Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba, czyli "Inka" i jej oskarżyciel

Barbara Szczepuła, publicystka
Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła archiwum
Podoba mi się decyzja ministra Tomasza Siemoniaka, szefa MON, o odwołaniu dowódcy garnizonu Koszalin i komendanta tego garnizonu.

Zapewnili oni asystę honorową pogrzebowi stalinowskiego prokuratora, płk. Wacława Krzyżanowskiego, który w 1946 roku był oskarżycielem posiłkowym w procesie siedemnastoletniej sanitariuszki z oddziału "Łupaszki", Danuty Siedzikówny "Inki".

Domagał się dla niej kary śmierci. "Inka" była córką leśniczego, którego Sowieci wywieźli na Sybir, skąd przedostał się do wojska tworzonego przez gen. Andersa. Wycieńczony życiem w łagrze, zmarł w 1943 roku w Teheranie. Matkę "Inki" za współpracę z polskim podziemiem zamordowało gestapo. Córka wstąpiła do AK i została sanitariuszką w oddziale majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". Wraz z nim znalazła się po wojnie wśród Żołnierzy Wyklętych. Aresztowano ją w Gdańsku.

Była bita i poniżana, ale nikogo nie wydała. Zachowywała się bohatersko. Prokurator Krzyżanowski zarzucał jej m.in. wydanie rozkazu zastrzelenia dwóch wziętych do niewoli funkcjonariuszy UB. Zarzut był absurdalny. Nie potwierdzili go nawet zeznający przed sądem milicjanci. Jeden z nich zeznał natomiast, że "Inka" opatrzyła mu rany. Mimo to została skazana na śmierć.

Odmówiła podpisania prośby o ułaskawienie, które zredagował jej adwokat z urzędu, bo w tekście nazwano jej kolegów z oddziału bandytami. Znana jest treść grypsu, w którym dzielna dziewczyna napisała: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Rozstrzelano ją 28 sierpnia w gdańskim więzieniu przy Kurkowej. Stojąc przed plutonem egzekucyjnym, zawołała: Niech żyje Polska! Niech żyje "Łupaszko"! Dopiero niedawno udało się ustalić, gdzie UB ukrył jej szczątki. Krzyżanowski żył sobie spokojnie, otrzymując w PRL kolejne odznaczenia.

Dopiero w 1993 roku Instytut Pamięci Narodowej zarzucił mu udział w mordzie sądowym. Dwie instancje sądowe uznały jednak, że nie można jednoznacznie ustalić, jaką rolę odegrał w procesie "Inki". - Byłem wtedy młody - bronił się. Jego pogrzeb z wojskowymi honorami i orderami na poduszkach wywołał protesty. Dowódcy garnizonu tłumaczyli, że nie wiedzieli o jego przeszłości. Dlatego dobrze, że przypomniał im o tym minister Siemoniak. Tymczasem w internecie znalazłam sporo wpisów krytykujących szefa MON.

Ich autorzy są zdumieni, czy może raczej - udają zdumienie, że obaj oficerowie zostali ukarani. No bo przecież sądy Krzyżanowskiego uniewinniły... Mamy wolność słowa, więc pisać można prawie wszystko. I dobrze, o tę wolność walczyli ci, którzy odmawiali prawowitości narzuconemu Polsce systemowi. Ale jest jeszcze zwykła przyzwoitość. Zabrakło jej anonimom z internetu.Z okazji 25-lecia powstania Związku b. Więźniów Politycznych piszę w tym wydaniu "Rejsów" o rówieśnikach "Inki", harcerzach z Gdyni, którzy marzyli o niepodległej Polsce i założyli Organizację Bojowo-Dywersyjną "Orlęta". I o tym, jak ubecy podcinali tym Orlętom skrzydła.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba, czyli "Inka" i jej oskarżyciel - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki