Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Smolarek: Chcemy podnieść poziom memoriału Sidły [ROZMOWA]

Paweł Rogalski
Jerzy Smolarek
Jerzy Smolarek Fot. Karolina Misztal/Polskapresse
Z dyrektorem SKLA Sopot Jerzym Smolarkiem rozmawiamy o znaczeniu halowych mistrzostw świata w lekkoatletyce i planach na przyszłość.

Rok 2014 stał w trójmiejskim sporcie pod znakiem lekkoatletycznych halowych mistrzostw świata w Sopocie. To udana impreza?

W powszechnej opinii obserwatorów, zostały one uznane za najlepsze w historii pod każdym względem - przede wszystkim organizacyjnym i frekwencyjnym. Proszę zauważyć, że każdego dnia Ergo Arena była wypełniona niemal w stu procentach, co się do tej pory nie zdarzało, nawet w znacznie większych ośrodkach, które gościły taką imprezę.

Jak SKLA jako pomysłodawca, a Sopot jako wykonawca zamierzają skonsumować ten sukces organizacyjny?

HMŚ pokazały, że jest zapotrzebowanie na lekkoatletykę na wysokim poziomie. Trójmiasto żyło tymi mistrzostwami. Zresztą o tym, że ta dyscyplina sportu może być atrakcyjna dla widzów, przekonujemy się co roku, organizując Tyczkę na Molo i Grand Prix Sopotu im. Janusza Sidły. Pracownicy klubu odpowiadali za sportową organizację HMŚ i nie mam wątpliwości, że możemy być z siebie dumni. Na bazie tych doświadczeń zamierzamy sprawić, by memoriał Sidły był co roku rozgrywany na znacznie wyższym poziomie niż do tej pory. Czynimy starania o wpisanie go na stałe do kalendarza IAAF, ale to oznacza też zadbanie o silną obsadę. Chcielibyśmy ściągnąć do Sopotu co najmniej czołowych zawodników europejskich i z Karaibów, bo koniec czerwca - taki termin jest bardzo prawdopodobny - to mistrzostwa USA, zatem Amerykanie do Polski nie mogliby przyjechać. Mityng mógłby stać się prawdziwą wizytówką nie tylko Sopotu, ale i Polski. Poza tym w Sopocie szanujemy lekkoatletów, oni to doceniają. Wbrew pozorom - nie jest wcale tak, że wszystko przeliczają na dolary. Pamiętam sytuację z mityngu w Warszawie sprzed lat, kiedy zaproszono Siergieja Bubkę - ówczesnego mocarza tyczki, którego nie potraktowano ze specjalną atencją i efekt był taki, że już więcej jako sportowiec w Polsce się nie pojawił. My tego błędu nie popełnimy.

W polskiej lekkiej atletyce idzie nowa fala zawodników, którzy już sięgają po medale na imprezach rangi mistrzowskiej. W tej grupie jest wychowanek Energa Athletic Cup Patryk Dobek, który przebojem wdarł się do czołówki europejskich 400-metrowców płotkarzy. Chyba jednak trochę… przeszarżował?

Nie ma co go winić. Jest młody, gniewny, poczuł wiatr w żaglach i - pozostając w żeglarskiej poetyce - rozwinął je w pełni, popłynął na maksa. No, ale tylko doświadczeni żeglarze to potrafią. Patryk trochę sobie skomplikował życie startem w Ostrawie, gdzie złamał rękę, ale szybko potrafił przezwyciężyć uraz i tylko pech sprawił, że nie załapał się do ścisłego finału biegu na 400 m ppł podczas mistrzostw Europy w Zurychu. Startuje w konkurencji trudnej technicznie, w której trzeba się naprawdę otrzaskać, by walczyć o najwyższe laury.

Co ma dla Pana większe znaczenie w kontekście programu Energa Athletic Cup: wymierne korzyści w postaci medali czy fakt, że udaje się zarazić aktywnym trybem życia całą rzeszę dzieci?

Dla mnie jako trenera i dyrektora klubu sportowego, wyczyn ma znaczenie i medale sprawiają olbrzymią satysfakcję. Z drugiej strony jako nauczyciela wychowania fizycznego po AWF i zwykłego obywatela cieszy mnie, że udaje się zaszczepić w tysiącach dzieciaków pasję do ruchu na świeżym powietrzu. Nawet jeśli większość z nich nie odnajdzie się w sporcie wyczynowym, to dzięki udziałowi w programie Energa Athletic Cup zostanie im nawyk zdrowego stylu, systematyczności w życiu i rywalizacji w innych niż sport dziedzinach.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki