Odpowiedź - jak to zwykle bywa - jest złożona. Najprościej mówiąc, powołał ich prezydent, a raczej cały poczet prezydencki ostatniego 25-lecia. Ale owi prezydenci podpisywali jedynie nominacje podsuwane przez inne instytucje: Sąd Najwyższy, NSA, Trybunał Konstytucyjny. Wiele wskazuje, że zadziałał tu tradycyjny wzorzec: "Ten X wicie-rozumicie, prochu już nie wymyśli, ale chłop porządny, więc mu damy tę fuchę za pięć pięćset brutto, niech se tam spokojnie do emerytury doczeka".
Nie miejmy złudzeń. Demokracja wszędzie tak wygląda, że tworzy się "zakłady pracy chronionej", nie tylko dla krewnych i znajomych Królika, ale i dla innych osobników, których trzeba spacyfikować. Po trosze taką funkcję pełni też Unia Europejska, zatrudniająca tłumy urzędników różnych nacji, do wymyślania i wdrażania często dość dziwacznych przepisów. Kiedy jednak uświadomimy sobie, że jeszcze sto lat temu pradziadowie tych eurokratów mordowali się nawzajem w okopach pod Sommą czy Tannenbergiem, widać, że nam się per saldo ta Unia kalkuluje.
Kłopot tylko w tym, że w przypadku PKW nie chodzi o jakąś nieznaczącą agencję rozwoju czegoś tam, która niejednego ignoranta na stołku dźwignie. Tu chodzi o jądro naszej demokracji. I stąd moja pretensja do prezydenta Komorowskiego. Miał pilnować żyrandola, a tu nie dość, że żarówka się przepaliła, to za chwilę - kto wie - może korki wysadzić. Bo chętnych z prawa i lewa, by w zamieszaniu wsadzić widelec do kontaktu - jak widać - nie brakuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?