Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport o "Co To" i "To Tu". Piękne efemerydy

Henryk Tronowicz
Chcę dziś wspomnieć dwie wielkie gdańskie artystyczne efemerydy. Ktoś spyta, skoro wielkie, to czemu efemerydy? Otóż w mediach czasem wymsknie się komuś tajemniczy szyfr: "Co To". Rzadziej też: "To Tu". Młodzież pyta mnie, o co chodzi? Chodzi o Teatrzyk Rąk i Przedmiotów "Co To", a także o kabaret "To Tu", czyli o dwie wybitnie oryginalne - tuż obok Bim Bomu - kreacje gdańskich młodych artystów sprzed półwiecza.

Z punktu widzenia biografii tych artystów, naonczas studentów, teraz po 50 latach, współudział w poczynaniach owych teatrzyków to mgliste epizody. Efemerydy. Tylko że dzięki tym efemerydom młodzi artyści określali wtedy swoją tożsamość i poszerzali horyzonty bezcennych doświadczeń. Ich horyzont - chciał tego historyczny traf - przesuwał się daleko poza granice kraju.

Fama o niezwykłości "Co To" rozeszła się szeroko po Europie i zespół teatrzyku był zapraszany na występy do Paryża i Strasburga, do Brukseli i Mediolanu. Zjeździł Skandynawię. Występował i w Moskwie. Od moskiewskiego festiwalu młodzieży to zresztą się zaczęło.

Czym te młode artystyczne dusze w kontaktach z Zachodem nasiąkały, strach mówić. W oczach lokalnych budowniczych lepszego ustroju takie wojaże po krajach zgniłego Zachodu to była zaraza. Dzisiaj śladów po wizji lepszego ustroju wciąż nie brakuje, natomiast ślady po owej zarazie uległy zatarciu.

Przykro pisać, ale w trójmiejskiej przestrzeni publicznej próżno by szukać nie tylko świadectw sukcesów "Co To", ale bodaj świadectw istnienia teatrzyku. Skrawki wystawianego przez "Co To" programu "Jezioro Łabędzie" zachowały się w Polskiej Kronice Filmowej 31/76A.

Czasem w telewizji migną epizody z poetycką pantomimą rąk, w powtórce niezapomnianego filmu "Do widzenia, do jutra" Janusza Morgensterna. Telewizyjnych powtórek filmu dokumentalnego Anny Marii Mydlarskiej i Jacka Mydlarskiego "Dni, miesiące, lata" chyba nie było.

"Co To" utworzył student Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Sopocie Romuald Freyer, m.in. przy udziale kolegi z uczelni, dzisiaj cenionego artysty malarza Włodzimierza Łajminga. Parę dni temu zaszedłem do państwa Łajmingów na Głównym Mieście. Wdepnąłem niefortunnie, bo akurat szykowali się do wyjścia z domu.

Ale gdy o dawne dzieje spytałem, profesor Łajming od ręki podał mi płytkę DVD z nagraniem z "Co To" fragmentów cyklu "Łabędź". Odtwarzam. Ktoś wykonuje ilustrację muzyczną, gwiżdżąc. Pięknie gwiżdże. Ale kto to gwiżdże w tym "Co To"? Jeśli można kogoś na tej podstawie rozpoznać, musi to być Jacek Fedorowicz.
Śladów efemerydy "To Tu" nie widać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Raport o "Co To" i "To Tu". Piękne efemerydy - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki