Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Unii autorytet polityka jest ważniejszy niż zdolności językowe

Barbara Szczepuła
Grzegorz Mehring / Archiwum Polskapresse
- Donald Tusk do tej pory przywykł wydawać polecenia. Jego nowe stanowisko wymaga głównie umiejętności szukania kompromisów - mówi poseł do Parlamentu Europejskiego Janusz Lewandowski

Donald Tusk zaczął pracę w Brukseli na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej od wezwania na pomoc Pana Boga: Oh, my God!
Rozpoczął w swoim stylu, z poczuciem humoru, demonstrując przy okazji dobrą znajomość języka angielskiego. Jest w Brukseli osobą znaną z bezpośredniego sposobu bycia, więc nikogo nie zaskoczył.

Jego głównym zadaniem będzie organizowanie europejskich szczytów, czyli spotkań premierów lub prezydentów państw UE. Jako polski premier bywał na poprzednich szczytach, więc wie, "czym się to je".
To, że został szefem Rady Europejskiej wynika z rosnącej wagi Polski, ale także osobistego autorytetu, jakim się cieszy w Brukseli. Zyskał go podczas posiedzeń zwanych szczytami, a także podczas rozmów kuluarowych. Miał wiele okazji, by przyjrzeć się pracy Hermana van Rompuya. Wydaje mi się jednak, że Donald Tusk zechce wzbogacić o nowe elementy tę formalnie opisaną rolę...

Wzbogacić?

Van Rompuy okazywał swój talent w chwilach krytycznych, reagował na kryzysy, które już się pojawiły. Tusk natomiast - jak sądzę - będzie chciał być w większym stopniu liderem, uprzedzać pewne wydarzenia, inicjować je, choć w sensie czysto formalnym rola aktywna, legislacyjna w Unii przypada Komisji Europejskiej.

Na stanowisku przewodniczącego RE trzeba podobno jak najczęściej używać słowa "kompromis". I umieć słuchać. Czy Tusk umie słuchać?
Tusk ma nieco inny temperament polityczny niż jego poprzednik. W PO i w rządzie raczej wydawał polecenia niż wsłuchiwał się w czyjeś racje. W nowej roli z pewnością będzie się umiał odnaleźć, bo wie, że jest to sztuka kompromisu.

Osiemnastego grudnia odbędzie się pierwszy szczyt. Jaka tematyka go zdominuje?
Nie będzie to szczęśliwie dyskusja o oddzielnym budżecie strefy euro - przynajmniej mam taką nadzieję. Wiadomo, że z tym zagadnieniem Europa będzie się w końcu musiała zmierzyć i rozstrzygnąć, czy budować odrębne instrumenty budżetowe dla strefy euro, czy nie, ale na szczęście ta niewygodna dla Tuska sprawa odwleka się w czasie. Tematem stanie się zatem prawdopodobnie program inwestycyjny przedstawiony w zeszłym tygodniu w Strasburgu przez przewodniczącego Komisji Europejskiej, Jean-Claude'a Junckera. Chodzi o ożywienie gospodarki europejskiej przy pomocy programu inwestycyjnego wartego trzysta piętnaście miliardów euro.

W pierwszym dniu swojego urzędowania przewodniczący Tusk podkreślił, że waluta euro jest atutem, a nie wadą Wspólnoty. Mówiąc to myślał chyba także o Polsce?
W Unii Europejskiej istnieje dziś wola polityczna obrony wspólnej waluty. Żaden z liderów europejskich nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za jej ewentualne fiasko, które byłoby również porażką wspólnoty europejskiej. Euro jest także traktatową przyszłością Polski i trzeba się z taką perspektywą zmierzyć, wierząc, że pomimo stagnacyjnych nastrojów nowa architektura strefy euro daje większe bezpieczeństwo udziałowcom niż krajom, które pozostają poza strefą.

Czy myśli Pan, że w czasie kadencji Donalda Tuska Polska znajdzie się w strefie euro?
Mówi pani zapewne o perspektywie dwóch kadencji, a więc do roku 2019? Rozstrzygną to najbliższe wybory parlamentarne do polskiego Sejmu. To problem nie tylko ekonomiczny, ale i polityczny. Z kryteriami ekonomicznymi Polska się upora.

Dużego zaangażowania będzie wymagał od przewodniczącego Rady Europejskiej problem Wielkiej Brytanii, a ściślej powstrzymania jej przed opuszczeniem Wspólnoty. Czy Donald Tusk sobie z tym poradzi?
Wywodzącemu się ze środowiska liberałów Tuskowi na pewno zależy na tym, by anglosaski powiew wolności czuło się w Unii Europejskiej. Będzie o to zabiegał. Umie znaleźć wspólny język z premierem Cameronem w rozmowie o odbiurokratyzowaniu Brukseli oraz lepszym stanowieniu prawa, z czego i ja się cieszę. W stosunku do Wielkiej Brytanii Donald Tusk używa języka "pozyskującego", a nie języka konfrontacji. Problemy swobodnego przepływu pracowników i praw emigrantów zostawia premier Ewie Kopacz.

Nie będzie musiał jej wesprzeć?
O prawa polskich emigrantów premier Kopacz musi się upomnieć razem z liderami Słowacji, Bułgarii i państw bałtyckich, którzy mają ten sam problem. W tej materii najskuteczniejsza jest Komisja Europejska, jako strażnik traktatów i zasady niedyskryminacji. I to komisja musi przypominać Anglikom, na jakich zasadach zbudowana jest UE. Jeśli chcą korzystać ze swobody przepływu kapitału - a jako centrum finansowe Europy z pewnością chcą - muszą przestrzegać zasady swobodnego przepływu ludzi.

Wśród podstawowych zadań stojących przed prezydentem Tuskiem wymienia się utrzymanie spójnej linii krajów UE wobec agresywnej polityki Rosji. Czy stosunków z Władimirem Putinem nie utrudni Donaldowi Tuskowi to, że jest Polakiem?
Nie sądzę. Tusk jest postrzegany nie jako rusofob, ale jako pragmatyk. Jego kadencja będzie jednak przebiegać pod znakiem nieprzyjaznej geopolityki. Nie udało się niestety przenieść za wschodnią granicę Wspólnoty reguł demokracji i rządów prawa. Nie spełniły się też nadzieje związane z arabską wiosną. Zarówno więc za wschodnią, jak i za południową granicą Unii mamy dziś wojenne pożary.

Wydaje się, że prezydent Putin chciałby przede wszystkim rozmawiać z panią kanclerz Merkel.

Rzeczywiście, Putin stara się omijać dyplomację europejską, zmierzając wprost do Berlina. Tam szuka rozwiązań, które wybawią go od coraz bardziej dotkliwych sankcji.

Pani kanclerz twardo broni tych sankcji.
Mamy szczęście. Obecni przywódcy Niemiec, wywodzący się z dawnej NRD, znają smak komunizmu i mają mniej złudzeń, co do Rosji i Putina niż wielu przywódców zachodnich. Są tam przypadki skrajne, jak choćby Marine Le Pen, aspirująca do prezydentury Francji, a czerpiąca pożyczki od Kremla. Putin szuka i niestety znajduje sprzymierzeńców w dziele osłabiania Unii Europejskiej.

Od dłuższego czasu trwają negocjacje między UE i USA na temat stworzenia wspólnej przestrzeni gospodarczej. Gdyby tak się stało, powstałby najpotężniejszy blok ekonomiczny świata. Rozmowy nie są jednak łatwe. Jaka może tu być rola prezydenta Rady Europejskiej?
Poczucie osamotnienia naszej cywilizacji, do której należy zarówno Europa, jak i Ameryka, w świecie różnych religii i kultur, nakazuje nam taki sojusz i przewodniczący Tusk o tym wie. Dobrze rozumie znaczenie bezpieczeństwa euroatlantyckiego, które wymaga zwierania szyków. Negocjacje są poufne, ale jestem przekonany, że przewodniczący Rady Europejskiej będzie sprzymierzeńcem komisarz Cecilii Malmström, która przejęła negocjacje od Karela De Guchta, mego sąsiada z kolegium komisarzy. W dzisiejszym świecie taki sojusz jest po prostu koniecznością, zwłaszcza że po obu stronach Atlantyku narastają uprzedzenia i lęki podsycane przez przeciwników tego sojuszu. Racje strategiczne, w tym bezpieczeństwo, powinny górować nad czystym rachunkiem ekonomicznym.

Donald Tusk dobrze zna wszystkich europejskich przywódców, ale podobno najlepiej porozumiewa się z panią kanclerz Merkel. A jak z innymi? Ma z nimi też kontakty prywatne?
Sympatie osobiste rozkładają się różnie i niekoniecznie pokrywają się ze wspólnotą poglądów. Donald Tusk jest na przykład w dobrej komitywie ze słowackim premierem Robertem Fico i z premierem Węgier Viktorem Orbanem, z którym łączy go zamiłowanie do piłki nożnej, mimo że mają różne poglądy na temat Rosji i integracji europejskiej.

Gabinet przewodniczącego UE jest międzynarodowy. Czy to ułatwia pracę?
To konieczność. Urzędnicy jego gabinetu mają różne kompetencje zawodowe i -co ważne - różne wrażliwości narodowe. W gabinecie Donalda Tuska nad wszystkim czuwa Piotr Serafin, bardzo sprawny gracz europejski. To prawa ręka przewodniczącego.

Donald Tusk szlifował swój język angielski, podobno z dobrym efektem. Czy wszyscy unijni politycy posługują się literacką angielszczyzną?
Unijni urzędnicy znają perfekt po kilka języków. Z politykami bywa różnie. W ich przypadku jednak ważniejszy od zdolności językowych jest autorytet polityczny. Co ciekawe, politycy z mniejszych krajów znają z reguły więcej języków niż ci z dużych. Lingwistycznie nie do pobicia są Luksemburczycy.

A czy prywatnie politycy i urzędnicy unijni trzymają się w swoich grupach narodowych, czy też chodzą na mule do restauracji przy Grande Place ponad podziałami narodowymi?
Także ponad podziałami. Po pięciu latach, które spędziłem w Parlamencie Europejskim i kolejnych pięciu na stanowisku komisarza, mam wielkie uznanie dla sprawności unijnych urzędników. Chciałbym, by i Polska dorobiła się takich profesjonalistów. Ale by tak się stało, należałoby skończyć z tanim państwem, które czasami zamienia się w państwo dziadowskie i nie wypełnia swoich zadań wobec obywateli. Sukces ostatniego ćwierćwiecza wziął się z zaradności i kreatywności Polaków, a w znacznie mniejszym stopniu z sprawności państwa, które okazuje często swoją słabość, od PKW po sądownictwo.

Czy przewodniczący Rady Europejskiej ma trochę prywatnego czasu, czy można go spotkać w kinie, czy w muzeum? Albo na boisku?
Donald Tusk potrafi dobrze zorganizować sobie czas prywatny. Jego funkcja nie jest aż tak absorbująca, jak np. funkcja szefa Komisji Europejskiej. Bliżej raczej do roli przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Choć Jerzy Buzek piastując to stanowisko dał się poznać jako pracoholik!

Polak na czele Rady Europejskiej! Ciągle jeszcze trudno mi w to uwierzyć.
Cała Unia Europejska jest serialem zrealizowanych utopii! Kiedyś niewyobrażalny był choćby brak granicy między Francją i Niemcami albo Niemcami i Polską. Jeszcze niedawno wydawałoby się niemożliwe, by Polak zajął fotel prezydenta Unii. I to się spełniło. Mam przed sobą na biurku stertę artykułów na ten temat z różnych gazet ukazujących się w krajach Unii i na świecie. Patrząc na nie myślę, że trzeba mieć w sobie ogromną ilość żółci i kompleksów, żeby się z tego nie cieszyć.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W Unii autorytet polityka jest ważniejszy niż zdolności językowe - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki