Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopot: Oddział rehabilitacji nie ma pieniędzy na ratowanie dzieci

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Tomasz Bołt
Od biedy, która na oddziale rehabilitacji przy ul. 23 Marca w Sopocie aż piszczy, uwagę chorych dzieci odciągać mają kolorowe postacie z bajek, namalowane przez studentów ASP w ramach sponsoringu. Przed rodzicami trudniej ją jednak ukryć, piszą więc listy do władz, zaalarmowali też naszą redakcję.

Dr Barbara Gierak-Pilarczyk, dyrektor Szpitala Reumatologicznego (rehabilitacja dziecięca jest jego częścią), przyznaje: - Oddział wymaga pilnych inwestycji: nowych mebli, nowoczesnej aparatury medycznej, sprzętu do rehabilitacji. O jakichkolwiek zakupach nie ma jednak mowy, bo z powodu bardzo niskiego finansowania przez NFZ (roczny kontrakt to 1 mln zł) dziecięca rehabilitacja od lat przynosi finansowe straty. Gdyby szpital nie dokładał do niego co roku pokaźnej kwoty (w ub. roku było to 1,2 mln zł), oddział trzeba by zamknąć. - Dysonans między tym, co tu widać, a tym, co ludzie, którzy tu pracują, potrafią zrobić, jest jednak ogromny - zastrzegają rodzice. - To prawdziwi pasjonaci!

Cudem przeżył

O tym, że rehabilitacja dosłownie potrafi człowieka postawić na nogi, świadczy chociażby historia 16-letniego dziś Patryka Nełki z Gdańska. Trzy lata temu, w słoneczny, wakacyjny dzień, w jadącego na skuterze chłopaka uderzył pędzący z zawrotną szybkością motocykl. Obrażenia były liczne: połamane nogi, rozległy uraz miednicy, złamana szczęka. Patryk cudem przeżył. Przez miesiąc lekarze utrzymywali go w farmakologicznej śpiączce. Przeszedł kilka operacji, w szpitalu spędził pięć miesięcy. W tym trzy - praktycznie przykuty do łóżka. Nie licząc prób pionizacji. Na sopocki oddział trafił na wózku.

- Nie chodził, miał unieruchomione stawy biodrowe, liczne przykurcze i niedowłady z powodu uszkodzenia nerwów kulszowych - wspomina dr n. med. Agata Deja, ordynator oddziału rehabilitacji dziecięcej w sopockim Szpitalu Reumatologicznym.
Podczas rehabilitacji Patryka zespół specjalistów, który się nim zajął, wykorzystywał najnowszą wiedzę, regularnie (i na własny koszt) zdobywaną podczas licznych szkoleń i kursów, również za granicą. Zabiegi fizykalne przyspieszające zrost kości, indywidualne ćwiczenia z pacjentem trzeba było wielokrotnie powtarzać, by dały jakiś efekt. Z początkiem października Patryk został przyjęty na sopocki oddział po raz siódmy. Chodzi niemal normalnie, jeździ na rowerze, wrócił do szkoły. Jego rehabilitacja kosztowała kilkaset tysięcy, w przeliczeniu na dzień to minimum 200 zł. Tymczasem za tzw. osobodzień NFZ płaci tylko 115 zł, i to niezależnie od tego jakiego zakresu rehabilitacji wymaga mały pacjent.

Oszczędzają, jak mogą

- Te 120 złotych musi pokryć koszt doby spędzonej przez dziecko w szpitalu, jego wyżywienie, koszt pracy lekarza, pielęgniarki, fizjoterapeuty, psychologa, zabiegów, ćwiczeń, a nawet prądu i gazu - wylicza dr Deja. A nie pokrywa, i to już od lat, tymczasem ceny wszystkiego rosną. Na oddziale wprowadzono więc drastyczne oszczędności. - Pilnujemy, by nie było u nas nadmiernego zatrudnienia, ścinamy wszelkie zbędne wydatki - dodaje ordynator. Od kilku lat oddział monitorowany jest przez firmę statystyczną Nowoczesne zarządzanie w ochronie zdrowia. Analizuje ona wydatki i finansowe przepływy i porównuje je z wydatkami innych oddziałów tej specjalności w Polsce. Bieda, którą w nich widać, jest wręcz przerażająca. Średni wynik dla oddziałów rehabilitacji dzieci w Polsce wynosi minus 60 proc. Sopocki oddział osiągnął wynik na poziomie minus 43 proc. Na tle kraju wypada więc nieźle.

- Jest jednak granica, której jako lekarz przekroczyć nie mogę - twierdzi dr Agata Deja. - Gdybym chciała oddział zbilansować, byłaby to fikcja, a nie rehabilitacja. I ogromna strata dla dzieci. Tych po zabiegach ortopedycznych, urazach, wypadkach komunikacyjnych, po amputacjach, z chorobami mięśni, nerwów obwodowych, bólami kręgosłupa, wielu stawów itd.

Zmiany, ale bez pieniędzy

Od 1 stycznia 2015 roku NFZ zamierza wyodrębnić z koszyka świadczeń gwarantowanych rehabilitację dzieci, która jest dziś razem z dorosłymi - tłumaczy Mariusz Szymański, rzecznik prasowy pomorskiego NFZ. Projekt zarządzenia prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia nie zakłada jednak w przyszłym roku zmiany wyceny oraz sposobu rozliczania świadczeń z zakresu rehabilitacji ogólnoustrojowej. Wydzielenie zakresu kontraktowego dla dzieci mieć będzie natomiast istotne znaczenie przy przeprowadzaniu kolejnych postępowań konkursowych dotyczących rehabilitacji. Na Pomorzu aktualne umowy obowiązują do połowy 2016 roku.

ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 NA POMORZU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sopot: Oddział rehabilitacji nie ma pieniędzy na ratowanie dzieci - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki