Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witold Bock nie jest już księdzem. Pozostał chrześcijaninem [TREŚĆ DEKLARACJI]

Kamila Grzenkowska
Witold Block - jeszcze wówczas ksiądz
Witold Block - jeszcze wówczas ksiądz Robert Kwiatek/ Archiwum DB
Opuszczam społeczność Kościoła rzymskokatolickiego, nie pełniąc kanonicznie rozumianych urzędów - tymi słowami ksiądz Witold Bock, współtwórca Areopagu gdańskiego, poinformował, że odchodzi ze stanu duchownego.

Napisany przez niego list, zatytułowany "Deklaracja konwersji", zaadresował do 33 osób, w tym do 17 księży, m.in. do abp. Sławoja Leszka Głódzia - metropolity gdańskiego, abp. seniora Tadeusza Gocłowskiego, kardynała Kazimierza Nycza - metropolity warszawskiego, i ks. Józefa Klocha - rzecznika Konferencji Episkopatu Polski.

Ks. Bock zaznaczył w piśmie, że nie rezygnuje całkowicie z chrześcijaństwa. Wprowadza jednak "nowy ład w swoim życiu religijnym".

"Konwersja, którą uroczyście deklaruję, ufundowana jest na ładzie refleksywnych, przepracowanych zasobów, gromadzonych przeze mnie dzięki spotkaniom z ludźmi, skrupulatnemu studium, jak i tajemniczym przypadkom. Było to możliwe także dzięki wspólnocie katolickiej" - napisał duchowny. Zaznaczył też, że od teraz jest osobą prywatną.

Przeczytaj CAŁĄ DEKLARACJĘ KONWERSJI WITOLDA BOCKA

Witku, dlaczego?

Ta informacja obiegła w środę w błyskawicznym tempie wszystkie lokalne media. Ks. Bock był doskonale znany zwłaszcza w środowisku dziennikarskim, gdyż przez kilka lat pełnił funkcję sekretarza prasowego gdańskiego metropolity abp. Tadeusza Gocłowskiego. Wczoraj był jednak nieuchwytny dla mediów, poza "Gazetą Wyborczą Trójmiasto", którą jako pierwszą poinformował o swojej decyzji.
Co było przyczyną odejścia ks. Witolda? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Miał on jakoby do tej decyzji dojrzewać przez ostatnich kilka lat. Jednocześnie zapowiedział, że pierwszych komentarzy udzieli za kilka miesięcy - w Wielkim Tygodniu 2015, bo wszystko, co powiedziałby wcześniej "byłoby naznaczone emocjami". "Wyborcza" cytuje anonimowego przyjaciel Bocka, który stwierdził, że miał on już dosyć zakłamania, w jakim żyje polski kler.

Był bardzo barwną postacią, a osoby, które go znają, określają go jako sympatycznego i miłego, bardzo otwartego na świat i ludzi człowieka. Uważany jest za prawdziwego humanistę, z otwartym umysłem, który chętnie rozmawiał i duchowo wspierał wiernych.

Ks. Bock dał się poznać przede wszystkim w latach 1998-2008, kiedy objął funkcję sekretarza prasowego metropolity gdańskiego. Był też duszpasterzem dziennikarzy. Wielu przedstawicieli mediów ceniło go za profesjonalizm i chęć współpracy.

Abp senior uwielbiał swojego podwładnego.
- Myślę, że to będzie wielki cios dla arcybiskupa Gocłowskiego. Trudno w to uwierzyć - mówi nam osoba związana z gdańskim Kościołem.

W ostatnim czasie Bock mieszkał w Warszawie, przy parafii pw. św. Michała Archanioła. Pisał tam doktorat pt. "Rytuał obywatelski. Model debaty na przykładzie Gdańskiego Areopagu". Ma się on doczekać w niedalekiej przyszłości wydania książkowego.

Wcześniej przez ponad 20 lat duchowny mieszkał na plebanii przy bazylice Mariackiej. Wieloletni gospodarz tej świątyni, ks. infułat Stanisław Bogdanowicz, nie chciał z nami rozmawiać o byłym już duchownym.

- Konwersja oznacza po prostu nawrócenie. Nie wiem, na co się nawrócił, ale najlepiej pomodlić się w jego intencji - podkreślił ks. Bogdanowicz.

Nie ukrywał przy tym, że nie jest zaskoczony postępowaniem byłego wikariusza bazyliki Mariackiej, którym był ks. Bock. - Nie ma żadnych powodów do zaskoczenia - odpowiedział krótko ks. infułat. - Nie chcę osądzać, tym bardziej że jestem już emerytem i mam teraz inne zainteresowania - dodał.

Demon szybkości

Ks. Bock budził też sporo kontrowersji. Mówiono, że nie stroni od luksusu. Często widywany był z cygarem w ręku. Był też członkiem jednego z gdańskich klubów żeglarskich, działających na Stogach.

- Miał małą łódź motorową z silnikiem o ogromnej mocy. Ksiądz Witek lubił pruć fale - śmieje się jeden z naszych rozmówców, także członek tego klubu.

Łódź miała niewielką kabinę i białą tapicerkę. Nie był to jednak żaden luksusowy jacht. Nie przepadał za samotnymi rejsami. Legendą obrosły wręcz organizowane przez niego wycieczki, na które zapraszał często znajome kobiety. I specjalnie się z tym nie ukrywał, bo jego łódź widywana była m.in. na Motławie, Wiśle i Szkarpawie. W pobliżu tej ostatniej, w okolicach Nowego Dworu Gdańskiego, miał dom.

"Wieczór Wybrzeża" w 2000 roku pisał o tym, że duchowny uwielbia szybkie auta. Gustował zwłaszcza w jednej marce - Fordzie Eskorcie, którą co jakiś czas wymieniał na coraz to nowszy model.

Miał też słabość do szybkich motocykli. Tę pasję zakończyło jednak "bliskie spotkanie" z tramwajem. Przesiadł się wtedy do forda focusa.

- Na teraz focus mi bardziej pasuje - mówił. - Jeżeli chodzi o umiłowanie do szybkiej jazdy, które mi kiedyś przypisywano, to obecnie zdecydowanie się zestarzałem.

Według Witolda Bocka, jego ówczesne auto było "przeciętne", akurat takie, jakie przystoi księdzu na jego stanowisku. Twierdził też wtedy, że duchowni nie powinni jeździć zbyt luksusowymi autami.

Gwiazda i parias

W Gdańsku zapamiętany zostanie jednak przede wszystkim jako jeden z inicjatorów Gdańskiego Areopagu - cyklu spotkań, które za każdym razem przyciągały tysiące słuchaczy i wielu interesujących rozmówców, także o światowej renomie. Pojawili na nich m.in. Norman Davies, Jan Nowak-Jeziorański, Siergiej Kowaliow, Janina Ochojska, Donald Tusk, Zyta Gilowska, Szewach Weiss, Ryszard Kapuściński, Władysław Bartoszewski, Aleksander Wolszczan, Magdalena Abakanowicz, Andrzej Wajda, Marco Politi, Ryszard Kaczorowski, abp Józef Życiński, Daniel Olbrychski, abp Kazimierz Nycz, Leszek Balcerowicz, Jerzy Buzek.

Organizowane dwa razy do roku debaty transmitowane były w TVN. Mówiono o "pozytywnym snobizmie".

Ks. Bockowi dobrze się wiodło, kiedy archidiecezją zarządzał abp Gocłowski. Sytuacja się zmieniła, gdy funkcję metropolity gdańskiego objął abp Sławoj Leszek Głódź. Panowie nie znaleźli wspólnego języka i ks. Bock przestał być rzecznikiem. O tym, że nie jest już duszpasterzem dziennikarzy, dowiedział się z komunikatu powołującego jego następcę. Dla niego samego zabrakło miejsca w archidiecezji. Wyjechał do Warszawy, gdzie otworzył przewód doktorski.

W jednym z wywiadów, jakich przed czterema laty Bock udzielił naszej redakcyjnej koleżance Barbarze Szczepule, mówił m.in. o braku szacunku.

- Mam wrażenie, że żyjemy w kraju, w którym nikt nikogo nie szanuje. Tak, można zauważyć coraz więcej izolacji. Izolacja daje złudne poczucie bezpieczeństwa, a przy wątłym charakterze również poczucie wyższości i najzwyklejszą chęć dominacji nad innymi. Odgradzanie się rodzi też podejrzliwość. Zgadzam się z tymi, którzy mówią o schamieniu obyczajów.

Hierarchowie nieuchwytni

Wczoraj próbowaliśmy zdobyć komentarze trójmiejskich duchownych w tej sprawie. Mało kto chciał się jednak wypowiadać. Zarówno abp Sławoj Leszek Głódź, jak i abp senior Tadeusz Gocłowski mieli wyłączone w środę telefony. Przebywają w Częstochowie na rekolekcjach. Niektórzy duchowni, z którymi udało nam się porozmawiać, zasłaniali się tym, że... księdza Bocka ledwo znają.

To już drugie w ciągu ostatnich dwóch lat głośne odejście ze stanu duchownego w archidiecezji gdańskiej. W styczniu 2013 roku na taki krok zdecydował się były przeor gdańskich dominikanów, ojciec Jacek Krzysztofowicz. Powodem jego decyzji była miłość do kobiety. Dzisiaj były duchowny pracuje jako teolog i psychoterapeuta. Pisuje też artykuły, ukazujące się w jednym z poczytnych magazynów.

W ostatnich miesiącach ze stanu duchownego zrezygnował też Piotr Szeląg, doktor prawa kanonicznego, przymierzany jakoby do stanowiska przewodniczącego sądu biskupiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki