Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyniki wyborów 2014 w Przechlewie. Demokracja zwyciężyła na przekór promilom wójta [REPORTAŻ]

Dorota Abramowicz, Piotr Furtak
Archiwum/collage
Wybrany w niedzielę wójt Przechlewa - Andrzej Żmuda-Trzebiatowski może stracić stanowisko, jeśli zostanie skazany za jazdę po pijanemu. Na wyborcach nie robi to jednak większego wrażenia. Dla jednych to wstyd na całą Polskę. Dla innych - zwycięstwo demokracji i dojrzałości społeczeństwa, które umiało oddzielić sprawy prywatne od publicznych zasług. Wyborcy z gminy Przechlewo, w powiecie człuchowskim, w ostatnią niedzielę postanowili, że przez następne cztery lata będzie rządził nimi dotychczasowy wójt Andrzej Żmuda-Trzebiatowski.

Ten sam wójt zdobył krótkotrwałą popularność w mediach latem tego roku, gdy prowadząc samochód z 1,8 promila alkoholu we krwi spowodował kolizję, po której próbował uciekać i ukrywać się przed policją w pokrzywach. Tabloidy tym chętniej podchwyciły temat, że wójt, prywatnie, jest ojcem znanej aktorki.

Jednak to nie sława dziecka wójta sprawiła, że 1512 osób uznało, że będzie najlepszym włodarzem gminy. Także zapowiedzi prokuratury o skierowaniu sprawy do sądu i perspektywa - w razie skazania - przyspieszonych wyborów nie odebrały wójtowi elektoratu.

- W tej gminie jest przyzwolenie na picie - mówi z rezygnacją w głosie Anna Złomanicka, przed dwoma laty inicjatorka próby odwołania wójta w referendum. A inny mieszkaniec, już anonimowo, opowiada o byłym proboszczu Przechlewa zatrzymanym za kierownicą z dwoma promilami alkoholu we krwi, o zakrapianych imprezach w szkole, o festynach, na których władza ledwo trzymała się na nogach.

- Wójt nie jest alkoholikiem, wypije jak każdy - odpowiada sołtys Przechlewa Stanisław Czapiewski.

- Każdy z nas popełnia błędy - mówi Bogumiła Ringwelska, która została radną z komitetu Porozumienie dla Gminy Przechlewo, tego samego, z którego startował Andrzej Żmuda-Trzebiatowski. - Oddzielmy życie prywatne od kierowania gminą.

Dlaczego nie zajmie się pani Gdańskiem? - zapytał w poniedziałkowe popołudnie stary nowy wójt. - Niech pani jedzie do Człuchowa, Rzeczenicy, Przechlewo nie jest potrzebne. Ze względu na córkę nie chcę rozgłosu.
- Nie interesuje mnie córka, ale wybory. Przyjadę jutro...
- Jutro mnie nie będzie. Przepraszam, ale bateria w komórce się wyładowała.
Od tej chwili wójt Andrzej Żmuda- Trzebiatowski był już niedostępny.

Trudno także było namówić na komentarz Jana Gajo (zdobył 1164 głosy), sekretarza miasteckiego Urzędu Miasta, który już czwarty raz uległ Żmudzie-Trzebiatowskiemu. Prze dwa dni Gajo miał wyłączony telefon. Kiedy wreszcie udało się do niego dodzwonić, powiedział krótko: - Szanuję decyzję, którą podjęli mieszkańcy gminy Przechlewo. Ja sam mogę być zaskoczony, ale zajmuję się również organizowaniem wyborów w gminie Miastko i wiem, że różne dziwne rzeczy dzieją się w decyzjach wyborczych. Ludzie wybierają tych, z którymi się bardziej utożsamiają.

Każdy błądzi

Z Przechlewa zniknęły już plakaty kandydatów na wójta, tylko pojedyncze twarze wygranych i przegranych radnych spoglądają ze słupów. O samych wyborach ludzie mówią niechętnie. - Skończyły się, o czym tu gadać - starszy mężczyzna w granatowej kurtce odwraca się tyłem.

W Urzędzie Gminy na pytanie o wójta wszyscy rozkładają ręce.
- Nie ma, też się nie mogę do niego dodzwonić - mówi sekretarka. Sekretarz gminy Iwona Winkowska-Pietucha jest bardzo zmęczona. Była w komisji wyborczej, drugą już noc spędziła na liczeniu głosów.
- Z 4900 uprawnionych mieszkańców głosowała ponad połowa - wyjaśnia. - Kampania wyborcza, w porównaniu z poprzednimi, była bardzo spokojna.

Opowiada o gminie: około 6 tys. mieszkańców, bezrobocie 8-9 proc. (w powiecie człuchowskim sięga 13 proc.), prężne pozyskiwanie funduszy unijnych. W czasie kadencji Żmudy-Trzebiatowskiego zrealizowano 250 dużych inwestycji, z tego w tym roku aż 19. - Wójt jest otwarty na ludzi - przekonuje pani sekretarz. - Ostatnio, gdy spalił się dom jednego z naszych mieszkańców, z inicjatywy wójta załatwiono panu Waldemarowi kontener.

Sołtys Przechlewa Stanisław Czapiewski był pełnomocnikiem komitetu wyborczego wójta. - To dobry gospodarz - twierdzi sołtys. - Pracowity, komunikatywny, wrażliwy na krzywdę.

Andrzej Żmuda-Trzebiatowski rządzi Przechlewem od 2005 roku. Wtedy zastąpił zmarłego przed końcem kadencji wójta Mirosława Maszczaka, po raz pierwszy pokonując Jana Gajo. Wygrał w następnych wyborach, ocalał dzięki niskiej frekwencji w referendum w sprawie odwołania go w 2012 roku. Teraz znów mu zaufano.

A co z jazdą po pijanemu? Słyszę, że wójt alkoholikiem nie jest i pije "tak jak wszyscy". W pracy mu to nie przeszkadza.
- Każdy błądzi - tłumaczy Czapiewski. - Ważne, by dobre uczynki miały przewagę nad złymi.

Nie ma parkowania

- Wstyd i obciach - tak o wynikach wyborów mówi Zbigniew Kujawa, jedna z niewielu osób, które otwarcie godzą się rozmawiać o wójcie Przechlewa.
- Niech się pani nie dziwi - wyjaśnia jeden z proszących o anonimowość rozmówców. - Wójt daje pracę urzędnikom gminnym, pracownikom szkoły, przedszkola, biblioteki, wiejskich świetlic, GOPS. Jeśli doliczymy rodziny, to mamy z tysiąc osób zależnych od niego. A życie można tu zatruć na wiele sposobów. Proszę zapytać pana Darka, dlaczego akurat przed jego domem gmina postawiła zakaz parkowania.

Pan Darek nie chce rozmawiać, więc wysłuchuję o jego utarczkach z wójtem od osób trzecich. - Podczas majowego festynu w 2012 roku Dariusz wracał do domu, a po drugiej stronie ulicy szedł ze znajomymi nietrzeźwy wójt - opowiada Z. - Dariusz trzymał komórkę w dłoni i wójt błędnie myślał, że jest nagrywany. Rzucił się na Darka, kopnął w krocze, zabrał telefon.
Świadkowie widzieli zajście, poszkodowany zgłosił się na policję. Policjanci po dwóch dniach przywieźli mu telefon, ponoć znaleziony przez panią pracującą w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej. W 2013 roku sąd uznał, że wprawdzie wójt naruszył nietykalność cielesną pana Dariusza, ale nie ukarał samorządowca ze względu na "znikomą szkodliwość społeczną czynu". A zakaz i tak stoi.

Komendant zakazuje działań

O tym, że wójt może mieć kłopoty z alkoholem, mówiła w 2012 roku na sesji Rady Gminy Przechlewo Anna Złomanicka. Zarzuciła ona wójtowi spożywanie alkoholu podczas piłkarskiego turnieju w szkole oraz seksistowskie zachowanie wobec młodej kobiety, za co jej narzeczony miał jakoby podbić wójtowi oko. Wójt oznajmił, że oko podbił, spadając ze schodów, i kilka miesięcy później, przed organizowanym przez Złomanicką referendum w sprawie odwołania go, skierował sprawę do sądu. Sąd nakazał Złomanickiej przeproszenie wójta.

- Nikt mu nic nie zrobi - wzdycha jedna z mieszkanek Przechlewa. - Ludzie mówią, że nie doszłoby do lipcowego wypadku, gdyby policja wcześniej reagowała na zgłoszenia mieszkańców. We wrześniu 2011 roku zadzwonili na policję w Człuchowie, że wójt przyjechał samochodem do szkoły, gdzie trwała libacja w dniu imienin Reginy. Sam fakt picia w szkole jest naganny, lecz dla policji to chyba normalka. Miejscowy funkcjonariusz podjechał pod szkołę, ale zawrócił na widok wójtowego auta.
Ostatecznie wójta odwiozła do domu dyrektorka szkoły, a prokuratura w Słupsku odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez policjanta. W uzasadnieniu prokurator Bogumiła Okoniewska jednak zauważyła, że były już komendant powiatowy człuchowskiej policji Dariusz Kłudka "zakazał policjantowi podejmującemu interwencję w sprawie wykonania działań zmierzających do ustalenia, czy na terenie szkoły spożywany jest alkohol".

Tolerancja wobec picia jest w Przechlewie duża. Także wobec jeżdżących po pijanemu. - Każdemu się mogło przydarzyć - mówi zapytany na ulicy o wójtową kolizję mężczyzna. - Mnie, profesorowi, księdzu... O co chodzi? Niech pani z ludźmi pogada.
- Przez kilkanaście lat mieliśmy u nas mocno nadużywającego proboszcza - wyjaśnia pani Y. - Co się dzieci na to napatrzyły! Przed komunią przyszedł tak pijany, że stracił równowagę i upadając, rozwalił sprzęt nagłaśniający w kościele. Umówił się z dziećmi na spowiedź i nie dotarł, trzeba było do Rzeczenicy jechać. Potem zażyczył sobie pieniędzy od rodziców, po 20-30 złotych od dziecka za komunię. Ludzie się zbuntowali i zebrali pieniądze, by kupić ornaty. Ksiądz nie był zadowolony.

Tajemnicą poliszynela było, że proboszcz jeździ po alkoholu. I pewnie nadal by jeździł, gdyby przed dwoma laty nie został zatrzymany "przez patrol podczas rutynowej kontroli" o godzinie 3 w nocy przy ul. Młyńskiej. Miał prawie 2 promile.

Kuria pelplińska zareagowała szybko. Proboszcza odwołano, trafił na leczenie. Duchowny zaproponował dobrowolne poddanie się karze - zapłacił 8800 zł grzywny i przyjął zakaz rocznego prowadzenia pojazdów. Parafię w Przechlewie objął ksiądz Krzysztof Jakubek.

- Nowy proboszcz jest super - mówi pani Y. - Współpracuje z młodzieżą, ma kontakt z parafianami. I ma zupełnie inne podejście do picia alkoholu niż jego poprzednik. Nawet udostępnił salkę na spotkania grupy AA Feniks.

Ścieżka

- Pokażę pani ścieżkę rowerową - mówi Zbigniew Kujawa. Wyruszamy nad jezioro Szczytno, gdzie stoją domki, które Kujawa chciał przed kilkoma laty kupić. Domki, stojące na gminnym gruncie, należały do Przedsiębiorstwa Komunalnego w Człuchowie i były wystawione na przetarg po 40 tys. zł. O przetargu jednak wiedzieli nieliczni, a kiedy pojawił się potencjalny kupiec, usłyszeć miał od wójta, że dzierżawa terenu nie będzie przedłużona. Zrezygnował, a domki zostały ostatecznie sprzedane żonie wójta, rodzinie pani skarbnik (po tysiąc złotych ) i za 500 zł pani prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego. Dzierżawę oczywiście przedłużono.

Niedoszli właściciele domków skierowali sprawę do prokuratora, który sprawdzał, czy wójt nie przekroczył uprawnień. Żmuda-Trzebiatowski od początku twierdził, że doniesienie to "sprawa polityczna". Ostatecznie Prokuratura Rejonowa w Chojnicach w czerwcu 2011 roku umorzyła postępowanie, uznając, że działanie wójta nie nosi znamion czynu zabronionego.

Ścieżka rowerowa ciągnie się wzdłuż drogi, ale gdy skręcamy w prawo, w kierunku jeziora na Kleśnik, zmienia się w wyboisty dukt. Kilkaset metrów przed jeziorem, przy którym stoją sprzedane za grosze domki, ścieżka skręca gwałtownie w prawo. Tu w lipcu tego roku doszło do zderzenia volkswagena polo wójta z autem prowadzonym przez 22-letniego Piotra.

Jak opowiadał później Piotr, kierowca volkswagena sprawiał wrażenie kompletnie pijanego. Proponował mu 15 tys. zł za zniszczony samochód. Kiedy usłyszał "nie", wsiadł do wozu i próbował uciec. Zatrzymali go rodzice dziewczyny Piotra. Na widok policjantów schował się w pokrzywach. Odmówił dmuchania w alkomat. Badania wykonane w szpitalu pokazały, że we krwi kierowcy było około 1,8 promila alkoholu.

Z nie do końca jasnych względów śledztwo w sprawie wydarzeń w Kleśniku zostało podzielone między Kościerzynę a Chojnice. Komendant wojewódzki policji zadecydował, że postępowanie w sprawie kolizji poprowadzą policjanci z Kościerzyny. Sprawę kierowania po pijanemu przekazano do Prokuratury Rejonowej w Chojnicach.

Nic się nie stało

Powołany przez prokuraturę biegły uznał za niemożliwe, by - jak utrzymuje wójt - alkohol został wypity po kolizji. W środę, już po wyborach, prokurator skierował do sądu akt oskarżenia z art. 178a par. 1. Za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym grozi grzywna, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Prawomocne orzeczenie w sprawie karnej oznacza utratę mandatu. Jedynie, jak wskazuje mec. Roman Nowosielski, warunkowe umorzenie postępowania pozwoli zachować stanowisko. - Czasem warunkowe umorzenie bywa bardziej dokuczliwe od skazania - twierdzi mec. Nowosielski. - Wisi jak miecz Damoklesa nad osobą, która ma już o wiele więcej do stracenia i musi bardzo się pilnować, by kolejny raz nie jeździć po alkoholu.

Na razie wójt nie jeździ samochodem. Wprawdzie zaraz po kolizji policjanci nie odebrali mu prawa jazdy (prowadził bez dokumentów), ale po wizycie reporterów stacji telewizyjnej, dopytujących o to lekkie niedopatrzenie, wójt musiał zrezygnować z przyjemności prowadzenia wozu. Ponoć wozi go jeden z miejscowych strażaków.

Możliwość ewentualnej powtórki wyborów nie robi wrażenia na zwolennikach Żmudy-Trzebiatowskiego. - Ludzie widzieli czteroletnią nagonkę na wójta, to nasyłanie policji, nieudane referendum - mówi pan Przemysław. - To i teraz podejrzewają, że zarzuty mogą być bezzasadne.

- Jak się tropi zwierzynę, to w końcu można ją trafić - rzuca sołtys, z zamiłowania myśliwy. - I tak tu mogło być.
Anna Złomanicka mówi, że tak naprawdę ludzi nie interesują kwestie sprawowania władzy - podział pieniędzy, inwestycje, budżet obywatelski. Podobnie jak nie interesowały ich wcześniejsze ekscesy wójta czy fakt, że według IPN, figurował on na karcie ewidencyjnej przez półtora roku jako kursant ZOMO. Bo to już daleka historia...

- Każdy ma swoje grzechy - twierdzi Z. - Dlatego samorządowiec z problemami jest im bliższy niż taki ideał, który może potem wymagać nie wiadomo czego. Mamy więc takiego wójta, jakie mamy społeczeństwo. Chociaż ten wybór mieszkańcy mogą mieć na sumieniu.

Około godziny 15 wsiadam do samochodu zaparkowanego koło pomnika w Przechlewie. Obok stoi odrapane, wiekowe auto. Przez szybę widzę chłopaka na miejscu pasażera, który pociąga piwo z butelki. Zanim zapnę pasy, do wozu wsiada jeszcze równie młody kierowca z piwem w dłoni, z tyłu natomiast mości się nastolatka z butelką. Ostrożnie wyjeżdżam na drogę w kierunku Gdańska.
[email protected] pl

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki