Trasą S7 pojedziemy do Płońska, a może nawet do samej stolicy, ekspresówka połączy też Trójmiasto z Lęborkiem i Szczecinem oraz Kaliningradem, ale autostrada A1 prawdopodobnie wciąż urywać się będzie w Tuszynie koło Łodzi - wynika z rządowych planów na najbliższe 8 lat.
"Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2020" przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju właśnie trafił do "uzgodnień międzyresortowych". Mimo mylącego tytułu mówi o rządowych planach do końca 2022 roku. To ostatnia szansa na większy zastrzyk gotówki z Unii Europejskiej. Choć według rządowych założeń na Pomorze popłynie strumień pieniędzy, idealnie nie będzie.
Połowa z przewidzianych do wydania w całym kraju 94 mld zł zostanie przeznaczona na utrzymanie istniejących dróg. Wśród nowych inwestycji planowanych na Pomorzu znalazła się budowa niemal ośmiokilometrowej obwodnicy Kościerzyny i brakujących odcinków trasy S7 pomiędzy Gdańskiem a Płońskiem. Przedłużenie drogi do samej Warszawy trafiło na czwartą pozycję na liście rezerwowej, co oznacza, że jest realne, o ile urzędnikom uda się znaleźć dodatkowe niebagatelne 5 miliardów złotych.
Jeśli rząd ostatecznie zdecyduje się przyjąć dokument w dzisiejszym kształcie, pewniakiem jest realizacja Trasy Kaszubskiej łączącej obwodnicę Trójmiasta z Lęborkiem i całej trasy S6 łączącej Trójmiasto z Koszalinem i Szczecinem oraz brakujący odcinek pomiędzy Gdańskiem a Elblągiem na trasie do Kaliningradu.
Mniej optymistycznie wyglądają prognozy dotyczące kontynuacji budowy autostrady A1. Co prawda do 2018 roku zrealizowany ma zostać niemal 50-kilometrowy odcinek pomiędzy Pyrzowicami (okolice Katowic) a obwodnicą Częstochowy, ale podróżujący z Pomorza w Tuszynie pod Łodzią natkną się na ponad 80-kilometrową "dziurę" i pod Częstochowę dojechać będą musieli zwykłymi drogami.
Rządowy program głosi wprawdzie, że w celu budowy brakującego odcinka "minister właściwy do spraw transportu rozważa powołanie drogowych spółek specjalnego przeznaczenia", w praktyce jednak odcinek trafił na trzecie miejsce listy rezerwowej. Dopóki nie znajdą się dodatkowe 4 mld zł - autostrada Tuszyn-Częstochowa zostanie więc na papierze.
Rozczarowania strategią rządową dotyczącą A1 nie kryje Adrian Furgalski, ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, który przekonuje, że 80-kilometrowa wyrwa w jednej z najważniejszych dróg w kraju powinna jak najszybciej zostać załatana. - To jest bardzo potrzebny odcinek. Tymczasem chodzimy koło finansowania jego budowy jak pies koło jeża. Oczywiście, ta droga musi kosztować kilka miliardów, a Unia do tej inwestycji już nie dołoży, ale można przecież ten odcinek zbudować w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego - mówi.
I dodaje: - Mam deklaracje od wielu instytucji, które są gotowe usiąść z rządem do rozmów w tej sprawie. W bankach jest obecnie nadpłynność, a ten projekt nie jest ryzykowny. Rzecz w tym, że na pewno prywatna autostrada nie byłaby tak tania, jak państwowa. Myślę więc, że chodzi o obawę polityków dotyczącą kosztów, które kierowcy musieliby zapłacić za przejechanie 1 kilometra.
Maciej Zalewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad deklaruje, że drogowcy są gotowi na budowę - mają projekt i niezbędne pozwolenia. Czekają tylko na pieniądze. Teraz wszystko zależy od decyzji Ministerstwa Infrastruktury. Kilka lat temu były szef resortu Cezary Grabarczyk zapowiadał, że droga powstanie właśnie dzięki partnerstwu publiczno-prywatnemu. Urzędująca minister Maria Wasiak na razie głosu w tej sprawie nie zabrała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?