Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Simca, czyli Amerykanin w Paryżu

Marek Ponikowski
Simki z ambasady francuskiej przypominały krążowniki szos made in USA, ale były od nich sporo mniejsze. Pastelowe lakiery ich nadwozi sprawiały szokujące wrażenie na tle peerelowskiej szarzyzny

Mój ojczym był człowiekiem apodyktycznym, a przy tym zupełnie pozbawionym zmysłu praktycznego. Gdy za czasów wczesnego Gomułki przeprowadziliśmy się z peryferii Warszawy do bloku na osiedlu Praga II zdecydował, że mama nie powinna gotować obiadów, bo dla osoby pracującej zawodowo to zbyt męczące. Od znajomych z Saskiej Kępy dostał adres działającej tam prywatnej jadłodajni i zarządził, że tam będziemy się teraz stołować. Po pracy oboje z mamą jechali więc ze Śródmieścia na południowy kraniec prawobrzeżnej Warszawy, a ja dojeżdżałem do nich z północnej części Pragi. W przeciwieństwie do mamy byłem zachwycony, bo Saska Kępa była wówczas zupełnie szczególnym miejscem. Po wojnie ulokowało się tam sporo zachodnich placówek dyplomatycznych, więc wędrując od tramwaju na ulicę Zakopiańską, oglądałem z zachwytem lśniące lakierem i chromami eleganckie limuzyny, kabriolety i auta sportowe należące do ambasad i ich personelu. Nigdzie nie było wtedy tak wielu tak wspaniałych pojazdów!

Nasze obiady na Saskiej Kępie skończyły się dość szybko, nie pamiętam już, czy dlatego że stołowanie się tam okazało się za drogie, czy też zbyt męczące, a może po prostu socjalistyczna gospodarka planowa wygrała z przedsiębiorczym prywaciarzem, ale nie mam wątpliwości, że widok pięknych samochodów z tabliczką CD obok numeru rejestracyjnego walnie przyczynił się do rozwoju mojej motoryzacyjnej pasji. We wspomnieniach pozostały mi zwłaszcza Simki z ambasady francuskiej. Przypominały amerykańskie krążowniki szos, ale były od nich mniejsze, a pastelowe lakiery ich nadwozi - błękitne, koralowe, żółte - sprawiały szokujące wrażenie na tle peerelowskiej szarzyzny. Złocone napisy na błotnikach tworzyły frazy intrygującego szyfru: Versailles, Chambord, Beaulieau…

***

Powstałą w początkach lat 30. minionego stulecia markę Simca (Société Industrielle de Mécanique et de Carrosserie Automobile) kojarzy się głównie z licencyjnymi Fiatami. Po popularnym 508 w zakładach w Nanterre pod Paryżem powstawały także nowsze modele: Simca Cinq (5 CV), czyli francuska wersja Fiata Topolino oraz Simca Huit (8 CV) identyczna z włoskim Fiatem 1100. Pierwsza własna konstrukcja Simki - Aronde z silnikiem 1.3 l o mocy 45 KM - pojawiła się dopiero w roku 1952. Odniosła z miejsca duży sukces i ulokowała firmę kierowaną przez Henri Pigozziego, z pochodzenia Włocha, w czołówce francuskich producentów.

W lutym 1953 roku odwiedził Pigozziego jeden z menedżerów francuskiego Forda. Rozmowa dotyczyła ewentualnej współpracy z Simką, bo przygotowany na francuski rynek Ford Vedette z silnikiem V8 sprzedawał się znacznie gorzej niż oczekiwano i nowoczesne zakłady w Poissy wykorzystywały tylko niewielką część swoich mocy produkcyjnych. Ostatecznie Amerykanie, mając powyżej uszu niepowodzeń rynkowych, użerania się z biurokracją i związkami zawodowymi, podjęli decyzję o wycofaniu się z Francji i zaoferowali Pigozziemu nie tylko fabrykę w Poissy, ale też świeżo opracowany w centrali Forda w Dearborn model Vedette II wraz z całym oprzyrządowaniem! We wrześniu 1954 roku nowe samochody prezentowano w paryskim salonie samochodowym na stoisku Forda, a już pierwszego grudnia transakcja została sfinalizowana. Ford Vedette stał się Simką Vedette.

***

Trzeba przyznać, że fordowscy styliści spisali się tym razem doskonale. Samonośne nadwozie (wówczas zupełna nowość dla konstruktorów z USA!) było rozsądnym kompromisem między kształtami typowymi dla aut amerykańskich a gustami Francuzów. "Ogony" na tylnych błotnikach były ledwie zaznaczone, a osłona wlotu powietrza z przodu wyglądała całkiem po europejsku. A co pod nadwoziem? Pomieszanie nowoczesności (przednie zawieszenie ze zwrotnicami kolumnowymi) z tradycją (napęd tylny, sztywna oś zawieszona na resorach piórowych) i zespołami wręcz archaicznymi. Do takich należała zwłaszcza jednostka napędowa V8 o pojemności dla Amerykanów chyba komicznej - ledwie 2.4 litra, mocy tylko 75-84 KM - i konstrukcji typowej dla silników fordowskich z lat 30., z zaworami w bloku i płaską głowicą. Manualna skrzynia biegów miała tylko trzy biegi, a układ hamulcowy pozbawiony był wspomagania. W samochodzie ważącym tyle, co dzisiejsze auto kompaktowe było to jednak w tamtych czasach normalne. Prędkość maksymalna wynosiła ok. 140 km/godz.

Wyglądało na to, że Simca zrobiła świetny interes: rodzina Vedette, obejmująca początkowo trzy wersje: podstawową Trianon oraz bardziej luksusowe Versailles i Régence, poszerzyła "w górę" ofertę marki i stworzyła silną konkurencję dla zbliżonych wielkością modeli rodzimej konkurencji. W roku 1955 nabywców znalazło 42 439 aut rodziny Vedette, w tym… około tysiąca z początku produkcji ze znaczkiem firmowym Forda. W roku kolejnym sprzedaż jeszcze wzrosła, opracowano atrakcyjną wersję kombi o nazwie Marly oraz "ekonomiczną" odmianę Ariane z czterocylindrowym silnikiem 1.3 l z modelu Aronde. Kryzys sueski jesienią 1956 roku przyniósł jednak nagłe załamanie rynku. Podniesiono we Francji, podatki, wzrosły ceny paliw. A silnik Simki Vedette był raczej paliwożerny…

W 1957 roku gama produkcyjna została odnowiona. Auta stały się dłuższe, ogony z tyłu - większe, stylistyka przodu - bogatsza. Pojawiły się nowe nazwy: Beaulieu, Chambord i Présidence. Z ofertą obejmującą rodziny Aronde, Ariane i Vedette Simca wyrosła na drugiego po koncernie Renault producenta samochodów osobowych. Ale moda na styl amerykański nieuchronnie dobiegała kresu. W roku 1960 amatorów znalazło 13 914 samochodów, a w następnym - ledwie 3813. Dłużej, bo do roku 1963 przetrwała Simca Ariane. Oprzyrządowanie modelu Vedette przewieziono do Brazylii, do tamtejszych zakładów Simca do Brasil. Utrzymał się tam w produkcji aż do roku 1969. Ostatnim wcieleniem był model Esplanada z całkowicie zmienionym nadwoziem.

***

Ciekawe swoją drogą, czy jest dziś w Polsce choćby jeden egzemplarz "amerykańskiej" Simki? To był naprawdę piękny samochód…

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki