Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Które romanse wstrząsnęły historią Polski? Rozmowa z pisarką Iwoną Kienzler

rozm. Grażyna Antoniewicz
mat. prasowe
Iwona Kienzler: Chmielnicki być może pozostałby wierny Rzeczypospolitej, gdyby nie zdrada żony.

Zapewnia Pani, że często o losach państw decydowały nie tylko układy, wojny czy traktaty, ale także to, co działo się za zamkniętymi drzwiami sypialni władców.
Żyjący w XVII wieku pewien francuski filozof i matematyk stwierdził: "Gdyby nos Kleopatry był krótszy, inne byłyby losy świata", nawiązując w ten sposób do związków egipskiej królowej z Juliuszem Cezarem i Markiem Antoniuszem i jej wpływów na losy Imperium Rzymskiego, bo ta ambitna kobieta, potrafiła okręcić ich wokół swego małego paluszka. Tej samej sztuczki próbowała zresztą z późniejszym następcą Cezara, Oktawianem, ale ten okazał się odporny na jej urodę…

Ale Kleopatra nie była jedyną kobietą, której wdzięki zmieniły bieg historii.
Chlodwig, władca Franków, przyjął chrześcijaństwo z miłości do pięknej Klotyldy. Król Francji, Henryk IV, padł ofiarą zamachu, kiedy jechał na spotkanie z kochanką, a ponoć prawdziwą przyczyną kampanii włoskiej Napoleona było jego zauroczenie piękną panią de Castiglione…

Bywały też historie miłosne, które bulwersowały opinię publiczną.
Król Anglii Henryk VIII z miłości do kobiety zerwał z papiestwem, słynna jest miłość króla Edwarda VIII do pani Simpson, która kosztowała go utratę korony.

A jak było w naszej rodzimej historii?
Być może to właśnie miłość legła u podstaw słynnego i do dziś dość tajemniczego konfliktu Bolesława Śmiałego z biskupem Stanisławem, który kosztował naszego króla utratę korony.

Jednak nie tylko królowie wpływali poprzez swoje związki na losy naszego kraju.
Oczywiście, wszak u podłoża konfliktu Rzeczypospolitej z Kozakami leżała miłość Chmielnickiego do pięknej Heleny. Co prawda, nie była ona bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny, ale stała się przysłowiową kroplą, która wypełniła czarę. Kiedy 27 czerwca 1657 roku zmarł nagle ukochany wódz kozackiej braci, Bohdan Chmielnicki, cała kozaczyzna okryła się żałobą. Tymczasem w Rzeczypospolitej Chmielnickiego odsądzano od czci i wiary, nazywano zdrajcą, a nawet porównywano do Belzebuba.

Jedno jest pewne za życia wzbudzał kontrowersje i budzi je po dziś dzień.
Być może pisalibyśmy nim jako o naszym bohaterze narodowym, który położył dla Rzeczypospolitej wielkie zasługi w wojnie z Turcją, gdyby w życiu tego niemłodego już Kozaka nie pojawiła się miłość. Kiedy pierwsza żona Chmielnickiego zmarła, zaczął rozglądać się za kandydatką na kolejną towarzyszkę życia. W oko wpadła mu Helena, ponoć kobieta niezwykłej urody. Co prawda na Dzikich Polach niezmiernie trudno było znaleźć sobie partnerkę, powodzeniem cieszyły się więc wszystkie przedstawicielki płci pięknej, nawet jeżeli nie grzeszyły urodą, ale faktem jest, iż piękna Helena zawojowała serce Chmielnickiego i zamieszkała u niego w Subotowie, póki co bez ślubu. Być może para mieszkałaby tam do końca życia, gdyby do gry nie włączył się groźny rywal - Daniel Czapliński, podstarosta czehryński. Gdy tylko nadarzyła się okazja, najechał zbrojnie majątek Chmielnickiego. W ręce Czaplińskiego dostała się też Helena, więc podstarosta, nie namyślając się wiele, uczynił z niej swoją żonę. Runęła lawina zdarzeń, ale nie będziemy tu omawiać całego konfliktu, powiem jedynie, iż to właśnie powstanie Chmielnickiego uważane jest przez współczesnych historyków za początek końca Rzeczypospolitej szlacheckiej.

A jak potoczyły się losy pięknej Heleny?
Wróciła w ramiona stęsknionego Bohdana, który puścił w niepamięć jej niewierność, bo wierzył, że nieszczęsna została do niej zmuszona przez Czaplińskiego. Ożenił się nią, ale piękna Helena nudziła się bez męskiego towarzystwa, a mąż rzadko ją odwiedzał, zajęty wojaczką. Samotność i smutek początkowo topiła w kieliszku, ale pewnego pięknego dnia w jej włościach zjawił się zegarmistrz, który okazał się znacznie bieglejszy w ars amandi niż w naprawianiu zegarów (o ile takowe znajdowały się w posiadaniu pani Chmielnickiej), dzięki czemu jego chlebodawczyni uczyniła z niego swego ochmistrza. Niestety, kochanek miał niemałe potrzeby i mocno nadwerężył finanse małżonka Heleny. W końcu Chmielnicki powziął pewne podejrzenia, kiedy nie mógł doliczyć się baryłki czerwonych złotych i jak podają kroniki "niedługo deliberując, obróciwszy miłość swoją, którą miał niezwyczajną do niej, w gniew, nie tak dla ukradzionego złota, jak dla skradzionego łoża, kazał oboje, tak jak to in actu bywali, nago związanych pospołu powiesić; Zawiśli na bramie wjazdowej do Subotowa. Tak oto skończyła się historia wielkiej miłości, która kosztowała Rzeczpospolitą morze przelanej krwi.

Najgorzej wśród kobiet przedstawia Pani żonę Władysława Wygnańca, najstarszego syna księcia Bolesława Krzywoustego.
Jeżeli wierzyć średniowiecznym kronikarzom, była ona złem wcielonym, istną bestią w ludzkiej, zapewne bardzo gładkiej, skórze. Mistrz Kadłubek mówi o niej, że to "lwica", "tygrysica" i "smok". Jeszcze gorzej pisze o niej autor Kroniki Wielkopolskiej, nazywając Agnieszkę "zaciekłą jędzą". Długosz także nie zostawia na niej suchej nitki, obarczając ją winą za doprowadzenie do bratobójczej wojny, zarzucając księżnej chciwość, zapalczywość i chytrość.

Fakt, Agnieszka Babenberg była kobietą ambitną, ale czy to jest wada?

Cóż, na jej charakter i poczucie godności, zapewne niemały wpływ miało jej pochodzenie, wszak wywodziła się z rodziny książąt bawarskich. Agnieszka i Władysław Wygnaniec stanęli na ślubnym kobiercu, jeszcze za życia Bolesława Krzywoustego. W prezencie ślubnym młoda para otrzymała Śląsk, ale ambitna Agnieszka postanowiła, iż zrobi wszystko, by jej mąż sięgnął po władzę w całym zjednoczonym państwie. Ważnym sojusznikiem był Piotr Włostowic, jeden z najpotężniejszych wielmożów ówczesnej Polski.

Jednak, jak Pani pisze, pech sprawił, iż książę stracił swego potężnego sojusznika...
Stało się to na łowach, kiedy obaj mężczyźni przygotowywali się do noclegu w lesie, książę zażartował, że żona magnata zapewne skorzysta z jego nieobecności i spędzi tę noc w ramionach opata ze Strzelna. Włostowic nie pozostał dłużny i odparował, że według niego, księżna Agnieszka, zabawia się właśnie ze swym kochankiem, niemieckim rycerzem Dobieszem. Panowie nieźle się ubawili i w dobrych humorach poszli spać. Jednak Władysława zaczęły nękać podejrzenia i po powrocie spytał żonę, czy go zdradziła. Agnieszka zaprzeczyła, ale postanowiła zemścić się na rozpowiadającym złośliwe plotki, które być może wcale plotkami nie były. Namówiła męża, aby pojmał Włostowica. Zadanie zlecono Dobieszowi, który wraz ze swoimi ludźmi napadł na dwór, porwał wojewodę i osadził go w więzieniu, gdzie Piotr Włostowic został oślepiony.
Agnieszka uznała to za zbyt łagodną karę, domagając się głowy możnowładcy. Tym razem Władysław odmówił i rozkazał "jedynie" wyrwać Włostowicowi język, aby już nigdy nie opowiadał tak kłamliwych historii o niewierności jego małżonki. Okaleczenie dotychczasowego sprzymierzeńca okazało się fatalnym błędem i książę-senior przekonał się boleśnie, że we Włostowicu lepiej mieć przyjaciela niż wroga.

Historia wielkich romansów nie byłaby oczywiście pełna bez opowieści o Marii Walewskiej, która w swojej sypialni walczyła o powrót Polski na mapę Europy.
Jak również bez historii Joanny Grudzińskiej, morganatycznej żony księcia Konstantego, który dla niej zrzekł się prawa do tytułu cara.

Życie polskich władców pełne jest romansowych historii, ale też niebywałego okrucieństwa. Nie wiedziałam np., że Mieszko został wykastrowany.
Stało się to wtedy, gdy władzę w Polsce przejął starszy, przyrodni brat Mieszka, odtrącony przez Chrobrego, Bezprym. Mieszko, pozbawiony oparcia i sojuszników, schronił się w pozornie przyjaznych mu Czechach. Niestety, jak pisze Gal Anonim: "Czesi schwytali go zdradziecko na wiecu i rzemieniami skrępowali mu genitalia tak, że nie mógł już płodzić potomstwa, za to, że król Bolesław, jego ojciec, podobną im wyrządził krzywdę, oślepiwszy ich księcia, a swego wuja. Mieszko tedy powrócił wprawdzie z niewoli, lecz żony więcej nie zaznał". Dodajmy, że nie tylko żony, ale nawet konkubiny…

Wyjątkowo perfidna zemsta...

Tak, bo pozbawienie męskości w owych czasach było dla władcy nieomal wyrokiem śmierci cywilnej. Monarcha pozbawiony oczu, języka tudzież innych członków, pozostawał w oczach poddanych nadal osobą godną czci i szacunku, ale władca wykastrowany tracił wszelką legitymację władzy. Mieszko, wbrew temu, co czasem można wyczytać w opracowaniach dotyczących jego panowania, był nieodrodnym synem swego ojca i, mimo okaleczenia i hańby z tym związanej, odzyskał władzę po śmierci Bezpryma, co zakrawało nieomal na cud...

[email protected]

ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 NA POMORZU

Kandydaci, komitety wyborcze, zasady głosowania, okręgi wyborcze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki