Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień Papieski 2014. Stypendystki Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia o niezwykłej zbiórce

Irena Łaszyn
Kwesty na ulicach miast odbywają się zawsze w Dniu Papieskim, czyli w niedzielę poprzedzającą 16 października
Kwesty na ulicach miast odbywają się zawsze w Dniu Papieskim, czyli w niedzielę poprzedzającą 16 października Archiwum prywatne
Tegoroczny Dzień Papieski będzie obchodzony 12 października 2014 pod hasłem: "Jan Paweł II - świętymi bądźcie". Chciałabym, żeby ludzie zrozumieli, że pieniądze, które w niedzielę będą wrzucać do puszek, to nie jest taka zwyczajna zbiórka - mówi jedna ze stypendystek Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.

Dziewięć lat temu chodziły do szkoły, miały świadectwa z czerwonym paskiem i marzyły o fajnym życiu. Czy "papieskie" stypendium pomogło im te marzenia spełnić? W najbliższą niedzielę wolontariusze z Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, wspierającej uzdolnioną młodzież z małych miejscowości, po raz 14 wyjdą z puszkami na ulice miast. A my postanowiliśmy odszukać Anię, Małgosię, Justynę, Olę…

Dziewięć lat to niemal epoka. Wszystko się zmienia: stan cywilny, nazwisko, adres. Ola, która skończyła prawo i wyszła za mąż, wyjechała do Wrocławia. Nikt nie zna numeru jej telefonu. Anię też niełatwo odnaleźć. Kto by pomyślał, że ta miłośniczka literatury pięknej, zaczytana w książkach, najpierw pójdzie do Wyższej Szkoły Bankowej, a potem do Akademii Marynarki Wojennej? W dodatku, zajmie się zawodowo finansami w Komendzie Wojewódzkiej Policji?
- Mąż jest strażakiem, a studiuje razem ze mną - opowiada Anna Nagórska, dawniej Wlazło. - Właśnie się przygotowujemy do obrony pracy magisterskiej.

Dziewięć lat temu Ania się zarzekała, że nigdy nie zamieszka w mieście. Twierdziła, że w tym swoim Mierzeszynie, 30 kilometrów od Gdańska, ma wszystko, czego potrzebuje: dom, ogródek, przyjaciół i bibliotekę. Ale gdy zaczęła pracę i drugie studia, to stwierdziła, że dojazd ze wsi zajmuje za dużo czasu. Zresztą każdy, prędzej czy później, zaczyna tęsknić za własnym kątem.
- Wzięliśmy z mężem kredyt "Rodzina na swoim", zamieszkaliśmy na gdańskim osiedlu - mówi Anna. - Ta decyzja wymagała odwagi, nikt nie lubi długów. Ale oboje mamy stabilną pracę, jakoś damy radę.

Czy "papieskie" stypendium, które otrzymywała z Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, miało wpływ na jej życiowe wybory?
- Oczywiście! - Ania nie ma cienia wątpliwości. - Stypendium to nie tylko pieniądze. To także spotkania z ciekawymi ludźmi, coroczne obozy, funkcjonowanie w jakiejś społeczności. Gdybym nie była stypendystką, byłabym dziś pewnie kimś innym. Może kimś mniej odważnym? Może kimś mniej pogodnym? Albo mniej dobrym? Człowiek wtedy uczy się dobroci, gdy otrzymuje ją od innych.

Trochę dostały w kość. Nie dlatego że osoby z małych miejscowości mają trudniej, ale dlatego że mają dalej. Wstawały, gdy było ciemno. O piątej rano nawet gwiazdy nie świecą. Zimno, ponuro i człowiek chce spać. Ale nie wypadało się pieścić i marudzić, bo na wsi o tej porze już wszyscy na nogach. Autobus był o szóstej. Ola dojeżdżała z Pawłowa, przez Pruszcz, do Rusocina, Ania i Małgosia z Mierzeszyna do Gdańska.

- Uczyłam się w Technikum Poligraficznym we Wrzeszczu - wspomina Ania. - Najpierw 45 minut jazdy do Gdańska Głównego, potem biegiem z dworca PKS na Targ Rakowy, do autobusu 115. Po lekcjach - szybko do domu. Żeby jeszcze zdążyć za dnia i pomóc w polu. Zwłaszcza jesienią, kiedy zaczynały się wykopki. Mieszkaliśmy z babcią, która miała małą gospodarkę.
Ale z nauką nie było kłopotów, wprost przeciwnie. Żeby zdobyć stypendium z Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, trzeba mieć średnią ocen powyżej 4,5. Ona - miała. Spełniała też kolejne warunki: pochodziła ze wsi, a dochód na osobę w jej rodzinie nie przekraczał 0,7 najniższej płacy.

- Mam pięcioro rodzeństwa - uśmiecha się Ania. - Gdy pensję mamy i rentę taty podzieliło się na osiem osób, nie były to duże pieniądze.
- Może nam się nie przelewało, ale wszystkie dzieci dobrze się uczyły i wyszły na ludzi - dodaje Grażyna Wlazło, mama Ani.
Ania podkreśla, że to "papieskie" stypendium bardzo jej wtedy pomogło. Niby tylko 150 zł miesięcznie, ale wystarczało na bilet miesięczny, który kosztował 128 zł, i na zeszyty. Poza tym dwa razy do roku dostawała pieniądze na odzież i książki. A w 2005 roku mogła kupić komputer na raty. Ależ to było wydarzenie!

Starsza siostra Ani, Małgorzata, została stypendystką kilka lat później.
- Sama złożyłam wniosek do fundacji, bez pośrednictwa parafii - wyjawia. - Miałam średnią ocen 5,2. Zostałam zakwalifikowana. Te pieniądze pomogły mi w ukończeniu dziennych studiów na Politechnice Gdańskiej.
Lata studiów wspomina wyjątkowo ciepło. Piękny czas. Na trzecim roku wyszła za mąż, za chłopaka, którego poznała na pielgrzymce do Częstochowy. Na piątym roku urodziła synka.
- Rodzina jest dla mnie najważniejsza - podkreśla. - Zawsze była ze mną. I jest.

Na letnie obozy dla stypendystów najpierw jeździła sama, potem z mężem i synem. Od przyjaciół z fundacji słyszała, że obecność jej rodziny w tym gronie to nie jest żadna strata dla fundacji, ale zysk.
- Na tych obozach był czas na modlitwę, zabawę i zwiedzanie - opowiada. - Wracaliśmy napełnieni. Może dlatego że spotykaliśmy ludzi, którzy szukali w życiu czegoś więcej niż ziemskiego bogactwa?

Małgorzata bogactwa nie szuka, ale pracuje zawodowo, zajmuje się zamówieniami publicznymi. Mieszka w Gdańsku. I nadal działa w Stowarzyszeniu Absolwentów Dzieło, które skupia dawnych stypendystów "papieskiej" fundacji. Zastrzega, że słowo "działa" jest trochę na wyrost, bo fundacja ma siedzibę w Warszawie, a ona jest kilkaset kilometrów dalej.
- Chciałabym, żeby ludzie zrozumieli, że pieniądze, które w niedzielę będą wrzucać do puszek, to nie jest taka zwyczajna zbiórka - zauważa Małgorzata. - One wielu młodym osobom ułatwią start w dorosłość. Uczniowie ze wsi i małych miasteczek bardzo takiego wsparcia potrzebują. Właśnie dlatego że mają dalej.

Tegoroczny Dzień Papieski będzie obchodzony pod hasłem "Jan Paweł II - świętymi bądźcie". Według Małgorzaty, świętość to znalezienie dobra w drugim człowieku.

Justyna Reclaf już w 2005 roku żyła w biegu. Nawet mama nie mogła za nią nadążyć. Lekcje angielskiego i niemieckiego, kółko teatralne, bibliotekarskie, polonistyczne, matematyczne. Konkursy wiedzy. Gra na keyboardzie, tańce. A przecież miała wtedy 15 lat i chodziła do gimnazjum. Właściwie, to jeździła, bo mieszkała w Gościcinie, a gimnazjum było w Bolszewie.
Na "papieskie" stypendium w pełni zasłużyła. W gimnazjum średnia ocen: 5,35. Potem też całkiem nieźle. Najlepszy dowód, że stypendium miała także na studiach. Dostawała 480 zł miesięcznie. Pewnie dlatego że dochód na osobę w rodzinie nie był u nich imponujący. Pracował tylko ojciec, a Justyna ma jeszcze czterech młodszych braci.

Dziewięć lat temu chciała być dziennikarką, marzyła się jej praca w mediach. Potem zmieniła plany. Skończyła gospodarkę przestrzenną na Wydziale Oceanografii i Geografii na Uniwersytecie Gdańskim. Wcześniej zrobiła licencjat z zarządzania, ze specjalizacją inwestycje i nieruchomości.

Mieszka w Gościcinie. Pracuje w Trójmieście, w biurze nieruchomości. Ale już nie dojeżdża autobusem i kolejką, ma własny samochód.
- Dwadzieścia minut jazdy i jestem na miejscu - uściśla. - Dlatego nie szukam mieszkania w mieście. Wolę moje Kaszuby. Tu chciałabym kiedyś zbudować własny dom, założyć rodzinę.
- Nadal pani tańczy?
- Już nie, na tańce brakuje czasu. Ale wciąż gram na keyboardzie, nawet skończyłam szkołę muzyczną pierwszego stopnia. W wolnych chwilach udzielam korepetycji z matematyki i angielskiego. Czasem chodzę też na koncerty rockowe i mecze piłkarskie.

Justyna ma wiele zainteresowań. Uważa, że gdyby nie stypendium, nie mogłaby ich rozwijać. Dlatego będzie niedzielnej zbiórce, w parafiach i na ulicach miast, mocno kibicować.

Joanna Socha, była stypendystka Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, przekonuje: - Nie ma drugiej organizacji pożytku publicznego w Polsce, która po 14 latach działania zasiliłaby rynek pracy tysiącami absolwentów najlepszych szkół wyższych w Polsce i na świecie - ludzi z małych miejscowości, którzy bez jej wsparcia być może nigdy nie rozpoczęliby studiów.
Ona też pochodzi z małej miejscowości, a teraz, jako stypendystka Fulbrighta, rozpoczęła studia na Columbia Journalism School w Nowym Jorku, uważanej za najlepszą szkołę dziennikarską na świecie. Twierdzi, że bez fundacji nie byłoby to możliwe.

Dzień Papieski 2014 - możesz pomóc
Program stypendialny Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia możesz wspomóc, wpłacając pieniądze na nr konta:
Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia
75 1240 2034 1111 0000 0306 8582
Bank PEKAO S.A., XIII O/Warszawa
Dopisek "Wpłata na stypendia".

Dzień Papieski jest obchodzony od 2001 roku, zawsze w niedzielę poprzedzającą rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża (16 października). W tym dniu odbywają się też kwesty na rzecz stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, która została powołana w 2000 roku, dla upamiętnienia pontyfikatu Jana Pawła II. Początkowo korzystało z tej pomocy około 500 uczniów, teraz program obejmuje już 2500 osób z 42 diecezji Polski. Jest wśród nich 1023 studentów.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki