Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W spocie promującym Polskę zagrali trójmiejscy rugbiści i uczniowie [ZDJĘCIA, WIDEO]

Kamila Grzenkowska
Gdańska firma ABM zapewniła statystów, którzy wystąpili w głośnym ostatnio spocie promującym nasz kraj. Gdańsko-gdyński epizod trwa w nagraniu około 20 sekund.

Ogromny bursztyn wyciągany z morskich otchłani przez grupę półnagich siłaczy rozpoczyna opowieść o wizycie w Polsce, widzianą oczami małego, anglojęzycznego chłopca. To pierwszy obraz naszego kraju, jaki pojawia się w najnowszym spocie promującym Polskę, zamówionym przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W tym nagraniu, poza Gdańskiem, pojawiają się jeszcze Warszawa, Kraków i Tatry.

Okazuje się, że mieszkańcy Trójmiasta mieli swój, całkiem spory, udział w tym spocie. A wszystko to za sprawą gdańskiego oddziału firmy ABM, która specjalizuje się w castingach, a także znajdowaniu aktorów czy statystów do konkretnych projektów. Tak było też w tym przypadku. W trwającym dwie minuty nagraniu nie zabrakło trój-miejskich sportowców i uczniów.

W rolę statystów wcielili się bowiem m.in. rugbiści z klubów w Gdańsku i Gdyni, a nawet z Sopotu. To oni zagrali siłaczy, którzy za pomocą ogromnych lin wyciągają z wody gdański bursztynowy stadion - PGE Arenę. Cała sytuacja ma jednak miejsce na plaży w Gdyni. Wysiłkowi mężczyzn przyglądają się plażowicze, których także zagrali trójmiejscy statyści.

W Gdańsku z kolei kręcona była scena w szkole, gdzie dwaj chłopcy siedzą w ostatniej z ławek i jeden z nich opowiada o swojej ostatniej wycieczce, na którą zabrali go rodzice.

Co ciekawe, zdjęcia kręcone były przed rokiem, we wrześniu. A znalezienie siłaczy, jak podkreśla Tomasz Łukasiewicz z firmy ABM, było ciekawym wyzwaniem.

- Pierwszym tropem było znalezienie dwóch największych i najlepszych w Polsce klubów rugby, czyli Arki i Lechii. Okazało się, że to był świetny pomysł, bo tutaj udało się znaleźć najwięcej odpowiednich do spotu mężczyzn - opowiada Łukasiewicz.

Poza tym ABM przeprowadziła castingi wśród kulturystów i innych mężczyzn, którzy na co dzień dbają o swoją kondycję.

- Zależało nam na tym, żeby nie byli to młodzi, piękni, gładcy mężczyźni, a "wielkie chłopiska", po czterdziestce, poważni panowie, przypominający wręcz "Pudzianów" - opowiada pan Tomasz.

I takich udało się znaleźć. Jak wyglądała sama praca przy nagraniach?

Mężczyźni oczywiście nie wyciągali samego stadionu. Na plaży w Gdyni ustawiono za to ogromną stalową konstrukcję z linami. To ją ciągnęli sportowcy. Liny okrętowe, które w spocie trzymają w dłoniach, pochodziły z portu w Gdyni.

Jeśli ktoś doszukiwał się jakichś symboli w tym, że gdański stadion wydobywany jest na gdyńskiej plaży, to, niestety, musimy wszystkich rozczarować.

- Gdyńska plaża ma tę zaletę, że łatwiej się tu dojeżdża i bliżej niej można zaparkować. To było dla nas dość istotne, choćby ze względu na wspomnianą konstrukcję z linami, którą trzeba było przetransportować - tłumaczy pan Tomasz.

Początkowo planowano jednak nagrania na plażach na gdańskich Stogach i w Brzeźnie. To dopiero na miejscu pracownicy produkcji uznali, że lepsza będzie Gdynia. Przez ułamek sekundy widać zresztą fragment tutejszego bulwaru Nadmorskiego i charakterystyczne parasole.

Trójmiejski wątek kręcony był raptem jeden dzień. Wczesnym rankiem swoje możliwości prezentowali siłujący się mężczyźni, a po południu ekipa filmowa pojawiła się w gdańskim Centrum Edukacji Twórczej. Casting na dzieci uczestniczące w szkolnej scenie do łatwych nie należał. Zamówienie było bowiem takie, by nie brały w nim udziału wyłącznie dzieci "słowiańskie", czyli z blond włosami i niebieskimi oczami. Dlatego pojawiło się tam kilkoro czarnoskórych uczniów i takich o urodzie azjatyckiej - trudno to jednak zauważyć, bo ich twarzy specjalnie nie widać na nagraniu. Statystów szukano około miesiąca.

Łukasiewicz przyznaje, że trudno było przekonać zwłaszcza dorosłych - niektórzy mężczyźni uważali bowiem, że... kiepsko wyglądają i nie nadają się do pokazywania w takim nagraniu. Wielu przekonał jeden z trenerów w Sopocie. Jak wspomina Łukasiewicz, powiedział on swoim podopiecznym, że nie ma co biadolić, bo w końcu spot robiony jest o Polsce i jest to sprawa narodowa.

- Trochę się obawiałem, bo nie wiedziałem, czy nie ma jakichś animozji między rugbistami z poszczególnych klubów i czy się przypadkiem nie pobiją na planie. Ale okazało się, że oni wszyscy dobrze się znają i są kolegami - opowiada pan Tomasz.

Dzieci, które wystąpiły w nagraniu, pochodziły z bazy ABM. Kolega głównego bohatera, który słucha całej opowieści z wizyty w Polsce, na co dzień mieszka w Gdańsku. Z kolei chłopiec, który opowiada całą historię, jego tata i mama pochodzą z Warszawy. W spocie znajomi dość szybko rozpoznali byłego rugbistę, a obecnie trenera rugbistek, Janusza Urbanowicza. Mężczyzna przyznaje, że trafił tam... przypadkiem.

- Pracownicy firmy zajmującej się castingiem pojawili się na jednym z treningów rugby. Ja tego dnia tylko przyglądałem się temu, co działo się na boisku. Jeden z mężczyzn podszedł do mnie i zapytał, czy nie chciałbym wziąć udziału w tym spocie - opowiada Urbanowicz.

Nagrania na plaży trwały około 3 - 4 godzin.

- To był już wrzesień, ale na szczęście było w miarę ciepło. Musieliśmy sobie hasło wymyślić, żeby wszyscy zaczęli ciągnąć te liny w tym samym czasie. Nasza współpraca przypominała tę w czasie robienia młyna na boisku - zaznacza Urbanowicz.


[email protected]

ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 NA POMORZU

Kandydaci, komitety wyborcze, zasady głosowania, okręgi wyborcze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki