Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Marszalec o wystawie "Żołnierska dola" w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni [ROZMOWA]

rozm. Barbara Szczepuła
Janusz Marszalec z maszyną szyfrującą Enigmą
Janusz Marszalec z maszyną szyfrującą Enigmą
"Żołnierska dola" to tytuł wystawy przygotowanej przez Muzeum II Wojny Światowej, a otwartej gościnnie w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Wystawa przedstawia życie codzienne żołnierzy w czasie II wojny światowej. Możemy zobaczyć oryginalne mundury i przedmioty codziennego użytku, a także interesujące niepublikowane dotychczas zdjęcia. Wystawa czynna będzie do czerwca przyszłego roku. Czy można porównać los żołnierzy polskich i niemieckich podczas II wojny światowej? A rosyjskich i amerykańskich? Na te pytania odpowiada Janusz Marszalec, wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej.

Odwołując się do tytułu wystawy "Żołnierska dola", mam ochotę spytać, czy na wszystkich frontach i we wszystkich armiach ta dola była równie ciężka.
Każdy z uczestników wojny zapamiętał swój los jako wyjątkowy. Może łatwo udowodnić, że doświadczył krańcowych przeżyć, a jego historia jest unikatowa. Na każdym jednak froncie ujawniały się podobne procesy, postawy i emocje. Strach, odwaga, depresja czy euforia wzajemnie się przenikały. Intensywność przeżyć zależała na przykład od siły wroga, rodzaju użytej broni i warunków klimatycznych. Mimo to zaryzykowałbym tezę, że zwłaszcza w kwestii przeżyć pozafrontowych (czyli tych niezwiązanych bezpośrednio z walką), można mówić o wspólnej żołnierskiej doli. Na wystawie pokazujemy życie codzienne zarówno tych żołnierzy, którzy bronili swoich krajów, jak i najeźdźców. Walczyli na różnych kontynentach, pod różnymi sztandarami, w imię różnych wartości, ale ich życie codzienne wyglądało podobnie. Myśleli o tym, by zaspokoić głód i pragnienie, odpocząć i wyspać się. Wiele czasu zajmowały im przemarsze, przejazdy, postoje, budowa okopów i ziemianek, aprowizacja, czyszczenie broni, naprawianie mundurów i tak dalej. Walka z bronią w ręku to był ułamek ich życia w mundurze!

Polscy czołgiści z 16 Brygady Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie podczas ładowania taśm amunicyjnych, Wielka Brytania 1944 r.(Fot. archiwum/muzeum II Wojny Światowej)

A gdy walczyli...
…to przede wszystkim chcieli przeżyć. Oczywiście były fronty, na których walka była szczególnie zacięta. Dla armii niemieckiej piekłem na ziemi był front wschodni: siarczysty mróz, wielkie przestrzenie i zdeterminowany, silny przeciwnik...

Niemcy sami się tam pchali, więc trudno im współczuć.

Toteż nie współczujemy im, tylko opisujemy sytuację. Zebrali, co posiali.

Dramatyczne było lądowanie wojsk alianckich w Normandii. Na plaży Omaha amerykańscy i kanadyjscy żołnierze ginęli masowo, a walczyli przecież o wolność Europy, nie o swoją.
Rzeczywiście, otarli się o piekło. Chwała i cześć tym żołnierzom. Takich miejsc można by wymieniać tysiące i spierać się, gdzie było ciężej…

A los polskiego żołnierza? Gdy patrzę na ekwipunek żołnierza Wehrmachtu, jego solidne buty, ciepły płaszcz, myślę o żołnierzu z II Korpusu generała Andersa, zagłodzonym, umęczonym łagierniku. Jakaż to "wspólna żołnierska dola"?
Ma pani rację. Trudno porównywać los żołnierza tułacza, który cudem przetrwał gehennę stalinowskich obozów, głód, mrozy i represje, po wyjściu z ZSRR bił się dzielnie, a gdy się wojna skończyła i alianci świętowali zwycięstwo, on nie miał dokąd wracać, bo jego dom został w ZSRR, a w Polsce rządzili komuniści, których dobrze poznał pod Archangielskiem czy w Kazachstanie.

Dla niego wyzwolenie nie było wyzwoleniem.
Miały być zwycięska defilada, ordery za bohaterstwo, a tymczasem jeśli się decyduje na powrót do Polski, to wpada w ręce UB i w najlepszym razie zostaje skazany na los obywatela drugiej kategorii... A żołnierz, który się decyduje pozostać na Zachodzie, także będzie obywatelem drugiej kategorii. Wiemy przecież, jak się potoczyło powojenne życie polskich oficerów w Wielkiej Brytanii.

Więc polska żołnierska dola szczególnie ciężka?
W tym sensie tak - począwszy od września 1939 roku, gdy w ciężkiej walce żołnierze cofali się przed silniejszym przeciwnikiem. Trudno w tym okresie mówić o codzienności poza linią frontu. Nie było wtedy czasu na gnuśnienie w okopach. Musimy też pamiętać o polskich oficerach wziętych do niewoli sowieckiej i zamordowanych przez NKWD! W rozważaniach o żołnierskim życiu musimy także dostrzec różnicę sytuacji żołnierza amerykańskiego, zdrowego, dobrze odżywionego i wysportowanego młodego mężczyzny, oraz zabiedzonego żołnierza sowieckiego, którego życie dla dowódców było niewiele warte, który nie dojadał i w wielu sytuacjach zdany był tylko na siebie i od którego totalitarna władza wymagała, by bił się bohatersko "za Rodinu i Stalina".

Trochę się zdziwiłam, że pokazany na wystawie mundur żołnierza Armii Czerwonej robi wrażenie porządnego. Tymczasem z wielu relacji wynika, że 17 września 1939 roku ci żołnierze zdumiewali Polaków swymi poszarpanymi mundurami i karabinami na sznurkach.
Po pierwsze, jest to mundur z 1945 roku. Po drugie, te relacje o karabinach na sznurkach są przesadzone. Te "sznurki" to były po prostu zniszczone pasy parciane. Sowieci wtargnęli w 1939 roku do Polski w znoszonych mundurach, które siłą rzeczy, wypadały żałośnie, zwłaszcza w porównaniu z mundurami galowymi Wojska Polskiego, które Polacy widywali na ulicach i podczas defilad. Ale rzeczywiście na wystawie nie pokazano munduru bojca z 1939 roku.

I tego właśnie mi brakuje. W 1939 roku ten bojec był agresorem, zaś w 1945 roku występował już w innej roli, wprawdzie nie wyzwoliciela, ale pogromcy niemieckiego najeźdźcy.
Przyczyna jest prozaiczna. Sowieckie mundury z 1939 roku są wielką rzadkością (zostały całkowicie zużyte w trakcie długiej wojny). Te fragmenty umundurowania z 1939 roku, które udało się nam pozyskać do zasobu muzealnego, znalazły się na innej naszej wystawie, która czynna jest obecnie w Szczecinie.

Wśród żołnierskich rekwizytów Armii Czerwonej znalazła się oczywiście na wystawie "trofiejna" harmoszka, ale jest też papierośnica ze wizerunkiem Stalina.
Kult Stalina był powszechny. Żołnierze sowieccy zdobili też chętnie swoje menażki czy papierośnice czerwonymi gwiazdami. Pokazany na wystawie mundur należał do żołnierza 416 Dywizji Strzeleckiej Armii Czerwonej, uczestniczącego w marcu 1945 roku w szturmie na Kostrzyn nad Odrą. On i jego towarzysze broni kierowani byli na front bez odpowiedniego wyposażenia i zaopatrzenia, więc sami sobie robili łyżki, grzebienie, papierośnice, okopowe lampki. Byli przyzwyczajeni do złych warunków także w życiu cywilnym. Wśród rzeczy osobistych polskich żołnierzy II Korpusu z kolei często pojawiają się sygnety z ebonitu z wygrawerowanym orłem w koronie. We Włoszech Polacy zdobyli ten materiał w jakiejś fabryce i wykonali z niego mnóstwo pierścionków. Trafiają się też medaliki i ryngrafy z Matką Boską.

Japońscy żołnierze z kolei mieli talizmany i miseczki do sake.
Pokazujemy mundur starszego sierżanta 9 Dywizji Piechoty "Wojowników" Cesarskiej Armii Japonii, która w kwietniu 1945 roku broniła Okinawy przed Amerykanami.

A mundur amerykański pochodzi z 1944 roku.
To uniform szeregowca 23 Pułku Piechoty Morskiej, wchodzącego w skład 4 Dywizji Marines. Żołnierze tej jednostki brali udział w operacjach desantowych na Pacyfiku, walcząc z oddziałami japońskimi na Wyspach Marshalla, na Marinach oraz na Saipanie.

Mundury niemieckie z 1939 roku wyglądają porządnie, zaś ten z 1945 roku, gdy III Rzesza wojnę przegrywa, robi wrażenie dość marnego.
To mundur żołnierza z 62 Pułku Grenadierów. Jego żołnierze przeszli długi szlak bojowy i przetrwali trzy rosyjskie zimy. Wielokrotnie kierowano ich na pierwszą linię frontu, bezpośrednio z wagonów kolejowych. Zaopatrzenie docierało do nich rzadko i z opóźnieniem, więc stan munduru nie powinien dziwić.

Ucieszyłam się, bo wśród zdjęć prezentowanych na wystawie zobaczyłam kilka fotografii żołnierzy generała Maczka, które przekazałam do muzeum w imieniu bohatera mojego reportażu, pana Stefana Galikowskiego.
Są to zdjęcia pokazujące życie na froncie, ale dokumentują także to, co się działo w przerwach między walkami, codzienność żołnierskiego życia w 1 Dywizji Pancernej generała Maczka. Stanowią bardzo wartościowy dokument. Przypomnę przy okazji, że kilka tych zdjęć trafiło do wydanej nakładem Muzeum II Wojny Światowej pani książki "Rajski ogród".

Powiedzmy jeszcze o mundurze polskiego marynarza, bo wystawa odbywa się gościnnie w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
To mundur mata maszynisty z ORP Wicher. Okręt został 3 września 1939 roku zatopiony przez niemieckie lotnictwo w porcie na Helu, a większość załogi skierowano do oddziałów broniących półwyspu. Marynarze przygotowywali pozycje obronne dla piechoty oraz stanowiska ogniowe dla broni maszynowej i dział zdemontowanych z zatopionych i uszkodzonych polskich okrętów. Walczyli w obronie Helu aż do jego kapitulacji 1 października 1939 roku.

Czy wystawa nie zaciera różnicy między tymi, którzy w II wojnie światowej byli agresorami, a tymi, którzy się bronili?
Nie, nie i jeszcze raz nie! To, że pokazujemy egzystencjalny aspekt żołnierskiego losu, nie oznacza, że nie odróżniamy agresorów od ich ofiar. Zbrodnie wojenne Niemców, Sowietów i Japończyków są wyraźnie zaznaczone! Nie zapominamy, że II wojna światowa to najbardziej wyniszczający konflikt w dziejach, który odcisnął tragiczne piętno na losach milionów żołnierzy i cywilów. Historycy oceniają, że w wyniku działań zbrojnych i zbrodni popełnionych na ludności cywilnej śmierć poniosło ponad 50 milionów osób. Zginęło 5,6-6 milionów obywateli polskich, w tym około 3 milionów Żydów. Straty Wojska Polskiego na wszystkich frontach wyniosły ponad 150 tys. żołnierzy i oficerów.

Żołnierska dola to tytuł wystawy przygotowanej przez Muzeum II Wojny Światowej, a otwartej gościnnie w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Wystawa przedstawia życie codzienne żołnierzy w czasie II wojny światowej. Żołnierzy różnych armii, więc oczywiście Polaków, ale także Niemców, Rosjan, Amerykanów i Japończyków. Możemy zobaczyć oryginalne mundury i przedmioty codziennego użytku, a także interesujące niepublikowane dotychczas zdjęcia.
Wystawa czynna będzie do czerwca przyszłego roku.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki