Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Piskorski: To nie jest sklejenie Platfomy, tylko przykrycie jej liśćmi

Ryszarda Wojciechowska
Piotr Smoliński
Donald Tusk nie ma alternatywnego życia. Nie wykłada, nie pisze książek. Po powrocie z Brukseli nie będzie chodzić po plaży z Gosią i psem. Będzie chciał wrócić do polityki - mówi Paweł Piskorski

Po sportowej euforii pora wracać do polityki. Jak Pan ocenia pierwsze tygodnie premier Ewy Kopacz?
Jestem zdezorientowany jak pewnie większość Polaków.

Dlaczego?
Bo wydawało się, że Ewa Kopacz będzie kontynuatorką Donalda Tuska. Ale pani premier przez ostatnie dwa tygodnie koncentrowała się głównie na tym, żeby się od niego odróżnić, a nawet odciąć. Mówiła więc, że jej rząd będzie się starał odzyskać to, co stracił poprzedni, czyli zaufanie obywateli. Otoczyła się ludźmi skonfliktowanymi z Tuskiem. Wreszcie przedstawiła istotne korekty, dotyczące dotychczasowej polityki. Słysząc to, nie tylko ja, ale większość Polaków może być w konfuzji i zastanawiać się nad prawdziwym obliczem Ewy Kopacz, która chce nas przekonać, że ten rok do wyborów będzie stał pod znakiem zupełnie innej, niż dotąd polityki. Ale czy to taka z nami gra, czy może rzeczywiście zamierza zrezygnować z polityki ciepłej wody Donalda Tuska? Nie wiem. Jeśli ten drugi wariant wchodziłby w grę, to miałby on bardzo istotne konsekwencje wewnątrz samej Platformy.

Ale chyba nie jest źle, jeśli nowy premier szuka swojej drogi i nie próbuje być kalką poprzednika?
Bardzo dobrze jeśli polityk szuka swojej drogi i własnego sposobu wyrażania opinii. Ale w tym przypadku nasuwa się poważne pytanie o wiarygodność polityka, który wcześniej pełniąc najwyższe funkcje w partii i państwie, ani przez sekundę nie kwestionował polityki Donalda Tuska, z choćby z jedną dziesiątą tej intensywności z jaką robi to teraz. Kiedy Ewa Kopacz nie była premierem, uznawała, że ta polityka jest dobra. Więc może to odżegnywanie się teraz jest, po prostu, grą? A to może budzić niepokój.

Mam wrażenie, że kiedy Ewa Kopacz została premierem, zaczęła się wokół niej niespotykana dotąd brutalna gra politycznych samców alfa. Na starcie ma o wiele trudniej, niż np. Donald Tusk. Jej dywanową wpadkę bez litości się obśmiewa, PiS ustami Adama Hofmana obwieszcza, że jest ona dwa, trzy poziomy niżej, niż prezes Jarosław Kaczyński.
To, że będzie jej trudniej, niż Donaldowi Tuskowi, było oczywiste. Przejęcie władzy przez niego, po odsunięciu Prawa i Sprawiedliwości, w niektórych środowiskach było nawet euforycznie przyjmowane. Koniec IV RP, nareszcie będzie rządzić ktoś spokojny, umiarkowany - mówiono. Ale teraz atmosfera jest inna. Już nie ma tych emocji. W dodatku Ewa Kopacz eksponuje jeszcze płeć. Jeśli polityk eksponuje jakąkolwiek cechę, nie tylko płeć ale, na przykład, wykształcenie na renomowanej zagranicznej uczelni, to z oczywistych powodów koncentruje uwagę. Hanna Suchocka jako premier nie oczekiwała innego traktowania tylko dlatego, że jest kobietą, podobnie jak Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy. Wydaje mi się, że Ewa Kopacz chce się pokazać jako najbardziej kobiecy premier w ciągu ostatnich 25 lat i odwołać do grupy, dla której jest to ważny element w głosowaniu. Ale, moim zdaniem, to błąd.

Może takie podejście wybije pewne argumenty z rąk PiS, które też ogłasza, że chce być blisko elektoratu?
Patrzę na to jeszcze inaczej. Znając nieco Platformę i ludzi nowego kierownictwa, spodziewam się, że wokół Ewy Kopacz, kobiety, ale też lekarki z zawodu, będzie tworzona legenda, pokazująca ją jako osobę wrażliwą, która od zawsze pochylała się nad ludźmi biednymi, chorymi. Taki ujrzymy wizerunek. Bo przecież nie ostrego, rynkowego liberała czy technokraty, który się zna na rządzeniu, ani też męża stanu, rozrywanego na europejskich salonach, bo w tych sprawach pani premier ma bardzo poważne deficyty.

Może wizerunek wrażliwej, blisko ludzi pani premier jest dobry na te czasy.
Pod warunkiem, że jest prawdziwy. A nie polityczny, cyniczny, wypracowany na chłodno. Ewa Kopacz od bardzo dawna tymi sprawami się nie zajmowała. Od lat jest politykiem. To nie jest przypadek profesora Zbigniewa Religi, który niemal prosto od stołu operacyjnego wszedł do polityki.

Wspomniał Pan o braku obycia na światowych salonach. Ale na początku każdy musi przejść przez trudną szkołę protokołu dyplomatycznego.
Proszę mi wybaczyć, ale kompletnie się z tym nie zgodzę. Po pierwsze pani Kopacz nie jest na początku. Najpierw była ministrem zdrowia, potem marszałkiem Sejmu. Nie mówimy więc o debiutantce. Może się niedostatecznie przygotowała albo nie ma w tych sprawach wyczucia? Ale nie chcę wartościować i mówić, że się do tego nie nadaje. Podkreślam tylko, że jej otoczenie kreuje zupełnie inny wizerunek - uspołecznionej Ewy Kopacz. I z takim wizerunkiem Prawu i Sprawiedliwości będzie trudniej ją atakować. Spodziewam się, że pani premier przez ten rok będzie pokazywana w sytuacjach, w których ma przede wszystkim kontakt z ludźmi.

Tak jak Donald Tusk.
Ale to nie będą spotkania z kimś takim jak chociażby paprykarz, który pyta jak żyć. Bo Tusk sobie świetnie radził w takich sytuacjach a Ewa Kopacz nie bardzo. Jej spotkania będą bardziej przygotowane, nawet reżyserowane.

Pana zdaniem, Ewie Kopacz udało się skleić Platformę, czy może pod tą polityczną pokrywką gotuje się cały czas?
Mam wrażenie, że to nie jest sklejenie, tylko przykrycie grubymi liśćmi. I my tego dymu wydobywającego się z gorącego żaru, jeszcze nie widzimy. Ale on się niedługo pojawi. Bo te konflikty nie zostały rozwiązane tylko przytłumione. Grzegorz Schetyna nie przeszedł do ostrego ataku na rząd, ponieważ wszedł w jego skład. Ale wszyscy ludzie Schetyny zostali wycięci z list w wyborach samorządowych. Nie wierzę, żeby Schetyna powiedział: - To mnie nie interesuje, wystarczy mi, że jestem ministrem. Na razie Ewa Kopacz spacyfikowała dwóch liderów tego środowiska - Schetynę i Halickiego. Ale jeśli by pani porozmawiała z ludźmi, którzy należą do schetynowców, to zobaczyłaby, że oni nie czują się spacyfikowani, tylko zdezorientowani. Bo ich liderzy idą na kompromis i współpracują ze spółdzielnią oraz Ewą Kopacz, czyli z osobami, które ich wycinają w regionach.

Te spory mogą wrócić przy układaniu list w wyborach do parlamentu?

One powrócą i to ze zwielokrotnioną siłą w dwóch momentach. Pierwszy moment to układanie list do parlamentu. To będzie już bardzo wyraźna walka, poprzedzająca układ sił po wyborach parlamentarnych. Sprawa się komplikuje, ponieważ nawet jeśli PO wybroni się z tego kryzysu, który przechodziła, to i tak będzie miała mniej parlamentarzystów, niż teraz. Więc ta pula do obdzielenia będzie mniejsza, a spory bardziej zaciekłe.

A drugi moment?
Prawdopodobnie będzie to kongres partii, który zostanie zwołany po wyborach parlamentarnych. Myślę, że Schetyna stanie do walki o przywództwo. Wydaje mi się, że w ciągu tego roku będzie on skrupulatnie odbudowywać swoją pozycję i pokazywać się jako osoba dobrze funkcjonująca na salonach europejskich, znana i poważna. Bo przecież do tej pory Grzegorz Schetyna miał wizerunek osoby skutecznej i sprytnej w politycznych grach, ale nie do końca poważnej. Nawet Donald Tusk to czasami podkreślał. Przypomina sobie pani, kiedy mówiąc o Schetynie, stwierdził, że to taki Shrek. To do Grześka przylgnęło. Jeśli w ciągu roku uda mu się udowodnić, że jest poważnym graczem, to na pewno jego pozycja w tej wewnętrznej rywalizacji wzmocni się. A jeśli jeszcze będą jakieś wpadki pani premier, tym łatwiej będzie mu podjąć rywalizację. A to nie będzie tylko rywalizacja o szefostwo partii, ale z dużym prawdopodobieństwem, jeśli się coś nie zmieni, o premierostwo. Sytuacja może być podobna jak w PSL, kiedy Piechociński zastąpił Pawlaka.

Może Ewa Kopacz sobie poradzi, a Grzegorz Schetyna okaże się lojalny?
To jedna z opcji, wiara w to, że ludzie się zmieniają, uczą się, nabywają nowych cech. Może się okazać, że Ewa Kopacz obroni swoją pozycję i będzie bardzo dobrym premierem. Ale tego na razie nie widać. Ewa Kopacz nie ma tej umiejętności wirowania między frakcjami, którą posiadł Donald Tusk. On miał taką pozycję, że o wszystkim decydował i to pod hasłem: chłopaki, nie kłóćcie się. To on rozstrzygał ostatecznie każdy spór. Ale Ewa Kopacz ma w partii znacznie słabszą pozycję i to wirowanie będzie trudniejsze w jej przypadku.

Co by Pan doradził Sławomirowi Nowakowi?

Znam go od dawna i nie chciałbym się ustawiać w roli jego doradcy. Ale mogę powiedzieć tak ogólnie, że po prostu trzeba zachować twarz. Obawiam się, że zachowanie Sławka w ostatnich tygodniach jest jak najdalsze od tego, żeby tę twarz zachować. Kiedy się popełniło takie błędy, jak choćby te wynikające z podsłuchanych i nagranych rozmów, to nie można udawać głupiego.

Nowak jest balastem dla PO mimo, że już nie jest w partii?
Odszedł z Platformy, ale nadal jest w klubie parlamentarnym tej partii. I jestem przekonany, że to będzie jedna z linii ataku PiS i być może również SLD. Bo to bardzo "wdzięczna" amunicja, zwłaszcza po jego zapowiedziach, że się z polityki wycofa. W przypadku Igora Ostachowicza i Orlenu Ewa Kopacz natychmiast zareagowała, wiedząc jak bardzo obciążające byłoby to dla jej ekipy. Ale w sprawie Sławka Nowaka takiej reakcji nie ma. I prawdopodobnie nie należy jej się w najbliższym czasie spodziewać.

Pan się nadal trzyma tej wersji, że Donald Tusk wróci z Brukseli prosto do polskiej polityki?
Ja się nie mam co trzymać, jestem co do tego przekonany. Dlatego, że Donald Tusk nie ma alternatywnego życia. Nie wykłada na uczelni, nie pisze książek. To nie jest tak, że on po powrocie będzie sobie jak kiedyś chodzić po plaży z Gosią i psem Szeryfem. On będzie chciał wrócić do polityki i pięć lat w Brukseli może być świetnym punktem startu. Jeśli się oczywiście nie skompromituje, stąd, jak sądzę, jego bardzo ciężka praca w przygotowaniach do nowej roli.

A inny wariant?
Oczywiście zakładam, że jeśli Schetyna będzie wówczas przewodniczącym Platformy, to nie wiadomo, czy na to pozwoli. Jeżeli Platforma będzie rządzić, a karty rozdawać Schetyna, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że lansowanym przez niego kandydatem na prezydenta będzie obecny marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Mimo, że Schetyna przejął jego stanowisko, to między panami nie ma konfliktu. Uważam, że to mogą być w przyszłości dla siebie polityczni partnerzy.

ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

[b] WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 NA POMORZU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki