Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Marek Hołyński: System dla PKW powinien być zamówiony poza przetargiem [ROZMOWA]

Rozmowa z prof. Markiem Hołyńskim
Prof. Marek Hołyński
Prof. Marek Hołyński
Z Prof. Markiem Hołyńskim, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Informatycznego, dyrektorem Instytutu Maszyn Matematycznych w Warszawie, rozmawia Tomasz Słomczyński.

Kiedy urzędnik ma nadzorować postawienie budynku, jest w stanie sobie z tym poradzić, samemu będąc inżynierem, posiadając wiedzę budowlaną. Może też skorzystać z usługi doradców, których na rynku jest mnóstwo. Jednak w sytuacji, gdy ma nadzorować budowę systemu informatycznego - już niekoniecznie sobie poradzi. Zgadza się Pan?
Tak, zgadzam się z tym.

Pójdźmy dalej. Każde zamówienie publiczne, niezależnie od tego, czy chodzi o prace budowlane, czy usługę informatyczną, musi być zlecone w drodze przetargu. A wtedy urzędnik musi mieć pojęcie o tym, co zamawia. Bo musi stworzyć dokument, który nazywa się Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia.

Sama ustawa ma swoje wady, ale nie jest taka zła. Wszystko zależy od tego, kto ją będzie stosował. Jeśli urzędnik nie ma pojęcia i dla własnej wygody kieruje się kryterium najniższej ceny, bo wtedy nie musi zastanawiać się nad merytorycznymi wymaganiami, to zaczynają się problemy. Natomiast są instytucje, w których ludzie są kompetentni i potrafią powiedzieć, czego chcą, również w obszarze informatyki.

Być może w większości przypadków tak jest. Ale jest kilka spektakularnych porażek. Mam tu na myśli rzecz jasna problem z liczeniem głosów po wyborach. Być może nie powinniśmy oczekiwać od urzędnika, który jest na przykład sędzią w stanie spoczynku, żeby potrafił zdefiniować swoje oczekiwania wobec informatyka, który ma wykonać usługę.

To nie jest do końca tak, bo niektórzy z tych urzędników mają spore doświadczenie i nawet jeśli nie są informatykami, to wiedzą, na czym to wszystko polega. A jeśli nie mają tego doświadczenia, to jest sporo firm doradczych, które wspomagają w pisaniu Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia, są kompetentne i potrafią to całkiem nieźle zrobić. Dlatego uważam, że problem nie leży w samej ustawie Prawo zamówień publicznych, ale w sprawności urzędów. Przyjrzyjmy się, jak wyglądała procedura przetargowa w przypadku systemu, który miał liczyć głosy wyborcze. Przetarg został ogłoszony w zeszłym roku. Był źle napisany i został unieważniony. W styczniu zaczęto przygotowywać nowe wymagania przetargowe i przetarg został ogłoszony w lipcu. To oznacza, że ktoś miał zrobić ten system w trzy miesiące. Czyli proces przygotowania przetargu był trzy albo cztery razy dłuższy niż sam proces wykonania. A powinno być odwrotnie. Urzędnicy powinni w trzy miesiące przygotować przetarg i dać wykonawcy rok na wykonanie zadania. Wtedy byłyby szanse na realizację.

W odpowiednim momencie powinien znaleźć się ktoś, kto powiedziałby: nie, panowie, tego się nie da zrobić w trzy miesiące.
Dokładnie tak powinno być. Tym kimś powinien być urzędnik, który zdawałby sobie sprawę, że w trzy miesiące nie da się tego zrobić. Ci sędziowie rzeczywiście byli niekompetentni. Ja brałem udział w budowie systemu, który obsługiwał referendum unijne - i wyszło bardzo dobrze, ale kontakt z tymi ludźmi z biura wyborczego... Tu nawet nie chodzi o to, że oni nie znali się na informatyce. Nie wiem, jak mogli zostać sędziami... Natomiast byli tam też ludzie, którzy zajmowali się tylko informatyką. I pytanie, jakie się pojawia: dlaczego zdecydowano się na tworzenie nowego sytemu do wyborów samorządowych? Przecież to nie były pierwsze wybory samorządowe.

Pewnie, żeby usprawnić, unowocześnić.
Gdyby o to chodziło, to trzeba by oprzeć się na nowym systemie i go unowocześnić. Poprzedni system funkcjonował.

Nie wiedzieli, że tak trzeba zrobić?
Wiedzieli. Natomiast, jak przypuszczam - i tu wracamy do Prawa zamówień publicznych, żeby zmodyfikować poprzedni system, musieliby to zrobić zamówieniem z wolnej ręki i zwrócić się do tej firmy, która ten system zrobiła. Ponadto mogliby się narazić na zarzut nadmiernego uzależnienia od jednego wykonawcy.

Ale jak to, bez przetargu... Ktoś by doniósł i PKW miałaby CBA na głowie.
Więc przy tej skali zamówienia trzeba było ogłosić przetarg, potem zostało mało czasu, żadna normalna firma informatyczna się nie zgłosiła i została tylko jedna, której się wydawało, że to zrobi, nie zdawała sobie sprawy ze skali zadania i konsekwencji porażki, i poległa na tym zadaniu. I tyle.

Czyli przetarg może bardziej zaszkodzić niż pomóc w realizacji zadania.
Jasne. Wiadomo, że jak coś działa i że jak coś działa dobrze, to trzeba kontynuować te działania, a nie wracać do punktu wyjścia, wybierać rozwiązanie droższe i narażać się na ryzyko, że nowy system się "posypie".
Rozmawiał: Tomasz Słomczyński

ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 NA POMORZU

Wyniki wyborów samorządowych w woj. pomorskim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki