtej wpadce.

Nie siedzę i nie płaczę - mówi 33-letni windsurfer. - Trzeba zrobić wszystko, aby w przyszłym roku się wykazać. Powinniśmy się spodziewać walki na najwyższym poziomie, medali na czołowych imprezach. W kwalifikacjach krajowych do igrzysk w Rio Przemek i Paweł też będą chcieli powalczyć. Nie ukrywam, że rozgrywane w czerwcu na Sycylii mistrzostwa Europy i w październiku w Omanie mistrzostwa świata będą dla mnie bardzo ważne.

Na pewno przyszły rok będzie ciekawy, bo mamy aż trzech zawodników na porównywalnym poziomie. Kto wygra regaty kwalifikacyjne, ten pojedzie na igrzyska - dodaje trener Piórczyk.

Nagrodą dla najlepszego Polaka będzie w sierpniu możliwość wzięcia udziału w preolimpijskich regatach w Rio. Zresztą w słonecznej Brazylii Myszka jest właśnie teraz. Będzie tam trenował do 21 grudnia.

- Mam taką możliwość i chcę pływać tutaj jak najczęściej -wyjaśnia gdańszczanin. - Zgrupowanie w Rio umożliwia mi zżycie się z tym akwenem, czucie tutejszych prądów i wiatrów. To szczegóły, które będą miały znaczenie podczas igrzysk w 2016 roku. Poza tym mamy tutaj kontener ze sprzętem i trzeba tylko dolatywać samolotem na miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki